Reklama

Testowania cierpliwości Boreckiego ciąg dalszy… 5 pytań przed ligą

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 sierpnia 2015, 12:06 • 5 min czytania 0 komentarzy

Liga przygotowała dla nas trzy spotkania w sobotę. Poziom może być przeróżny – albo śmieszny, albo żałosny, albo nawet bardzo dobry, choć pewnie okaże się, że na to ostatnie będziemy czekać aż do 20:30. Wcześniejsze spotkania wcale nie wyglądają źle w teorii, bo możemy zobaczyć ostatni mecz Dariusza Kubickiego w Podbeskidziu, może nawet wyjazdowe zwycięstwo Termaliki czy kolejnego gola Visnakovsa… W kilku pytaniach zapowiadamy ligę.

Testowania cierpliwości Boreckiego ciąg dalszy… 5 pytań przed ligą

Czy po sobocie pożegnamy kolejnego trenera?

Z sześciu drużyn, które w sobotę zmierzą się w ekstraklasie, pięć ma w miarę ustabilizowaną sytuację. W Białymstoku nikt nie upadnie na głowę i nie zwolni Michała Probierza, podobnie w Krakowie z Jackiem Zielińskim. Tadeusz Pawłowski ma zbyt silną pozycję we Wrocławiu, a Waldemar Fornalik w Chorzowie. Nikt też pewnie nie myśli, zwłaszcza po ostatnich wynikach, o pozbyciu się Piotra Mandrysza z Niecieczy.

A więc zostaje tylko ten rodzynek, który nie wygrał jeszcze meczu w ekstraklasie – Dariusz Kubicki. Prezes Wojciech Borecki uparcie twierdzi, że nikt nie reaguje nerwowo, że szkoleniowca nie zwolni, ale każdy, kto umie czytać między wierszami, wie, co się pod Klimczokiem święci. Borecki dziś zastanawia się, czy schować dumę do kieszeni, czy jednak wciąż trwać przy decyzji z poprzedniego sezonu, kiedy to Leszka Ojrzyńskiego z głupich powodów zamienił na Kubickiego.

Na razie najgorszy start ligowy w historii Podbeskidzia nie był wystarczającym powodem, by choćby zastanawiać się nad zwolnieniem trenera, ale wiele może się odmienić, gdy ten start zrobi się jeszcze gorszy. Bielszczanie pomysłu za grę nie mają za grosz, co jest pierwszym krokiem do piłkarskiego piekła. A Podbeskidzie tych kroków zrobiło już kilka.

Reklama

Czy ktoś wreszcie wyręczy wrocławski tercet?

Pich, Paixao, Biliński – w tym sezonie tylko ta trójka strzela bramki w lidze dla Śląska Wrocław. Tadeusz Pawłowski mówi, że oczekuje też goli od innych zawodników, zwłaszcza od Danielewicza i Hateleya, ale pewnie też nie ma co narzekać, bo niektórzy w lidze nie mają nikogo od strzelania bramek i szklanka robi się do połowy pełna.

We Wrocławiu zapowiadają jednak, że mecz z Podbeskidziem traktują jak spotkanie w opcji „rozwalimy ich”, bo otwarcie mówią, że chcą przestawić autobus, że świetnie czują się w ataku pozycyjnym. Wszystko to jednak z zastrzeżeniem: „liczymy, że jednak bielszczanie zagrają otwarcie”.

A na to się raczej nie zanosi, bo jak pisaliśmy wyżej, w Bielsku robi się gorąco, więc lepiej nie ryzykować wystawienia się na ostrzał.

Jak poradzi sobie młoda Cracovia?

Piast Gliwice dwa tygodnie temu zakończył znakomitą serię Cracovii bez porażki. Krakowianie dalej radzą sobie świetnie na wyjazdach, ale mecze u siebie to chyba inna śpiewka – w ostatnich czterech próbach przy Kałuży wygrali tylko raz. Teraz do Krakowa przyjeżdża Jagiellonia, która już dawno wylizała rany po europejskich pucharach. Do tego z nowym zawodnikiem – Alvarinho, który ma sprawić, że o Dzalamidze szybko się zapomni.

Reklama

Cracovia – Jagiellonia i w ogóle, i w szczególe rysuje się jako znakomite spotkanie. W ogóle, bo to drużyny z czuba tabeli, które grają, jak na polskie warunki, piłkę dojrzałą i zorganizowaną. A w szczególe, bo naprawdę jest tam kilku piłkarzy, których ogląda się z ciekawością.

Jaga ma bohatera ostatnich tygodni Jacka Góralskiego, w niezłej formie Macieja Gajosa, zaś Cracovia – młode skrzydła i atak. Budziński, Cetnarski, Rakels, Kapustka i Dąbrowski. Jak wyliczył Łukasz Olkowicz z „PS”, średnia wieku tej piątki 22,8 lat. A z tego grona w zasadzie tylko Kapustka może uchodzić za żółtodzioba. Zresztą, dla Dąbrowskiego będzie to setne spotkanie w ekstraklasie. Szybko ten czas leci.

Czy Termalica w końcu wygra na wyjeździe?

Słynna Niecieczanka zwycięstwami z Zagłębiem i Górnikiem Zabrze odbiła się od dna, przez co dziś nie mówi się już o niej jak o najgorszym zespole w ekstraklasie. Teraz jednak znów jedzie w podróż i szuka punktów poza Mielcem, gdzie kibice są swoi, a jak donosi prezes małopolskiego związku Ryszard Niemiec, w barku można znaleźć najbogatszy w lidze bukiet whisky, zmrożone wódki i przeróżne gatunki wina.

Termalica na wyjazdach w tym sezonie grała beznadziejnie – mało strzałów, jeszcze mniej okazji, a najmniej to było punktów. Okrągłe zero. Teraz oczywiście pod Tarnowem liczą na to, że podtrzyma ostatnią passę, że pewność siebie urosła i że będzie coraz lepiej.

Typowy ekspert ekstraklasowy powiedziałby, że „na dwoje babka wróżyła”, ale nam wydaje się, że Niecieczanka chyba będzie jeszcze musiała poczekać na punkty na wyjeździe.

Czy chorzowskie wahadło znowu wychyla się w drugą stronę?

Ruch jest jak sinusoida – jeden sezon gra świetnie, awansuje do pucharów, a w następnym walczy o utrzymanie. Czasem ratuje go brak licencji dla Polonii Warszawa, czasem odrobinę lepsza forma w końcówce sezonu. Zresztą, to nie tylko historia ostatnich lat, bo tak w Chorzowie było od zawsze.

Teraz jednak z Cichej słyszymy lekkie pomruki optymizmu. Są ku temu powody, bo o ile na samym początku sezonu wydawało się, że chorzowianie będą walczyć o utrzymanie i będzie to raczej walka desperacka, to teraz drużyna Waldemara Fornalika zaczyna nabierać typowych ruchowych kształtów – jest ogarnięta taktycznie, potrafi wymienić kilka podań no i ma konkretnego napastnika.

I słówko o Eduardsie Visnakovsie. Od samego początku słyszymy, że ma depnięcie, że potrafi się urwać i konkretnie przyfanzolić, ale od pierwszego sezonu w Widzewie tego nie widzieliśmy. Do teraz. Nie ma co już bić w bęben, że Łotysz będzie się bił o koronę króla strzelców, ale wydaje się, że kilkanaście bramek w sezonie może zdobyć. A to Ruchowi powinno wystarczyć co najmniej do spokojnego utrzymania.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...