Jak na poniedziałek, to naprawdę przyzwoita propozycja. Z jednej strony ciekawy Kato, z drugiej – Zwoliński, o ile tylko będzie na siłach. Poza tym, kilku młodych, zdolnych i perspektywicznych, których rozwój warto obserwować… Bierzemy pod lupę dzisiejszy mecz Podbeskidzia z Pogonia.
Kto mocniej odczuje Puchar Polski?
Czesław Michniewicz w rozgrywkach o krajowy puchar przesadnie nie eksperymentował – wymienił Kudłę na Słowika, Matrasa na Rudola, a także Zwolińskiego na Przybeckiego. Mimo to, Pogoń przegrała ze znacznie mocniej przetasowaną Jagiellonią. Co więcej, przez prawie całą drugą połowę grała w dziesiątkę po czerwonej kartce Fojuta i przez prawie tyle samo czasu musiała gonić wynik. “Portowcy” dali z wątroby, doszli w osłabieniu do większej liczby sytuacji podbramkowych, a w takim upale, na co zwracali uwagę obaj trenerzy, był to wysiłek naprawdę spory. Żeby teraz dotrzeć na kolejny po Białymstoku wyjazd z Podbeskidziem, czeka ich dziewięć godzin drogi w jedną stronę. Michniewicz, by podnieść komfort podróży, zabiera tylko 16 piłkarzy i minimum konieczne sztabu szkoleniowego.
Podbeskidzie w Pucharze Polski poradziło sobie z Miedzią, przetrwało w jedenastu, ale miało naprawdę gorąco (obroniony przez Zubasa rzut karny) i do wygranej potrzebowało dogrywki. Dariusz Kubicki też zbyt wielu zmian w składzie nie dokonał, teraz w większości postawi na tych samych zawodników, co w tygodniu. To, że piłkarze wciąż będą odczuwali tamten mecz w nogach, jest dla niego równie dużym problemem.
Jak dużą cierpliwość ma Wojciech Borecki?
Prezes Borecki oznajmił ostatnio na łamach „Sportu”, że jest prezesem cierpliwym. Na jakiej podstawie? Nie wiemy. My mamy w pamięci dość niezrozumiałe zwolnienia najpierw Michniewicza, a potem Leszka Ojrzyńskiego. Być może Borecki zrozumiał pewne rzeczy, być może wie, jak duże przemeblowanie przeszło przez Podbeskidzie, a być może ma w pamięci, jakie kłopoty miał ze znalezieniem następcy Ojrzyńskiego… Być może.
Na miejscu Kubickiego bylibyśmy jednak czujni. Za obecnym trenerem Podbeskidzia przemawia bowiem niewiele. Z jedenastu spotkań, w jakich prowadził zespół, wygrał tylko dwa i zdobył dziewięć punktów. Gorszy wynik miał w tym czasie tylko Górnik Zabrze, który wymienił już trenera, i Pogoń, która akurat w rundzie finałowej postawiła na ogrywanie młodzieży. Kubicki może odetchnąć po Pucharze Polski, ale każda najbliższa wpadka może znacząco pogorszyć jego sytuacje. Tym bardziej, że właściwie wszystkie liczby są przeciwko niemu. Na przykład ta, że Podbeskidzie w pięciu domowych meczach strzeliło marne trzy gole.
Czy tym razem na mecz Zwolińskiego dotrą Turcy?
Podstawowe pytanie jednak brzmi: czy zagra? Tego nie wiemy. Zwoliński miał problemy z mięśniem przywodziciela jeszcze przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna, ale i tak rozegrał 90 minut. W związku z tym w klubie dostał wolne, nie rozegrał w PP z Jagiellonią ani minuty. – Uznaliśmy, że lepiej będzie, jak odpocznie. Brakowało nam go jednak na boisku, bo sam mógł rozstrzygnąć mecz – mówił Michniewicz.
Tego, ile Zwoliński znaczy dziś dla Pogoni, przypominać już chyba nie musimy. Że w Szczecinie, gdy zabrakło napastnika, w ataku wystąpił skrzydłowy Przybecki – raczej też. Michniewicz, znając sytuację kadrową, pewnie wolałby, by Turcy na stadion nie dotarli, jak to miało miejsce tydzień temu. No, ale z nimi to akurat nigdy nic nie wiadomo.
Fot.FotoPyk