Wojciech Łobodziński, kapitan Miedzi, po końcowym gwizdku staje przy sektorze najbardziej zagorzałych kibiców. Stoi z głową spuszczoną w dół, wzrokiem wlepionym w murawę i słucha, co fani mają mu do powiedzenia. Po chwili odchodzi, minę ma mocno niepocieszoną, z jednej strony słyszy doping dla klubu, z drugiej – gwizdy. Ale dziś jego Miedź zasłużyła tylko i wyłącznie na tę drugą reakcję. Znów, kiedy ma walczyć o Ekstraklasę, bardzo źle zaczyna sezon.
„Mamy lidera, mamy lidera” – śpiewali dziś kibice w Legnicy. Ale nie byli to kibice Miedzi, a Chrobrego Głogów. Już wczoraj byliśmy pod wrażeniem pierwszoligowej tabeli, w której pierwsze miejsce zajmuje Arka, a drugie Wigry, natomiast dziś ten układ szokuje już kompletnie. Kto spodziewał się, że liderem będzie Chrobry? Nawet, jeśli potrwa to tylko moment, kilka dni czy tygodni, warto dla takich chwil żyć. Bez wielkich nazwisk, z ludźmi takimi, jak Janicki, Samiec czy Kościelniak, ale z konsekwencją i długofalową myślą. Ireneusz Mamrot prowadzi Chrobrego od grudnia 2010 roku, obejmował wtedy zespół w trzeciej lidze.
I dziś jest liderem na zapleczu. Dziś o jego drużynie się mówi, chwali i komplementuje w pełni zasłużenie. Chrobry w Legnicy się nie tylko nie przestraszył (bo i czego?), ale pokazał kawał niezłej piłki. To nie była wygrana przypadkowa, ale ciężko wypracowana. Goście grali nieźle, stwarzali sobie sytuację, choć pozwalali też na to rywali, a decydujące ciosy zadali dopiero w ostatnich 20 minutach. Najpierw Wołodymyr Hudyma, całkiem niezły Ukrainiec, przeprowadził indywidualną akcję, zbiegł ze skrzydła w pole karne i strzelił między nogami bramkarza. Potem, tuż przed końcem meczu, kapitalny strzał z rzutu wolnego oddał Szymon Drewniak.
I nawet ten chłopak z Lecha potwierdził przed kamerami, że dojrzał i dorósł. – Strzały z wolnego trenuję codziennie. Biorę mur, biorę bramkarza i ćwiczę uderzenie. Warto to robić dla takich chwil – mówił. Widać, że twardo stąpa po ziemi, że dawne sprawy, które były piętnowane w mediach, dały mu pomyślenia. U trenera Mamrota powinien wreszcie zrobić ten spodziewany krok naprzód. Chłopak ma już 22 lata i nikt nie będzie wiecznie czekał aż odpali. Najwyższy czas.
Przed kamerami stał też Wojciech Łobodziński. Znów się musiał tłumaczyć. – Jest mi wstyd za to, co się stało. Nie mam żadnego usprawiedliwienia ani dla siebie, ani dla kolegów – mówił. – Problemem był nie tylko brak skuteczności, ale też nasza gra od tyłu i rozegranie. Pozwalaliśmy Chrobremu na zbyt wiele w kreowaniu akcji. Pocieszające natomiast jest to, że to początek sezonu, że dopiero są trzy kolejki za nami. Jeszcze wiele może się wydarzyć.
Niestety, niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się wydarzyć coś dobrego. Miedź, mimo wysokich aspiracji, ciekawych transferów i chyba największego doświadczenia w lidze, znów zawodzi.
***
I w ramach kronikarskiego obowiązku: pierwszy raz w tym sezonie wygrywa Zawisza. W końcu bez straty gola, w składzie Wełnicki za Stawarczyka, i z aż trzema strzelonymi. Po raz pierwszy zagrał Bułgar Panajotow, do składu wrócił też Alvarinho – zaliczyli po golu. Natomiast powiedzmy sobie wprost, że gdyby podopieczni Mariusza Rumaka zatrzymali się na Pogoni Siedlce, Radosław Osuch mógłby już tego nie wytrzymać.
Fot.FotoPyk