Reklama

Krychowiak jako stoper? Byle nie z takimi rywalami!

redakcja

Autor:redakcja

11 sierpnia 2015, 22:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Takie pomysły pojawiały się już przy reprezentacji – skoro Kamil Glik tak długo musiał czekać na poważnego partnera, to może warto byłoby tam cofnąć Krychowiaka, żeby zaryglować to miejsce na lata? Dziś była idealna okazja, by to sprawdzić. Egzamin o porażającym stopniu trudności. I kto wie, czy nie najtrudniejszy w dotychczasowej karierze „Krychy”. Superpuchar Europy. Z Barceloną. Na środku obrony obok chorego i niepewnego Adila Ramiego. Okoliczności nie sprzyjały wyjątkowo, ale czy Krychowiak zaliczył ten test? Ujmijmy to tak – zależy, na jakim poziomie znajdował się próg zdawalności. 

Krychowiak jako stoper? Byle nie z takimi rywalami!

Jeżeli ktoś oglądał dziś Polaka po raz pierwszy, a naczytał się w ostatnich miesiącach o jego możliwym transferze do Premier League – na początku mógł być w szoku. To ma być ta ostoja Sevilli? To ma być czołowy destruktor Primera División? Pierwsze minuty były dla Krychowiaka prawdziwym horrorem. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie znajdował się w takiej pralce. Już w piątej minucie przegrał walkę o pozycję z Suarezem i tuż przed szesnastką faulował, co zakończyło się golem Messiego, a mogło się i zakończyć kartką dla „Krychy” za wypchnięcie z muru Busquetsa. Krycha” miał spory problem, by się odkręcić po tej pralce, bo chwilę później nie zablokował dośrodkowania Rakiticia, a już w 14. minucie dostał żółtą za przytrzymanie Suareza.

Jakkolwiek karkołomnie to brzmi – Krychowiak uspokoił się i złapał luz właśnie po kartce. Zamiast nerwowości, która teoretycznie powinna wynikać z niskiego marginesu błędu, Polak – jak to ujęli Hiszpanie – zaczął czyścić jak piorunochron. Nie zdążył co prawda wrócić przy trzecim golu Suareza, ale trudno to „Krychę” bezpośrednio winić za tego gola. Ponadto wygrał główkę po stałym fragmencie, świetnie zablokował strzał Iniesty i przeciął cztery groźne ataki Barcy. Po jednym z nich zresztą Sevilla ruszyła z kontrą i wbiła na 4:2. Na tym etapie czuł się coraz pewniej, sam ustawiał kolegów z obrony, ale z drugiej strony gdyby sędzia był nadgorliwy – mógł wyrzucić Krychowiaka w 66. minucie za ostre, agresywne wejście w Suareza.

Gra do przodu? Siedem długich podań, pięć celnych.

Najpewniej Krychowiak poczuł się po roszadach Emery’ego – wtedy Coke przesunął się na środek defensywy, Mariano zastąpił go na prawej stronie, a “Krycha” mógł ruszyć w swoje naturalne środowisko. Te zmiany – połączone z wejściem Konoplanki i Immobile – odmieniły całą grę Sevilli. Pozwoliły jej wrócić do meczu, a Krychowiakowi zapewniły zdecydowanie większą swobodę, co dało się odczuć po jednym podręcznikowym wyczyszczeniu Suareza. Aż do tego feralnego zderzenia, po którym fizjoterapeuci Sevilli otejpowali mu całe plecy, a serce mocniej zabiło Emery’emu, Nawałce, Jodłowcowi i Linettemu. Co tam się stało? Obite żebra? Biodra? A może kręgosłup? Jedno jest pewne – gdyby Emery’emu zostały zmiany, to Krychowiak nie dokończyłby tego meczu. Do końca dogrywki już tylko spacerował po boisku. Nawet przy delikatnych starciach pokazywał, jak duży ból mu towarzyszył.

Reklama

Kibicom taka postawa zaimponowała – jeden napisał nawet: “niech cojones Krychowiaka wyznaczają nam drogę” – ale na diagnozę trzeba poczekać. Oby falstart sportowy nie zakończył się też falstartem zdrowotnym…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...