Za oknem upał i męczący się w nim uczestnicy Tour de Pologne, człowiek ratuje się włączając wszystkie wentylatory i odpalając płytę z nagraniami szumu morza i deszczów tropikalnych, a tu mu w telewizji pokazują bramki, parady, słupki, spalone, poziom adrenaliny rośnie, tętno dudni, cały stadion ręce w górę… No, chyba, że jesteśmy z Poznania – wtedy ogarnia nas lodowaty chłód: nie dość, że rocznica pojedynków z FC Stjarnan, nie dość, że z FC Basel w plecy, a z Wisłą chyba nawet w coś niżej, to jeszcze UEFA zamyka stadion na mecz, który będzie decydował o tegorocznym „być albo nie być” dla premii.
PIAST GLIWICE – GÓRNIK ZABRZE 3:2
– Dzisiej zobaczyliśmy tutej wreście dobre widowisko – cieszył się komentator, który niewiele widział, bo obraz, który docierał do studia w wiaderkach, tradycyjnie był fatalnej jakości.
Drugi komentator się nie cieszył, drugi komentator narzekał. Głównie na memłanie, ale zdarzało się także, że narzekał na narzekanie oraz na narzekanie na narzekanie, tak? Nie wiadomo, czemu narzekał…
– Bo grał w Niemczech?
…bo mecz był bardzo przyzwoity, padło aż pięć bramek, Sebastian Przyrowski obrobił strzał lecący w jego kierunku, Kornel Osyra pokazał obrońcy Górnika kung-fu-Kornela, za co piłkarze Górnika zrewanżowali mu się dziadkiem do orzechów, wykonanym przy pomocy łokci. Była poprzeczka, był wściekły trener Latal, był szczęśliwy martin Nešpor, była przerwa na płyny i przerwa na gazy. Całkiem udane rozpoczęcie kolejki.
LECHIA GDAŃSK – POGOŃ SZCZECIN 1:1
– To jest nasz mecz! Musimy to wygrać! – krzyczał Sebastian Mila do kolegów – To jest nasz mecz! Musimy to wygrać! To jest nasz mecz!…
To nie był ich mecz.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – CRACOVIA 0:1
– Trenerze, zagram? – pytał Maciej Korzym w pierwszej kolejce.
– Tera nie, ale się dowiaduj – usłyszał.
– A dzisiaj? – pytał piłkarz w drugiej kolejce.
– Tera nie, ale się dowiaduj.
O tym, że zagra z Cracovią Maciej Korzym dowiedział się w sobotę tuż przed przerwą. Dowiedział się też, jak ma grać:
– Trener powiedział, że mam stać blisko stoperów, przeszkadzać im, może coś się uda
Maciej Korzym stał i przeszkadzał. Nie udało się. Wojciech Kaczmarek nie stał i dlatego szybko przestał przeszkadzać.
– Pracuj, pracuj, bo przyjdzie Podbeskidzie i cię kupi – trenerzy bramkarzy w polskich klubach znaleźli wreszcie skuteczną metodę oddziaływania na zawodników.
WISŁA KRAKÓW – LECH POZNAŃ 2:0
Hymn Polski zabrzmiał raz, hymn Wisły dwukrotnie, „Pieśń o jeździe” – osiem razy, a apel o łamanie kości kobietom pracujących – ze cztery. Na szczęście mecz przede wszystkim się ogląda, a spotkanie Wisły z Lechem oglądało się z przyjemnością i to w dodatku w obu połowach.
– Nareszcie mamy bramkarza!– cieszyli się kibice Wisły, zapominając, że to dopiero trzeci mecz Radosława Cierzniaka, przy czym pierwszy naprawdę dobry, a bramkarzy, którzy sami wybronili jeden mecz, Wisła miała w ostatnich dwóch dekadach ze czterdziestu i chyba nawet Angelo Hugues mógłby się pochwalić paroma uratowanymi przez siebie spotkaniami. No, jednym na pewno, prawda?
ŚLĄSK WROCŁAW – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA 2:0
Mecz bez historii: Śląsk wyszedł, pyknął Termalikę w trąbę, pyknął drugi raz, mógł pyknąć jeszcze parę razy, ale co to za radocha lać słabszego? Niestety, oranżyści z kukurydzy nędzni byli w niedzielę bardzo, a szarzyznę jednostronnego widowiska ubarwiła mi małżonka, twierdzeniem, że Sebastian Nowak przypomina jej Vinnie Jonesa. Oraz Flavio Paixao, zdobywając punkty do „Ustaw Ligę”.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ZAGŁĘBIE LUBIN 1:2
– Polska liga jest śmieszna – kukizował przed spotkaniem trener Probierz.
Panna Zuzia zgodziła się z trenerem. Panna Zuzia oglądała mecz Jagiellonii z Zagłębiem.
GÓRNIK ŁĘCZNA – LEGIA WARSZAWA 0:2
– Nie będziemy zdradzać minusów Legii – powiedział przed meczem Jurij Szatałow – Wykorzystamy je w czasie meczu.
Jedynym minusem Legii było w niedzielę miękkie serce i Górnik rzeczywiście na tym skorzystał, przegrywając tylko 0:2, bo powinien wyżej.
– Decydują duże chęci wygrania meczu – to jeszcze raz trener Szatałow.
Górnik nie miał dużych chęci. Pytanie, czy miał jakiekolwiek, bo sprawiał wrażenie, że nie chce nawet zremisować, a jedynym jego życzeniem jest, by zbytnio nie bolało.
KORONA KIELCE – RUCH CHORZÓW 1:2
Wszystko w tym meczu było dziwne: od decyzji sędziów liniowych przed decyzje zawodników, komentarz i wynik, ale najdziwniejsze było koło środkowe, bo ono wcale nie było kołem…
– No pewnie, że nie było kołem – zdenerwowała się Opinia Publiczna – Było okręgiem.
Okręgiem też nie było, było jakimś spuchniętym tworem elipsoidalnym. Na szczęście hasło „gra toczy się w środku boiska” padało rzadko (o wiele rzadziej niż „Na przykład w Niemczech, tak?”), więc problemy geometryczne nie przeszkadzały w oglądaniu spotkania. Które nie było aż takie złe, na jakie wyglądało.
BRAMKA KOLEJKI
Bramka Roberta Picha okazała się nie być bramka Roberta Picha, a bramka Flavio nie była już taka efektowna, gol Łukasza Zwolińskiego nie do końca był golem Łukasza Zwolińskiego, bramka Eduardsa Višniakovsa jest podejrzana, bramka Nemanji Nikolicia była brzydsza od bramki Saszy Żivca, a z kolei… Trudno – niech stracę (w oczach Czytelników): wygrywa Martisz Nešpor z golem na 3:1.
KIKS KOLEJKI
Wojciech Kaczmarek, Adam Danch, Przemysław Trytko czy Maciej Gajos? Chyba jednak Maciej Gajos – spudłować z karnego potrafi każdy, ale tak spudłować i to w takim momencie…
ASYSTA KOLEJKI
Sporo ciekawych podań obejrzeliśmy w 3. kolejce: Maciej Jankowski i Paweł Brożek wykładali piłkę Rafałowi Boguskiemu, Ariel Borysiuk świetnie podał do Adama Buksy, Łukasz Janoszka do Michala Papadopulosa… Ale wygrywa para Konstantin Vassiliev i Łukasz Sekulski przy bramce na 1:0 w meczu Jagiellonia – Zagłębie.
INTERWENCJA KOLEJKI
Jakub Szmatuła po główce Romana Gergela w 47 minucie? Jasmin Burić w 11 minucie, Sergiusz Prusak, Radosław Cierzniak? A może by tak pójść pod prąd i nagrodzić Heberta za interwencję w końcówce meczu Piasta z Górnikiem Zabrze?
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Jakubik (PG-GZ) denerwował się bardziej niż piłkarze derbami (bo piłkarze derbami nie denerwowali się wcale) i czasem jak zagwizdał, to opadały ręce. Ale w najważniejszych momentach plamy nie dał, niepotrzebnego karnego nie podyktował i kończy z minus dwiema dioptriami.
Pan sędzia Raczkowski (LG-PSz) w zasadzie dobrze, więc w zasadzie mógłbym dać minus jedną dioptrię. Choć mógłbym też nie dawać…
Pan sędzia Złotek (PBB-C) wziął sobie chyba do serca uwagi, że pozwala grać za ostro i w sobotę nie pozwalał. Znaczy, w sumie pozwalał (w sensie „nie zapobiegał”), ale potem gwizdał. Problem w tym, że zbyt często gwizdał faule, których nie było. Minus cztery dioptrie,
Pan sędzia Marciniak (WK-LP) też pozwalał, z czego korzystali gównie Łukasz Trałka i Wilde-Donald Guerrier, ale ponieważ w meczowych notatkach widnieje głównie „MBŻ” („mogła być żółta”), a „PBŻ” („powinna być żółta”) tylko raz, to za całość pan sędzia dostaje minus jedną dioptrię.
Pan sędzia Przybył (ŚW-TBBN) jak zwykle próbował walczyć siłą autorytetu, jak zwykle piłkarze olewali go kompletnie, ale na szczęście mecz był spokojny i sędzia nie miał wielu okazji do pomyłek. Tak naprawdę pogubił się tylko w końcówce pierwszej połowy, więc minus jedna dioptria będzie chyba w sam raz?
Pan sędzia Kwiatkowski (JB-ZL) – nie lubię takich rzutów karnych; formalnie niby wszystko jest OK, ale widać, że zawodnik w nosie ma piłkę, którą odkopuje tak, że nie ma szans, by do niej doszedł, gdyby i nie chodzi mu o grę, tylko o to, żeby się położyć. Ale formalnie… Minus trzy dioptrie za inne rzeczy.
Pan sędzia Musiał (GZ-LW) pierwszą połowę przegwizdał na wysokim poziomie i tak się ucieszył, że od 70 minuty zaczął odpuszczać i zagapiał się wielokrotnie. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Frankowski (KK-RCh) za gola Višniakovsa minusów nie dostaje, bo nie miał szans zobaczyć spalonego (jeśli ów spalony w ogóle był), za bramkę Stępińskiego też w sumie nie powinien, bo nie miał szans skorygować liniowego, ale z kolei przy popchnięciu Przybyły w polu karnym ustawiony był dobrze. Minus sześć dioptri zatem, a większość jobów kierować proszę pod adresem panów Bońka i Sadczuka.
CYTAT KOLEJKI
Tomasz Hajto: „Zawodnicy zagraniczni często memłają na boisku”
„Weźmy przykład z Majewskiego – ten nie memła, a jak coś powie, to boki zrywać”
Krzysztof Przytuła: „Trzeba zwrócić uwagę na trzech panów z lewą nogą”
Aż trzech? To musiała być długa noga…
Maciej Korzym: „Trener powiedział, że mam stać blisko stoperów, przeszkadzać im, może coś się uda”
Precyzyjna realizacja precyzyjnych założeń taktycznych – podstawą nowoczesnej myśli szkoleniowej
Kazimierz Węgrzyn: „Czyż Boguski to nie jest gladiator?”
Krystian Nowak: „Spodziewałem się tej piłki, ale mnie zaskoczyła”
„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1616.
Kazimierz Węgrzyn: „Sędzia mógł tu coś wyciągnąć”
…kalichlorek, laryngofon, sztylpy, flaczki, kit, patefon, wasserwagę, magnetofon, toaletkę, kaktus, flaszkę, obermutrę, klej, fistaszki, blaszkę tudzież kałamaszkę, zaprzężoną w dwa wałaszki.
Kazimierz Węgrzyn: „Dobrze rozegrane. Może inaczej: nie do końca dobrze rozegrane”
Opisz Ekstraklasę jednym dwoma zdaniami
Tomasz Wieszczycki: „Brakuje mi tego, żeby masakrować przeciwników”
– Na plasterki! – krzyknął krwawy Hegemon, który niech co?
Grzegorz Mielcarski: „Żaden z obrońców Górnika nie został ośmieszony w pojedynkę”
Ośmieszali się parami.
Bartosz Śpiączka: „Musimy więcej biegać, bo dzisiaj nie przejdziemy obok meczu”
Dzisiaj nie. Wyjątkowo.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Prezes LZS Poligon i pani Jadzia spędzali upalne przedpołudnie na leżaczkach w cieniu wiązów, wąsów i gzów. Pani Jadzia miała lekką czkawkę, a prezes emanował ambiwalencją: co prawda LZS Poligon spadł z miejsca 713 na 836, ale wciąż przecież był to pierwszy tysiąc. Prowadzonym przez panią Jadzię rezerwom poszło gorzej: plan minimum zakładał unikięcie spadku do dziewiątego tysiąca, a tymczasem rezerwy…
– A tymczasem rezerwy nie spadły do dziewiątego tysiąca – zwróciła uwagę pani Jadzia.
– Tylko do trzynastego – warknął prezes.
– O unikaniu spadku do trzynastego tysiąca nie było mowy – strzeliła focha pani Jadzia – Na przyszłość proszę o bardziej precyzyjne wytyczne.
Nie tylko pani Jadzi poszło słabo – dotychczasowy lider ligi „poligonowej” (kod: 726135177), StandartŚwięcany prowadzony prezesa Pawła Stucha nie tylko stracił prowadzenie na rzecz prezesa Lipy i jego zespołu Onda Praia, ale wyleciał z pierwszej dwudziestki klasyfikacji generalnej i wylądował dopiero na 25 miejscu. Dla porządku – nowy lider, Onda Praia zajmuje w klasyfikacji generalnej miejsce 18. Podium ligi „poligonowej” (kod: 726135177) uzupełnia po 3. kolejce Scarface prezesa Pawła Sochy, czwarte miejsce zajmują Niewidomi Ryki (prezes Maniek13), piąte ex-aequo: Żibiątka, których prezesem jest Chory Budyń (dużo zdrowia życzę) i ninjas of rio (prezes Ninjaaa). Pierwszą setkę zamykają Szombierki Bytom (prezes Sosna), pierwszy tysiąc – Magiczne papaje, drugi tysiąc – NowaHutaZłota (prezes Janthunder), a tabelę zamyka tercet egzotyczny w składzie: Why Always Me (prezes LuisVanGaal), (L)egendarni (prezes Ikeros) i Fryzjery KP (prezes Gerard Horwath) – na razie z zerowym dorobkiem.
W lidze „poligonowej” (kod: 726135177) gra już 2155 drużyn, co wciąż daje nam wśród lig prywatnych trzecie miejsce pod względem liczebności, wciąż jednak nie przekłada się to na wynik ogólny – w klasyfikacji lig prywatnych zajmujemy miejsce dziesiąte.
– Spokojnie – powiedział prezes – Dziewięć miejsc, ale tylko 83 punkty straty. Jedna dobra kolejka. No, może dwie… i pół…
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk