Tak silnej jedenastki kumpli nie stworzyłby chyba nawet Zbigniew Boniek. Tomasz Kuszczak trafił na jeden z najświetniejszych okresów w historii Manchesteru United i nie dziwota, że prawie całe jego zestawienie zajmują „Czerwone Diabły”. Od van der Sara po Cristiano Ronaldo, kończąc jednak na jednym rodaku. Na kogo postawił były golkiper United, a obecnie zawodnik Birmingham City?
Edwin van der Sar to dla mnie bramkarz dekady. Zagrał bodajże w pięciu finałach Ligi Mistrzów, a w samym Manchesterze zdobył cztery tytuły mistrza Anglii. Co godne uwagi, ciężko go utożsamiać z jakimś błędem, a przecież każdy bramkarz ma kiedyś swój słabszy dzień. Niesamowity spokój między słupkami i jeszcze ta długowieczność. Edwin grał w piłkę do czterdziestki. Musisz się świetnie prowadzić, żeby tyle lat utrzymać się na topie.
Na lewej stronie defensywy wystawię Patrice’a Evrę. Niewysoki obrońca, ale niezwykle inteligentny. Braki we wzroście musiał nadrabiać swoją inteligencją. W Brighton spotkałem jeszcze Wayne’a Bridge’a, też świetnego gracza, ale stawiam na Evrę. Rio Ferdinand i Nemanja Vidić to jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w historii piłki. W Manchesterze wręcz para wszech czasów. Defensywę z prawej strony uzupełnię naszym kapitanem. Gary Neville urodził sie przywódcą. Grał z wielkimi gwiazdami, ale zawsze pozostawał sobą, nigdy się nie zmienił. Na całym świecie miał ogromny szacunek, po prostu wzór kapitana.
Lewe skrzydło rezerwujemy dla Ryana Giggsa. Kolejny z tych, którzy na stałe zapisali się w historii klubu. Pobijał rekord za rekordem, obecnie jest trenerem. Z United sięgnął po trzynaście mistrzowskich tytułów. Fenomen. Środek pola dla Michaela Carricka i Paula Scholesa. Scholes to zresztą najlepszy piłkarz, z jakim grałem. Naprawdę, nie Ronaldo, a Scholes. Wszyscy widzieliśmy, co się działo z Manchesterem, gdy Paul zakończył karierę. Musiał w końcu wrócić jako 38-latek i pomóc drużynie, choć kilka miesięcy przebywał już na emeryturze. Dla ludzi, którzy patrzą na piłkę tylko przez pryzmat strzelonych goli, Scholes może być niedoceniany. Ja jednak widziałem, jak ten piłkarz wpływa na zespół od środka. Dziś tacy zawodnicy, jak Bastian Schweinsteiger, czy Andres Iniesta wymieniają Paula jako jednego z najlepszych środkowych pomocników w historii. A dlaczego Carrick? Naprawdę mało jest na świecie piłkarzy, którzy grają na tak wysokim poziomie, a są obunożni. Dla Michaela nie było różnicy, czy podawał prawą, czy lewą nogą.
Na skrzydło chciałem wcisnąć kogoś z dwójki Nani – Valencia. Pogodzę to jednak osobą Wayne’a Rooneya. Czasem z konieczności musiał grać po prawej stronie i ja też go tutaj wystawię, bo miejsce w ataku zarezerwowałem dla kogoś innego. Wayne to wielki fighter. Nawet, gdy miał słabszy okres, to zawsze pomagał Manchesterowi. Zresztą gra w tym klubie już jedenaście lat, co także świadczy o tym, jak długo potrafi utrzymać się na topie.
No i z przodu dwójka Cristiano Ronaldo – Robert Lewandowski. Cristiano dziś jest najlepszym graczem na świecie, indywidualistą, którego pamiętam jako tytana pracy. Zawsze zostawał po treningach, każde ćwiczenie wykonywał z dodatkowym obciążeniem, z dodatkowymi powtórzeniami. Przez lata gry w Manchesterze niesamowicie się rozwinął i jestem pewny, że to jeszcze nie jego koniec. A Robert? Wydaje mi się, że jest bardzo głodny sukcesów i podobnie, jak Ronaldo z roku na rok będzie coraz lepszy. Jeden z najlepszych napastników świata, który także ma świadomość tego, że bez ciężkiej pracy, to w sporcie niczego nie osiągnie. Jeden, jak i drugi mają jeszcze trochę do zdobycia. Zwłaszcza w kontekście reprezentacji.
Fot. FotoPyK