Jagiellonia „piłka parzy” Białystok ugotowana na Cyprze

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2015, 19:54 • 2 min czytania

Byle jak, byle gdzie, byle przed siebie. Nie wiemy jaki plan miał na ten mecz Probierz, ale w praktyce tak pod względem taktycznym wyglądała Jagiellonia. Jak to określił Andrzej Strejlau „ja wiem że jest gorąco, ale nie możemy grą jak dzieci w grę piłka parzy” – niestety graliśmy, od pierwszej do ostatniej minuty, osiągnęliśmy w tej grze mistrzostwo, może nawet wirtuozerię. Niestety UEFA nie przepuszcza za to do kolejnych rund i Jagiellonia ma pucharowe wojaże z głowy, z Cypru wraca na tarczy.

Jagiellonia „piłka parzy” Białystok ugotowana na Cyprze
Reklama

Ależ to były męczarnie. Nie zdziwimy się, jeśli niektórzy od oglądania są bardziej zmęczeni niż gracze Jagi od biegania w tym upale. Pierwsze minuty to totalne zatkanie, widać, że nikt nie posłuchał rad Wojtka Kowalczyka o skropieniu się spirytusem, polscy piłkarze biegali jak we mgle i na slow motion. Maligna zakończona golem dla Omonii, ale mogło ich w tym okresie paść więcej. No ale dobrze, zapowiadano trudny start i się sprawdziło, okej, ale mecz jednak nie trwa kwadrans, a kwadransów sześć – czasu dość by strzelić jedną, jedyną bramkę, która już dałaby awans. Niestety choć owszem, po piętnastu minutach Jagiellonia przestała słaniać się na murawie, tak wciąż nie prezentowała nawet cienia jakości z jakiej ją znamy.

800px-udachnaya-pipeŚrodek pomocy Jagi w trakcie meczu, zdjęcie satelitarne

Reklama

Praktycznie każdy zawodnik wyglądał o jakieś minimum czterdzieści procent gorzej niż zwykle – to lekko licząc, bo niektórzy jeszcze gorzej. Dzalamidze, gdyby miał zazwyczaj taki klej w nodze jak dzisiaj, dawno pracowałby przy produkcji gruzińskiego wina, a nie grał zawodowo w piłkę. Drągowski wypluwał futbolówkę, wybijał ją w aut, Macieja Gajosa dzisiaj mógłby zmienić Janusz i pewnie wypadłby lepiej. Tu można przeprowadzić całą litanię przewin, błędów, ale wystawianie szeregu negatywnych indywidualnych cenzurek mijałoby się z celem – przegrał przede wszystkim zespół. Tak bardzo nie funkcjonowali, że to aż niepojęte.

Omonia naprawdę nie grała dzisiaj nic wielkiego. Ile oni mieli sytuacji z Jagą w drugiej połowie, jedną? I to stworzoną po indywidualnej akcji Assisa (Madera jeszcze się kręci po tej kiwce), a nie po jakimś świetnym schemacie, rozegraniu. Nawet tak zdezorganizowanego rywala Cypryjczycy nie potrafili wrzucić na karuzelę. Ta ich przeciętność jest tylko większym wyrzutem w stronę polskiej drużyny, bo tu naprawdę można było zremisować, wygrać, pokazać, że jest się lepszym, że ma się większy potencjał, ale do tego trzeba było uprawiać futbol, a nie siatkówkę, przebijaka, „piłka parzy”,  „kto łatwiej straci”, „kto gorzej przyjmie”, „kto mocniej wybije w trybuny”. Współpracować, uspokoić, a nie nurzać się przez dziewięćdziesiąt minut w chaosie. Jaga odpada i nie miejmy złudzeń: choć grała z rywalem mizernym, to odpada w pełni zasłużenie.

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
3
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama