Reklama

Kij w mrowisko. „Wdowczyk idealny na trenera Legii”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 lipca 2015, 08:26 • 12 min czytania 0 komentarzy

Mocno związany z Legią, z twardym charakterem i trenerskim doświadczeniem. Polak, ale szlify zdobywał za granicą. Ma za uszami korupcyjne grzechy, lecz za swoje czyny odcierpiał jak niewielu. Żyleta już też wiele razy była karana za łamanie prawa, więc tym bardziej przyjmie go jak swojego – tak o Dariuszu Wdowczyku mówi Andrzej Iwan, sugerując, że to świetny kandydat na trenera Legii. Zapraszamy na nasz wtorkowy przegląd najciekawszych tekstów w prasie sportowej.

Kij w mrowisko. „Wdowczyk idealny na trenera Legii”

FAKT

Mistrz Polski ma ogromną dziurę w drugiej linii i nie ma kim jej zastąpić – o tym na początek w tekście pt. Bez Linettego nie mają szans.

Debiutujący w Ekstraklasie Abdul Aziz Tetteh nie zdołał w spotkaniu z Pogonią zastąpić Linettego w drugiej linii. Ghańczyk jest piłkarzem o podobnej charakterystyce co kapitan Lecha Łukasz Trałka. W sobotę zagrali ze sobą po raz pierwszy w meczu o stawkę. – Na pewno brakowało nam zrozumienia – przyznaje Trałka. Jeszcze w zeszłym sezonie to właśnie od obecności na boisku kapitana uzależnione były dobre wyniki Lecha. Teraz liderem drużyny jest Linetty (…) Wygląda na to, że kłopoty Skorży wkrótce się skończą. Linetty wznowił lekkie treningi i powinien być gotowy do gry w sobotnim meczu Lech – Lechia.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.52.15

Reklama

W ramce: Probierz ma whisky za 1,5 tysiąca. Po zwycięstwie nad litewską Kruoją taką butelkę wręczył trenerowi jeden z kibiców, ale Probierz przyznaje, że na razie pozostanie nietknięta. Idziemy dalej.

Czesław Michniewicz: chcemy grać w piłkę, a nie tylko ją kopać.

Zwoliński powoduje, że nie tęskni pan za Robakiem?

Cieszę się, że Łukasz dojrzewa. W sobotę zagrał tak, jak oczekuję. Z Patrykiem Małeckim stworzą dobry duet napastników.

Jaki jest cel Pogoni na ten sezon?

– Mam przebudować zespół i awansować do czołowej ósemki. Chcę, by zespół się rozwijał, stworzyć oś drużyny, do której będę dokładał kolejne ogniwa. Chcemy grać w piłkę, a nie tylko ją kopać. Uczę chłopaków, co robić, by się utrzymywać z piłką przy nodze. Chcę, byśmy byli powtarzalni.

Reklama

Więcej zapewne w Przeglądzie Sportowym.

W ramkach:

– Poważna kontuzja Akahoshiego

– Debiut Termaliki pełen strachu

– Cracovia ma żelazną defensywę

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.52.24

Na koniec: 135 milionów euro. Transferowy rekord. Co? Kto? Temat oparty o coraz głośniejsze spekulacje brytyjskich dziennikarzy.

Jak podają angielskie media, Gareth Bale jest coraz bliższy powrotu do angielskiej Ekstraklasy. Walijczyk miałby trafić do Manchesteru United za 135 milionów euro. Byłby to najwyższy transfer w historii futbolu. Jeżeli transakcja doszłaby do skutku to Bale po raz drugi z rzędu zostałby najdroższym piłkarzem świata. W 2013 roku Real zapłacił Tottenhamowi za niego 100 milionów euro. Od tamtej pory żaden klub nie wydał na transfer jednego piłkarza więcej.

GAZETA WYBORCZA

Dziś kilka mniejszych historii. Sprzedany grecki futbol. Kraj ledwie dyszy, a jego piłka tym bardziej jest w stanie agonalnym.

Dziś krajobrazem greckiego futbolu są wyłącznie zgliszcza.Reprezentacja w eliminacjach Euro 2016 znajduje się tam, gdzie Andora i San Marino, czyli na ostatnim miejscu w grupie. Dwa razy przegrała z Wyspami Owczymi, do Francji nie pojedzie.Szefowie ligi w ostatnim sezonie trzy razy zawieszali rozgrywki. Najpierw w czasie bójki chuliganów na meczu III ligi zginął kibic, później wiceszef komisji sędziowskiej został pobity drewnianymi pałkami na ulicy w Atenach. Za trzecim razem kibole przerwali mecz Olympiakos – Panathinaikos, a działacze tych klubów pobili się na posiedzeniu władz ligi.Od futbolu odwracają się kibice, sześć sezonów temu mecze ligi greckiej oglądało średnio 7,6 tys. widzów, w ostatnim – tylko 3,1 tys. Co oczywiste, przekłada się to na sytuację finansową klubów. W trakcie ostatnich rozgrywek z I ligi wyrzucono Niki Volos oraz OFI Kreta. Oba nie płaciły piłkarzom, OFI została ukarana przez FIFA, do której poskarżył się Aleksandar Pešić.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.33.44

Blatter sam chce reformować FIFA.

2 czerwca 79-letni Szwajcar powiedział, że „choć ma mandat od członków FIFA, to nie czuje poparcia całego futbolowego świata”, i zapowiedział rozpisanie nowych wyborów. Wywołał sensację, bo ledwie cztery dni wcześniej wybrano go na szefa FIFA na kolejną kadencję.Wkrótce jego doradca Klaus Stoehlker powiedział, że Blatter może zmienić zdanie, jeśli „nie będzie przekonującego kandydata”. Sam prezydent powiedział w prasie, że nie zrezygnował, ale zwyczajnie oddał się w ręce kongresu. Dziś wciąż nie można wykluczać, że chce trwać – datę wyborów przeniesiono z grudnia na luty 2016 r. Na pewno chce przez ten czas reformować federację. Blatter zapowiedział, że w poniedziałek przedstawi plan zmian w światowej federacji.

Taka historia nie powtórzy się przez lata – wypowiada się m.in. sołtys Niecieczy. Nie po wczorajszym meczu, ale jeszcze przed nim.

Takiej drużyny w historii polskiej piłki nie było i długo nie będzie. Danuta i Krzysztof Witkowscy lata temu uparli się, że będą mieli ekstraklasę. Wówczas brzmiało to jak kaprys biznesmenów, którzy nie mają pojęcia o piłce, ale teraz to marzenie się ziściło. Witkowscy nie chodzili po prośbie. Nie zbudowali wokół klubu siatki sponsorów, tylko sami wykładają pieniądze, które wypracowuje znaczna część mieszkańców Niecieczy zatrudnionych w ich firmie Bruk-Bet zajmującej się m.in. produkcją kostki brukowej. – Bez względu na wynik będzie święto. W dniu ekstraklasowego debiutu niby wszystko u nas toczy się normalnym rytmem, ale jednak wszystko będzie na drugim planie. Cel? Chcielibyśmy Niecieczy w czołówce, ale wie pan, jaka jest piłka… – podkreśla Tadeusz Wójcik, sołtys wsi.

SPORT

Od razu nadmienimy, że zaglądaliśmy do Super Expressu, ale tam dziś królują inne dyscypliny. O piłce zupełnie nie ma co poczytać.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.40.19

Pierwsze teksty to właśnie o triumfie gliwickiego doświadczenia nad beniaminkiem z Niecieczy. Zacytujemy fragment:

Ten dzień przechodzi do historii polskiego futbolu, ale przede wszystkim Termaliki Bruk-Bet” – tak oficjalna strona gości informowała o bezprecedensowym w dziejach malutkiego klubu z Niecieczy występie w elicie klubowej piłki. Niestety, dla niecieczan, pełni szczęścia nie było. Beniaminek mimo wielkiej determinacji i litrów potu zraszających murawę w Gliwicach, musiał uznać wyższość lepszego wczoraj o tę jedną bramkę Piasta. Tym razem siła doświadczenia wzięła górę nad ambicją. Początek debiutanci mieli nawet obiecujący. Prowadzili grę, wykonywali rzuty rożne, oddali też pierwszy strzał w ekstraklasie (19 min Biskup). W tym momencie statystyki przemawiały na ich korzyść, a mimo to, Piast objął prowadzenie, za sprawą czecho-słowackiego duetu Kamil Vacek – Patrik Mraz. Ten pierwszy dobrze wykonał rzut rożny, ten drugi przytomnym strzałem znalazł piłce drogę do siatki w gąszczu nóg.

Co na to wszystko Piotr Mandrysz?

Opiekun Termaliki żałował, że jego podopiecznym nie udało się strzelić gola. – W pierwszym kwadransie gry dominacja Piasta była duża. Przetrzymaliśmy ten napór, wydawało się, że przenosimy grę na połowę przeciwnika, mieliśmy nawet okazję na gola. Biskup – uderzając głową – źle się jednak zachował. Nie wyszliśmy my na prowadzenie, zrobił to rywal. Zagapiliśmy się na linii „szesnastki”, ale też mieliśmy pecha w tej sytuacji. Patrik Mraz mierzył w inny róg, piłka mu zeszła, przeszła jeszcze pod stopą jednego z moich zawodników, wpadła… Po przerwie nie było już czego bronić. Przejmowanie inicjatywy wychodziło nam różnie, ale okazję stworzyliśmy. W ekstraklasie takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Nie udało się, więc powiem, że Piast wygrał zasłużenie – zakończył.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.51.09

Szukamy dalej czegoś interesującego – w Chorzowie oblali pierwszy test. W następnym meczu w podstawowym składzie zagra Patryk Lipski. Później nudne wspominki jak w poprzednich latach wypadali debiutanci w barwach Górnika. Dariusz Kubicki mówi, że w Podbeskidziu próbowali ułatwić Kohei Kato adaptację w nowym otoczeniu.

Aby ułatwić mu nieco kontakt, byliśmy razem na sushi, aby się lepiej poczuł – przyznał trener. To bardzo kulturalny chłopak. Szybko się uczy. Jest niezwykle zorganizowany, jeżeli chodzi o przygotowanie przed treningiem, jak i po zajęciach – chwali Japończyka trener. – Sushi jedliśmy pałeczkami, ale sztućcami też się bardzo dobrze posługuje – żartuje opiekun Podbeskidzia. Po pierwszym meczu można bez większej dozy ryzyka uznać, że Kato będzie dla Podbeskidzia wzmocnieniem w nowym sezonie.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 08.49.01

Na uwagę zasługuje dłuższa rozmowa z Dariuszem Marcem, nowym szefem Ekstraklasy SA. Minus jest taki, że to tylko przedruk z PAP.

Często odnośnie Ekstraklasy używa się określenia „liga dwóch prędkości”. Lech Poznań i Legia Warszawa wyraźnie pod wieloma względami uciekły reszcie…

Słyszałem ten pogląd, ale fakty są trochę inne. Historia obecnego sukcesu Legii, w której pracowałem i którą znam najlepiej, to trzy ostatnie lata, kiedy pojawili się nowi właściciele, nowy zarząd, nowe podejście. Z klubu, który był najbardziej rozpoznawalny, stała się klubem o największym potencjale przychodowo-biznesowym w Polsce, ale z nastawieniem na sukcesy i regularną obecność w Europie. Stworzono ku temu przesłanki. Inny wymiar ma sukces w ostatnim sezonie Lecha, gdzie zaczęła się spłacać inwestycja w akademię piłkarską. Przecież w niedawnym meczu o Superpuchar wszystkie gole dla zespołu z Poznania zdobyli wychowankowie Kolejorza. A oni mają wszelkie szanse, by grać jeszcze lepiej. Ale oba wspomniane kluby mają silne fundamenty, tj. zbilansowane źródła przychodów, świetnie sobie radzą pierwsze zespoły, jednak kładą też silny nacisk na szkolenie młodzieży. A pozostałe kluby Ekstraklasy mają wspaniałą możliwość podglądania tej dwójki, unikania jej błędów, wyciągania wniosków i dokonywania odpowiednich korekt. Nie musimy już patrzeć wyłącznie za granicę – na Niemcy, Anglię, ale mamy na własnym podwórku realne przykłady, że można wartościowe organizacje sportowe zbudować stosunkowo szybko i jednocześnie organicznie od podstaw.

Kto ma największe szanse możliwie szybko dołączyć do tych liderów?

Patrząc na to, jak rozwija się Lechia – większy budżet, największy przyrost frekwencji, wprowadzenie do składu wielu młodych zawodników czy Jagiellonia – z nowym stadionem i jeszcze lepszym wynikiem sportowym niż w Gdańsku, to już nie fair jest mówić, że polska liga to tylko Lech i Legia. Choćby te dwa przykłady pokazują, że ma kto gonić czołową dwójkę, a silnych klubów jest coraz więcej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Mistrz pokaże moc.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 09.03.30

Ale najpierw analiza – liga podrażniła ciekawość.

Na razie są intrygujące pytania, a w pierwszych meczach piłkarze tylko nieznacznie uchylili rąbka tajemnicy. Po premierowej kolejce niby nigdy nie należy wyciągać daleko idących wniosków, ale niektórych nie da się zignorować. W nowych rozgrywkach – również dlatego, że brakuje w nich jednego faworyta – będzie sporo zaskakujących rozstrzygnięć. Tak jak podczas inaugurującego weekendu. Liga szybko nabierze rozpędu, a ci którzy teraz się cieszą, jeszcze nieraz będą płakać i pomstować. To tylko pierwsze przymiarki, ledwie chrzest bojowy bez trwałych konsekwencji, jednak kibice uwielbiają wikłać się w ligowe spory i spekulacje. Podsuwamy kilka gorących tematów do takich zażartych dyskusji. Nemanja Nikolić to facet, który od 2011 roku w każdym sezonie jako snajper ma dwucyfrowy wynik. W tym czasie w rozgrywkach nigdy nie zdobył mniej niż 13 bramek. Niby liga węgierska na nikim nie robi większego wrażenia, ale jeśli w Videotonie w 149 meczach strzelił 87 goli, nie można tego skwitować wzruszeniem ramion. Do Polski przyszedł po to, by odblokować działa Legii. Między Nikoliciem a Henningiem Bergiem iskrzy jak należy, a jeśli serbski Węgier będzie grał tak jak ze Śląskiem, stanie się ulubieńcem Norwega.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 09.04.34

Rozmowa z Michniewiczem na łamach PS jednak wcale nie jest długa. Cytowaliśmy w Fakcie, to może jeszcze krótki fragmencik.

Jak wiele spodziewa się pan po Jarosławie Fojucie?

– To naturalny lider i urodzony stoper. Kieruje, podpowiada. Chyba się założę, że w trakcie sezonu nie przegra pojedynku główkowego. Przydałby się Lechowi i Legii, a jest u nas. Sądzę, że niedługo zaistnieje w notesie Adama Nawałki. W Jagiellonii pracowałem z Thiago Cionkiem – był charakterny, ale Jarek ma do zaoferowania więcej.

Tekst okładkowy okazuje się zwykłą zapowiedzią rewanżowego meczu z FK Sarajewo – odpuszczamy. Poszukamy innych ciekawostek. Kazimierz Moskal z utęsknieniem czeka na Wilde-Donalda Guerriera.

– Byłem z Donaldem w kontakcie mailowym, napisałem mu że po ostatnim meczu ma dwa dni na dotarcie do Krakowa – powiedział Moskal, który liczy na to, że Haitańczyk weźmie udział już w środowym treningu. Jest on jest praktycznie jedynym skrzydłowym w kadrze Wisły, bez niego gra ofensywna Białej Gwiazdy jest bardzo schematyczna (…) – Potrzebujemy zawodników potrafiących wygrywać pojedynki, dochodzić do pozycji, z których można dośrodkować – mówił Moskal pytany o brak Guerrera. Haitańczyk, gdy zespół przejął obecny szkoleniowiec, przeżył wiosną eksplozję formy i w czterech kolejnych meczach zdobył pięć bramek. Potem jednak doznał kontuzji i musiał opuścić kilka spotkań. Wtedy Wisła przegrała swoją szans awansu do europejskich pucharów.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 09.12.14

– Nikt mi nie będzie dyktować, co mam robić. To ja prowadzę zespół i biorę za niego odpowiedzialność. Wiem, wiem, wszyscy dookoła wiedzą, co dla „Jagi” jest najlepsze, ale na razie to ja o tym decyduję – mówi trener Jagiellonii Michał Probierz. O porażce w Kielcach i rotacji.

– Dlaczego tak postąpiłem? Omonia nie gra ligowego meczu i do spotkania z nami przystąpi w pełni sił. A ja gdybym zagrał do Kielce podstawowy skład to wyjazd na Cypr moglibyśmy sobie odpuścić. Powrót w niedzielę, w środku nocy z Kielc do Białegostoku, a z poniedziałku na wtorek o 3 w nocy wyjazd do Warszawy na lotnisko. Zmęczenie byłoby ogromne, nie wspominając o trudach meczu z Koroną. Powtarzam: – Gdybyśmy w niedzielę zagrali pierwszym składem, to na Cypr pojechalibyśmy tylko na wycieczkę, bo nikt by tego nie wytrzymał. Teraz jedziemy tam po awans – tłumaczył Probierz. Z nieobecności podstawowych graczy skorzystali dublerzy. Dlatego w Kielcach mogliśmy zobaczyć Emila Łupińskiego debiutującego w ekstraklasie czy młodych Emila Gajkę i Przemysława Mystkowskiego. 17–letni „Mystek” ma za sobą kilka, udanych występów w ekstraklasie, ale ten w Kielcach z pewnością do takich nie należał.

Andrzej Iwan przekonuje, że Dariusz Wdowczyk powinien wrócić do Legii. Twierdzi, że „nawrócony grzesznik zasłużył na taką szansę”.

Berg największy kłopot ma z wypowiedziami nie przed, a po meczach. Były spotkania, na które nie dało się patrzeć, a później gość opowiadał takie banialuki, że uszy bolały. To już lepiej żeby zamiast Berga przynosili na konferencje prasowe odtwarzacz i zawsze puszczali tę samą płytę. Berg jako trener mnie zupełnie nie przekonuje.

Kto według pana mógłby go kiedyś zastąpić?

– Pewnie kolejny obcokrajowiec. Choć to znowu ryzykowna decyzja.

Z polskich trenerów nikt nie miałby szansy?

– O ile właściwie oceniam strategię prezesów to raczej nie. Ale jest jeden wyjątek. Dariusz Wdowczyk. Mocno związany z Legią, z twardym charakterem i trenerskim doświadczeniem. Polak, ale szlify zdobywał za granicą. Ma za uszami korupcyjne grzechy, lecz za swoje czyny odcierpiał jak niewielu. Żyleta już też wiele razy była karana za łamanie prawa, więc tym bardziej przyjmie go jak swojego.

Zrzut ekranu 2015-07-21 o 09.13.01

Na tej samej stronie jeszcze kawałek o banitach – Małkowskim i Sobolewskim, którzy wracają do składu Korony.

– Wszyscy skazywali nas na porażkę, a my zrobiliśmy psikusa i wygraliśmy – mówi w rozmowie z „PS” Małkowski, który na ponowny występ w barwach pierwszego zespołu Korony musiał czekać ponad rok. Bramkarz kieleckiego klubu najpierw leczył kontuzję, a później przez zamieszanie kontraktowe i związany z tym proces, razem z Sobolewskim został przesunięty do drugiego zespołu. – Było, minęło. Wyjaśniliśmy sobie wszystko z prezesem Tomasz Chojnowskim i naprawdę nie ma o czym rozmawiać. Chcę się cieszyć grą w ekstraklasie. Mam już swoje lata, więc moja przygoda z piłką powoli dobiega końca i nie mam zamiaru marnować czasu na kłótnie – tłumaczy 37-letni bramkarz złocisto-krwistych, który w meczu z Jagą kilkakrotnie ratował zespół przed utratą bramki.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...