Reklama

Ostatni uśmiech Fehera. O Węgrze, który zostawił życie na boisku.

redakcja

Autor:redakcja

20 lipca 2015, 09:35 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mecz Benfiki Lizbona z Vitorią Guimaraes, 60. minuta. Na boisku pojawia się Węgier, Miklos Feher. W doliczonym czasie gry piłkarze ze stolicy, konkretnie Fernando Aguilar, zdobywają bramkę dającą zwycięstwo. Feher zdaniem sędziego celebruje ją za długo. Po chwili zostaje ukarany żółtą kartką za utrudnianie wykonania rzutu z autu. Uśmiecha się. Nie ma prawa spodziewać się, że to ostatnia żółta kartka i ostatni uśmiech w jego życiu. Dziś obchodziłby 36. urodziny.

Ostatni uśmiech Fehera. O Węgrze, który zostawił życie na boisku.

Następnego dnia portugalskie tytuły krzyczą z pierwszych stron. „Ultima sorrisa do Feher” („ostatni uśmiech Fehera”). Każdą z jego ostatnich sekund przed utratą świadomości rozkładano na czynniki pierwsze. Przede wszystkim uśmiech. Koledzy wspominali, że zawsze imponował spokojem i opanowaniem. Nie był impulsywny. Nawet nie protestował. Chwilę później pochylił się i padł na murawę. W tym momencie realizator wyświetlił grafikę o żółtej kartce, którą obejrzał kilkanaście sekund wcześniej.

Na boisku najpierw zapanowały chaos i konsternacja, które jednak bardzo szybko przerodziły się we łzy i nieopisany smutek. Chłopak, który przed momentem nie posiadał się z radości, toczył z góry przegraną walkę o życie. Lekarze reanimowali go przez 90 minut. Bezskutecznie. Feher zmarł, nie odzyskując przytomności, mając 24 lata. Prawdopodobnie cierpiał na ukrytą wadę serca, której przez szereg lat zawodowej kariery nie wykazały żadne badania. Podobnie odeszli Marc-Vivien Foe czy Antonio Puerta.

Benfika błyskawicznie zastrzegła koszulkę z numerem 29 na jego cześć. Do dziś fotografia Fehera wisi na honorowym miejscu w szatni i przypomina o tym, że kontuzje i siedzenie na ławce to wcale nie jest najgorsze zło. Że jeden z nich, w sumie całkiem niedawno, zapłacił najwyższą cenę. Jego nazwiskiem nazwano też jedną z trybun Estadio Da Luz, a na Węgrzech, w mieście Gyor, otwarto poświęcone mu muzeum.

Reklama

Zawsze w Guimaraes, przed pierwszym gwizdkiem meczu Vitorii z Benfiką, na boisku, dokładnie w miejscu, w którym upadł, pojawia się symboliczny wieniec.

Najnowsze

Ekstraklasa

Korona walczy i daje sobie nadzieję. Jeszcze może zostać w tej lidze

Paweł Paczul
2
Korona walczy i daje sobie nadzieję. Jeszcze może zostać w tej lidze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...