Reklama

Reprezentacja, Bundesliga… sto lat, panie Adamie!

redakcja

Autor:redakcja

19 lipca 2015, 08:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sześćdziesiąt osiem spotkań w Bayerze Leverkusen, w okresie, gdy klub ten naprawdę liczył się w Niemczech. Trzydzieści cztery spotkania w reprezentacji Polski, w okresie, gdy pozycja bramkarza była bodaj najsilniej obsadzoną w całej drużynie. Dekada szkolenia bramkarzy w Norymberdze, no i wydatny udział przy zwycięstwie w jednym z najważniejszych meczów Polski ostatnich kilkunastu lat – zwycięstwie 3:2 z Norwegią, po którym stało się jasne, że Polacy przełamali klątwę i po szesnastu chudych latach pojadą na Mistrzostwa Świata.

Reprezentacja, Bundesliga… sto lat, panie Adamie!

Adam Matysek właśnie kończy 47 lat.

Jak zwykle w takich sytuacjach do najlepszych urodzinowych życzeń (sto lat, panie Adamie!), dokładamy kilka ciekawostek z udziałem bohatera dzisiejszej kartki z kalendarza. Przychodzą nam do głowy trzy. Najpierw anegdota z udziałem niepowtarzalnego Janusza Wójcika. Swoją drogą – ależ wtedy mieliśmy wybór w bramce…

Innym razem, to było przed meczem z Hiszpanią, Wójcik długo nie mógł się zdecydować, kto ma bronić: Adam Matysek czy Jurek Dudek. Męczyło go to okrutnie, chodził zamyślony przez cały dzień. Wreszcie wpadł na pomysł, jak rozstrzygnąć ten dylemat. Wezwał obu do siebie. Stanęli na środku pokoju, a Wójcik krążył między nimi.
– Panowie, jutro gramy ważny mecz. Nie mogę się zdecydować, którego z was wystawić. Dlatego postanowiłem… – przerwał i… zrobił głośne „puuuuuuu…”. To było takie „puuuuuuu”, jakimi straszą się dzieci w podstawówce. Zaskoczony Jurek lekko się wzdrygnął. Trener spojrzał na Adama. Ten stał jak pomnik. Wójcik zwrócił się do Dudka. – Uuu, misiu, co jest? Nerwy masz jakieś zszargane, chyba boimy się tych Hiszpanów. Niedobrze, niedobrze… Jutro broni Adam – powiedział i wyprosił obu z pokoju.

Drugie wspomnienie? Bez wątpienia mecz z Norwegią. Matysek wrócił wtedy do reprezentacyjnej bramki na jeden z najważniejszych meczów eliminacji do MŚ w 2002 roku. Do tej pory przeważnie w bramce stał Dudek. Na wyjeździe w Oslo między słupkami zastąpił go jednak Matysek i… dokonał rzeczy naprawdę niezwykłej. Pomijając niezłą grę w całym meczu, najbardziej w pamięci utkwiła nam sytuacja tuż przed jego zejściem z boiska. Przy obronie mocnego uderzenia Solskjaera bramkarz upadł na bark i przez kilka chwil nie mógł podnieść się z murawy.

Reklama

Norwegowie jednak nie wybili piłki, a już po chwili sunęli z kolejną akcją. Matysek jakimś nadludzkim wysiłkiem pozbierał się z gleby i znów zaliczył wyśmienitą interwencję. Po chwili zastąpił go Jerzy Dudek.

Trzecia sprawa: mundial w Korei i Japonii. Mundial, pod który Matysek ułożył swoją karierę, powrót do Polski, ekspresową rehabilitację… Mundial, na którym nie zagrał ani minuty, mimo że w ostatnim meczu graliśmy już tylko o honor. Pomijając, że ta „kadra B”, bo Engel dał pograć rezerwowym wygrała w niezłym stylu z USA – było nam wtedy niesamowicie żal Adama, zbliżającego się zresztą do końca kariery.

Gdzie Matysek jest dziś? Przypomnijmy naszą niedawną rozmowę, w której sam odpowiedział na to pytanie (KLIK!).

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...