Reklama

Jagiellonii daleko do Szombierek. Historia spuszczania Eurowpierdoli.

redakcja

Autor:redakcja

10 lipca 2015, 10:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Tegoroczny start Jagiellonii w I rundzie eliminacji Ligi Europy dał nam do zrozumienia, że w europejskich pucharach biorą także udział kompletni przebierańcy, których “wyczyny” przywodzą na myśl historie o singapurskich mafiach bukmacherskich. Nikomu jednak nie umniejszając – tęskniliśmy za meczami, w których polski zespół nie jest ofiarą, lecz właśnie drapieżnikiem i jak dopadnie ofiarę, to rozrywa ją do końca. Meczami, w których każdy zawodnik ma zamiar wpisać się do protokołu przynajmniej jednym strzelonym golem. Komu udało się to wcześniej? Po gwałcie Jagiellonii na Litwinach, przypominamy największe pogromy autorstwa polskich drużyn. 

Jagiellonii daleko do Szombierek. Historia spuszczania Eurowpierdoli.

SZOMBIERKI BYTOM – FC LUGANO 11:0

Grupa 2 Pucharu Intertoto, 29.06.1969 r.

Jedenaście dziur w szwajcarskim serze – zatytułował relację z meczu katowicki „Sport”. To najwyższe zwycięstwo polskiej drużyny w europejskich pucharach, którego bohaterem został autor czterech goli Jerzy Wilim. Mecz oglądały ledwie trzy tysiące widzów, ale dla każdego z nich był to niezapomniany moment w historii Szombierek. Od 46 lat bytomianie są nie do pobicia i zakładamy, że prędko temu wynikowi nikt nie zagrozi. Swoją drogą, na wyjeździe Szombierki męczyły się, jak Jagiellonia. W Szwajcarii padł bezbramkowy remis.

HUTNIK KRAKÓW – CHAZRI BUZOWNA BAKU 9:0

Reklama

Runda przedwstępna Pucharu UEFA, 17.07.1996 r.

To stosunkowo świeże czasy, przynajmniej większość czytających była już wtedy na świecie. Sympatyczni przybysze z Baku nie mieli najmniejszych ambicji, by przeciwstawić się rozpędzonemu Hutnikowi. Mimo wstydliwej klęski, Azerowie otrzymali brawa za gest fair play. Podczas, gdy lekarze krakowskiego klubu byli zajęci pomocą piłkarzowi, kontuzji doznał drugi z graczy Hutnika. Na interwencję ruszyli azerscy medycy i doprowadzili Polaka do stanu użyteczności. Biorąc pod uwagę, że w piłkę nikt w tym zespole grać nie umiał, to przynajmniej jedyny czyn godny zapamiętania.

Na pamiątkę historycznego startu Hutnika w europejskich pucharach wydano nawet płytę DVD, przedstawiającą nagrania z tych meczów.

 LEGIA WARSZAWA – VIKINGUR REYKJAVIK 9:0 

1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów, 27.09.1972 r.

Reklama

Złota drużyna Legii na czele z Kazimierzem Deyną. Mieli zawojować Europę, rzucić na kolana piłkarskie mocarstwa, ale najpierw trzeba było rozprawić się z islandzkim anonimem. Wyjazdowy mecz rozstrzygnął kwestię awansu. Warszawianie wygrali 2:0, a rewanż przy Łazienkowskiej miał nieść ze sobą wyłącznie walory estetyczne. Tak się działo, bo na boisku brylował Kazimierz Deyna.

Niestety, przygoda Legii z Pucharem Zdobywców Pucharów zakończyła się już w następnej rundzie. Polski zespół odpadł z rozgrywek po dogrywce na San Siro. AC Milan okazał się lepszy o jedną bramkę.

WIDZEW ŁÓDŹ – KB KOPENHAGA 9:1

Grupa 11 Pucharu Intertoto, 03.07.1976 r.

Zanim Widzew przystąpił do poważnego grania w Europie, sprał rywali w Pucharze Intertoto. Sześć meczów i komplet zwycięstw. Z Kopenhagą dwie bramki były autorstwa Zbigniewa Bońka. Zresztą, lider łodzian strzelał w pięciu spotkaniach, oszczędzając tylko bramkarza norweskiego Startu. Wynik mógłby być jeszcze okazalszy, gdyby o kilka dni wcześniej do zespołu dołączył Mirosław Tłokiński.

Image and video hosting by TinyPic

ŚWIEŻE ŁUPY

A kto po raz ostatni tak skutecznie zlał rywali jak Jaga? 18 lat temu w eliminacjach Ligi Mistrzów Widzew rozprawił się z Neftczi Baku 8:0, ale już w następnej rundzie był za słaby na Parmę. Niżej z kolei umieściliśmy najwyższe zwycięstwa pucharowiczów w ostatniej dekadzie. Do wyczynu białostoczan trochę im brakuje.

LECH POZNAŃ – GRASSHOPPERS ZURYCH 6:0

II runda wstępna Pucharu UEFA, 14.08.2008 r.

Ależ to była paka! Lewandowski, Murawski, Stilić, Arboleda czy nawet Peszko. Dla „Kolejorza” był to dopiero początek długiego romansu z europejskimi pucharami. Drużyna pod wodzą Smudy sprała Szwajcarów, a z Pucharu UEFA odpadła dopiero na wiosnę, przegrywając w dwumeczu z Udinese.

FREDRIKSTAD FK – LECH POZNAŃ 1:6 

III runda eliminacji Ligi Europy, 30.07.2009 r.

Sześć goli Lecha, cztery asysty Stilicia. „Kolejorz” pokazał kawał dobrej piłki, ale co z tego, skoro gra poznaniaków nie była powtarzalna. Minął ledwie tydzień, a drużyna Jacka Zielińskiego przegrała mecz rewanżowy 1:2. Przygoda Lecha z Ligą Europy zakończyła się już w kolejnej rundzie, gdzie lepsi po rzutach karnych okazali się zawodnicy Brugii.

WISŁA KRAKÓW – FK SZAWLE 5:0

II runda eliminacji Ligi Europy, 22.07.2010 r.

O skali rywala najlepiej świadczy fakt, że może wychodzić sam na sam z bramkarzem, poślizgnąć się, ale i zdążyć jeszcze wykonać spokojną podcinkę do bramki (patrz od 1:02). Mecz z Szawle to przede wszystkim powrót do Krakowa Macieja Żurawskiego. Legendarny napastnik Wisły przywitał się z kibicami jedną bramką, ale swoją grą w tym spotkaniu pokazał, że naprawdę może być dużą siłą „Białej Gwiazdy”. Na dobrą sprawę to jednak jedyny dobry mecz Żurawskiego po powrocie na Reymonta.

WISŁA KRAKÓW – BEITAR JEROZOLIMA 5:0

II runda eliminacji Ligi Mistrzów, 06.08.2008 r.

Mocno drżeliśmy o wynik tego meczu, bo Wisła musiała wygrać. Pierwsze spotkanie w Jerozolimie zakończyło się zwycięstwem Beitaru 2:1. Zdecydowanie jeden z najlepszych meczów zespołu pod wodzą Macieja Skorży w Europie. Wiślacy grali, jak maszyny, no bo przecież piękną asystę przewrotką zaliczył nawet Wojciech Łobodziński. To był tak dobry mecz polskiego klubu, że aż zastanawialiśmy się, czy aby Izraelczycy nie odwiedzili bukmachera. Rywalizacja z Wisłą toczyła się jednak o ogromną stawkę. Zresztą rozpędzeni wiślacy odbili się od bram Champions League po konfrontacji z Barceloną.

ST. PATRICK’S – LEGIA WARSZAWA 0:5 

II runda eliminacji Ligi Mistrzów, 23.07.2014 r.

Wszystkie media w kraju już zwalniały Henniga Berga. Legia w pierwszym meczu z półamatorami zremisowała 1:1, ale w rewanżu mistrz Polski nie pozostawił żadnych złudzeń. Norweg uwolnił głowę spod topora i w następnej rundzie miał szykować się na pożarcie. Jak skończył się dwumecz z Celtikiem, wszyscy pamiętamy. Legia ostatecznie pożarła się sama.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...