Pierwszoligową Sandecję czekają duże zmiany – takie, które mają ten klub znacząco odmienić i doprowadzić do historycznego awansu do ekstraklasy. Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza, już przekonuje, że liczy na wejście do elity za dwa lata. I nie mówi tego bezpodstawnie.
Z naszych informacji wynika, że bliski zainwestowania w Sandecję jest Zbigniew Szubryt, właściciel Zakładów Mięsnych Szubryt. Nie jest to w polskiej piłce postać anonima: wcześniej przez dziesięć lat finansował działalność Limanovii, przeznaczając w pewnym momencie na klub około miliona złotych rocznie, a w międzyczasie wspierał Wisłę Kraków. Po spadku Limanovii do trzeciej ligi robi jednak krok w tył i poszukuje nowych możliwości.
Dlaczego akurat ma zainwestować w Sandecję? To trochę dłuższa historia.
Prezydent Nowego Sącza ma już dość wysłuchiwania żali pod swoim adresem. Sandecja bazuje głównie na pieniądzach otrzymywanych z miasta (ok. 90 proc. rocznego budżetu), a i tak to miasto atakuje. Paweł Cieślicki, dyrektor klubu, opowiadał ostatnio o złej kondycji finansowej, zaległościach wobec piłkarzy sięgających marca i niewystarczającym wsparciu płynącym właśnie z miasta. A Ryszard Nowak takiej sytuacji nie zamierza akceptować.
Ale przede wszystkim Nowy Sącz to nie byle jakie miasto, a – jak mawiają niektórzy – zagłębie polskich milionerów. Jeszcze niedawno Wprost pisał: Przykładowo w liczącym 80 tys. mieszkańców Nowym Sączu żyje 102 milionerów. W oddalonej o pół godziny jazdy na zachód Limanowej jeden milioner przypada już na 300 mieszkańców. To właśnie z Sądecczyzny pochodzi kilku najważniejszych biznesmenów z listy 100 najbogatszych Polaków. Z kolei w ostatnim rankingu Forbesa setki najbogatszych Polaków znalazło się aż pięciu ludzi związanych z Sądecczyzną: Zbigniew Jakubas (16. miejsce, majątek: 1,4 mld zł), Kazimierz Pazgan (24., 960 mln zł), Krystyna i Ryszard Florkowie (41., 590 mln zł), Józef Koral (83., 340 mln zł) i Roman Kluska (86., 330 mln zł).
Rzecz jednak w tym, że żaden z tych milionerów nie jest poważnie zaangażowany w Sandecję. Lokalny biznes wspiera klub tylko dlatego, że… tak wypada. Pieniądze, jakie przeznaczają, to – nawet przy budżecie nieprzekraczającym 2,5 miliona złotych – ochłapy. A przecież firma Wiśniowski, producent bram garażowych i przemysłowych, czy Fakro, producent okien dachowych, futbolem zainteresowane są na tyle, że sponsorują reprezentację Polski.
Nowak, wysłuchując żali pod swoim adresem ze strony Sandecji i Olimpii Beskid, ekstraklasowego klubu piłkarek ręcznych – wziął sprawy w swoje ręce. Uznał, że skoro ich obecni szefowie nie są w stanie załatwić wsparcia biznesmenów, to załatwi je on. Zaczął od tych drugich, czego efektem jest nowy zarząd z Wiesławem Pazganem w roli prezesa. Wiesław to brat Kazimierza, z którym wspólnie prowadzi Konspol, zajmujący się produkcją i przetwórstwem kurczaków. Ich firma inwestuje również w sport, m.in. w grupę boku zawodowego Konspol Babilon Promotion, do której należy choćby Krzysztof Zimnoch. Teraz bracia Pazgan mają finansować właściwie całą działalność Olimpii.
Dla prezydenta Nowego Sącza priorytetem jest jednak Sandecja. Miasto ma dalej inwestować w klubową młodzież, natomiast finansowanie pierwszej drużyny odda w ręce bliskich milionerów. Na ich czele ma stanąć firma Szubryt, która pociągnie za sobą lokalny biznes. Nowak decyduje się na takie rozwiązanie ze względu na ambicje sięgające ekstraklasy, a sponsorom pozwoli również umieścić swoich ludzi w klubowym zarządzie. Przez najbliższe pół roku ingerencja ze strony nowych inwestorów ma być nieznaczna, a dopiero po kilku miesiącach wejdą z przytupem. Ostatnio zatrudniony trener Robert Kasperczyk już wcześniej prowadził Limanovię i to jego Szubryt polecił do Sandecji.
Na ile realna jest ta wizja ekstraklasy, dziś trudno przewidzieć. Natomiast pomoc ze strony lokalnego biznesu to pierwszy krok, by klub zaczął normalnie funkcjonować – bez długów i pełnej zależności od miasta. Nowy Sącz, skupiając najwięcej milionerów w kraju, może teraz przysłużyć się też piłce. Sprawy są na ostatniej prostej.
PIOTR TOMASIK
Fot.FotoPyk