Reklama

Legia bliżej Ligi Mistrzów. Tylko młodzieżowej, ale zawsze

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2015, 18:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zawsze dość sceptycznie patrzymy na próby przypisywania meczom drużyn młodzieżowych zbyt wielkiej wagi. Bądź co bądź w wieku juniorskim wyznaczanie opinii o danym zespole czy zawodniku na podstawie dwóch meczów zbyt rozsądne nie jest. Zdecydowanie bardziej przemawiają do nas „namacalne” dowody siły szkolenia w postaci wychowanków w dorosłej drużynie. Tak czy owak jednak – dzisiejszy finał Centralnej Ligi Juniorów miał sporą stawkę, a przez to stanowił niezłą okazję do dokładniejszego przyjrzenia się najstarszym zespołom młodzieżowym Lecha Poznań i Legii Warszawa. 

Legia bliżej Ligi Mistrzów. Tylko młodzieżowej, ale zawsze

Mecz na głównej murawie stadionu przy Łazienkowskiej. 90 minut dopingu legionistów. Gdzieś w tle nagrody za wygranie tego dwumeczu – splendor i smak zwycięstwa nad największym rywalem, ale i miejsce w młodzieżowej Lidze Mistrzów.

Szczerze? Jesteśmy zbudowani postawą obu zespołów. Oczywiście, Lech od sześćdziesiątej minuty praktycznie nie istniał, w związku z czym przyjął aż trzy gole, ale jak wspomnieliśmy, w takich meczach najbardziej interesują nas szczegóły. Szczegóły takie jak to, że Makowski z Legii dojrzałością zagrań, czystością odbioru i pewnością siebie bije na głowę wszystkich kolegów i rywali. Szczegóły jak to, że praktycznie wszyscy zawodnicy ofensywni z obu stron nie bali się dryblingów czy nieoczywistych decyzji. Nie brakowało prostopadłych piłek, nie brakło przerzutów. Wyglądało to naprawdę fajnie, tym bardziej że ci młodzi ludzie nie mieli większych problemów z przyjęciem piłki.

Minusy? Na pewno obrona Lecha Poznań, tak przy stałych fragmentach, jak i przy wyprowadzaniu piłki. Kilka kardynalnych błędów, kilka niesamowitych kiksów. Przy doskonale bitych piłkach z rzutów rożnych czy wolnych lechici bezradnie patrzyli jak gospodarze biegają między nimi bez trudu dochodząc do sytuacji strzeleckich. To właśnie po tych błędach padły dwie pierwsze bramki, to właśnie one ostatecznie zrobiły różnicę. A przecież Legia mogła strzelić dziś nie trzy, ale sześć goli, bo w końcówce poznaniacy już zupełnie zrezygnowali z gry defensywnej.

Podsumowując – 3:0 dla Legii.

Reklama

Jeśli mielibyśmy wskazać najpoważniejsze braki tych juniorów – to właśnie w typowo defensywnych kwestiach. Legioniści jeszcze w miarę potrafili odebrać piłkę czy przepchnąć rywala w starciu biegowym. Lechici – zupełnie sobie z tym nie radzili, ograniczając próby przecinania akcji gospodarzy truchtem za ich plecami. Dobrze pokazała to akcja Miłosza Szczepańskiego w pierwszej połowie, gdy bez użycia choćby jednego zwodu położył na plecy czterech lechitów. Jeśli z tych dwóch drużyn mają wyrosnąć następcy Rzeźniczaków i Kamińskich… Na miejscu Legii jeszcze byśmy wierzyli, na miejscu Lecha – raczej odpalali skauting w próbach znalezienia drugiego Arajuuriego.

Tak jak wspomnieliśmy na wstępie jednak – nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków po 90-minutowym starciu. Dziś o wiele lepiej zagrała Legia, pokazała, że ma kilka ładnych kamyczków do oszlifowania, radzi sobie z presją i potrafi grać szybko, składnie, z wykorzystywaniem całej gamy umiejętności – od porządnych dryblingów (Szczepański, Ryczkowski) po niezłe stałe fragmenty (Makowski!). Lech? W ofensywie też widać jakość poszczególnych zawodników (Kurbiel, Jóźwiak…) i choć dziś grali zupełnie bez płynności – widać, że goście mają pojęcie o futbolu. W defensywie… Cóż, zobaczymy jak spiszą się w sobotę, bo dziś kompletna bryndza.

Na ten moment młodzieżowa Liga Mistrzów jest zdecydowanie bliżej Warszawy. Nie „Akademia Legii to mistrzowie świata”, nie „Lech jest przereklamowany”, nie „sprzedajemy Jodłowca, mamy Makowskiego”. Legia jest zwyczajnie bliżej mistrzostwa Polski juniorów starszych. Pamiętajmy, że w ubiegłym roku w finale Wisła rozjechała Cracovię 10:0, a niektórzy z bohaterów tamtego widowiska zdążyli się już rozejść po Limanoviach i Głogowach. A i ci, którzy zostali w Wiśle świata jeszcze wciąż nie podbili…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Zmarzlik na podium, Woźniak w półfinale. Byliśmy na Orlen Grand Prix Polski 2024!

Kacper Marciniak
0
Zmarzlik na podium, Woźniak w półfinale. Byliśmy na Orlen Grand Prix Polski 2024!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...