Niby oficjalki jeszcze nie ma, ale tak w Mediolanie, jak i Porto, trąbią o tym wszyscy. Transfer potwierdził prezesi obu klubów, w eter poszły też zapewnienia klubowych telewizji. W praktyce transfer Jacksona Martineza do Milanu może nie dojść do skutku wyłącznie z powodu jakiejś niewyjaśnionej katastrofy. Na stole zawarta w kontrakcie klauzula – 35 milionów euro. Grube pieniądze. Jak na ligę włoską nawet bardzo, a Rossoneri zapowiadają, że to dopiero początek.
– W sprawie Martineza już właściwie wszystko dogadane. Jestem wielkim optymistą. Ibrahimović? Zobaczymy, mamy taką nadzieję. Potrzebujemy trzech światowej klasy, skutecznych napastników. Poszukiwania trwają. Przed nowym sezonem mogę obiecać tylko tyle, że będzie on dla naszego klubu przełomowy – deklaruje Silvio Berlusconi. – Jackson wybrał Milan. Przed zakończeniem sezonu poinformował nas, że chce odejść. Włosi zadeklarowali spłacenie klauzuli, więc mamy związane ręce – dodaje prezes Porto, Pinto Da Costa.
To, że wybrał Milan wcale nie jest takie oczywiste, bo po ostatnim świetnym roku ofert nie brakowało. Arsenal, Tottenham, Atletico Madryt, Roma… To tylko niektóre z klubów, które sondowały jego sprowadzenie. A jednak wybrał Milan, ponoć zachwycony perspektywami i projektem. I rzecz jasna długim, bo aż czteroletnim kontraktem. W Mediolanie nie mają jednak nic do stracenia, muszą postawić wszystko na jedną kartę. Potrzebują zwycięzców. Mistrzów, którzy wyciągną drużynę z czary marazmu i beznadziei. Trzydzieści pięć baniek za faceta, któremu lada moment stuknie 29 lat, z pewnego punktu widzenia wydaje się dość dziwne, ale akurat Martinez ma naklejkę z napisem: zdobywam przynajmniej dwadzieścia bramek w sezonie. A Milanowi tego właśnie w tym momencie potrzeba.
W klasyfikacji Złotego Buta zajął dziewiąte miejsce. Wyprzedził chociażby Harry’ego Kane’a, którym zachwycają się na Wyspach, najlepszego piłkarza ligi włoskiej, czyli Carlosa Teveza, czy Diego Costę. Nie mówiąc o Robercie Lewandowskim, który znalazł się w trzeciej dziesiątce. Przeskok ze słabszej ligi portugalskiej do znacznie silniejszej i przede wszystkim bardziej wymagającej włoskiej ułatwić mają mu właśnie wiek i doświadczenie. Młody chłopak mógłby wygadywać o aklimatyzacji i zasłaniać się nowym otoczeniem. Tutaj wymówek nie będzie żadnych. Milan – z założenia – biorą niezawodną maszynę do zdobywania bramek, z gwarancją, o bardzo niewielkim poziomie awaryjności.
Martinez to trzeci najdroższy piłkarz w historii Milanu i jeden z najdroższych w historii Serie A. Więcej Rossoneri wydali tylko na Rui Costę (41,3 miliona euro) oraz Filippo Inzaghiego (36 milionów euro), ale były to czasy niemal prehistoryczne. Ostatni wielki transfer to pozyskanie Zlatana Ibrahimovicia z Barcelony (24 miliony euro). Szweda zresztą chcą na San Siro podobnie. Jak na razie zarówno prezes, piłkarz, jak i jego agent, nie mówią nic wprost, ale dają do zrozumienia, że “wszystko się może zdarzyć” i “nie potwierdzają, nie zaprzeczają”.
Rozmarzeni kibice już widzą kosmiczny atak Martinez-Ibra, a włoskie portale już wyliczyły, że biorąc pod uwagę ostatni sezon, byłaby to najbardziej bramkostrzelna para w całej lidze włoskiej. Szwedzka prasa nie ma jednak wątpliwości. Ibrahimović powiedział “tak” Milanowi. W kolejce po bilet do Mediolanu stoi chociażby Geoffrey Kondogbia. Do tego nowy trener, być może nowy właściciel. Kibice Milanu mają widoki na lepsze jutro. Jak na razie gdzieś daleko, na horyzoncie, ale tli się dość wyraźne światełko.