Długo się rozkręcali, ale gdy już wrzucili właściwy bieg, to puścili I ligę z dymem. Pacjent jest już po operacji i wraca na właściwe dla siebie miejsce. Działacze i sztab szkoleniowy uzdrowili sytuację w Lubinie. Koniec z bumelanctwem, zagranicznym szrotem oraz kominowymi kontraktami. Przebudowane Zagłębie znów zagra w ekstraklasie, ale tym razem owoce pracy ma w końcu zapewnić prężnie działająca akademia.
Kilka nazwisk w ekipie nowego beniaminka nic wam jeszcze nie mówi, stąd spieszymy z pomocą i rozkładamy na czynniki pierwsze drużynę Zagłębia Lubin. 24 nazwiska, z czego połowa poniżej 23. roku życia. Oczywiste, że przed startem ligi Stokowiec uzupełni kadrę o kolejnych doświadczonych zawodników, jednak pod względem perspektyw ten zespół może szybko zyskać naszą sympatię. Dziś na pewno widać pomysł, bo grupkę starszych zawodników po trzydziestce uzupełnia zdolna młodzież.
BRAMKARZE
Konrad Forenc
Nie ma żadnych wątpliwości, że będzie to bramkarz z największym bicepsem w ekstraklasie. Forenc to miłośnik sztuk walki i każdą wolną chwilę poświęca na treningi bokserskie lub siłownię. Wiosną w I lidze dał się pokonać tylko dwukrotnie, a czyste konto utrzymywał przez 753 minuty! Mimo to, wydaje się, że 22-latek wciąż w Lubinie jest uważany za zmiennika bramkarza, którego Zagłębie jeszcze nie pozyskało. Szkoda, bo gość broni solidnie, a w ostatnich latach „Miedziowi” dość często przerabiali już tematy parodystów między słupkami.
Dominik Hładun
Bramkarz ze świetnymi warunkami fizycznymi, ale szans na grę w Lubinie nie ma. Gdy Zagłębie było już pewne awansu, nie wszedł nawet do bramki, bo swój rekord szlifował Forenc. 20-latek może latem powędrować na wypożyczenie do jednego z klubów II ligi. Przez kilka miesięcy ogra się i wróci do rywalizacji o miejsce w składzie Zagłębia. Innego wyjścia nie ma, bo na jego debiut z niecierpliwością czeka ojciec, który od lat zajmuje miejsce w sektorze najzagorzalszych kibiców „Miedziowych”.
OBROŃCY
Dorde Cotra
Najlepsza lewa noga w I lidze? Pewnie tak, choć Cotra jest tak ograniczony piłkarsko, że aż może swoją grą irytować. Jako boczny obrońca świetnie potrafi złamać akcję do środka, by później zostać bezradnym. Strzału prawą nogą w jego wykonaniu chyba jeszcze nie widzieliśmy, stąd non stop musi wykręcać całe ciało, aby w końcu mieć piłkę przy swojej lepszej nodze. Jak na ekstraklasę, solidny, choć swoją grą bardzo przypomina Dudu Paraibę. Fajnie z przodu, a w obronie często spóźniony.
Lubomir Guldan
Do Polski mógł trafić już osiem lat temu. Prowadzący Ruch Chorzów Dusan Radolsky zagiął parol na Guldana, ale ten wybrał szwajcarski Thun. Niedługo później mocno żałował, bo klub spadł z ligi, a całą Szwajcarię obiegła afera. Dwunastu piłkarzy tego zespołu zostało oskarżonych o uprawianie seksu z 15-latką. W przeciwieństwie do większości kolegów, 32-letni Słowak nie uciekł z Zagłębia po degradacji, a na boiskach I ligi był czołowym, jeśli nie najlepszym środkowym obrońcą. Już za Lenczyka widać było, że z Guldana żaden szrot nie jest. Zresztą wystarczy spojrzeć w jego CV. Pięć meczów w reprezentacji, dwa mistrzostwa i Superpuchar Słowacji. W Bułgarii niemalże identyczny wynik, poprawiony jeszcze krajowym pucharem. Nie ma co się dziwić, że działacze Zagłębia priorytetowo przedłużyli kontrakt z Guldanem.
Jarosław Jach
Całą jesień był podstawowym środkowym obrońcą Zagłębia, a wiosną ze składu wygryzł go Maciej Dąbrowski. 21-letni Jach to zawodnik, który ma duże problemy z koncentracją. Po dwóch, trzech dobrych spotkaniach przychodzi kryzys. A to dziwne, bo chłopak do głupich nie należy. Grę w Zagłębiu łączy ze studiami dziennymi na legnickiej uczelni.
Jakub Tosik
Do Lubina trafił w trybie awaryjnym, po tym gdy kontuzji doznał Paweł Stolarski. Tosik miał wypełnić lukę na prawej obronie, ale jego początki w Zagłębiu były fatalne. Ogólnie po 40 minutach gry 28-latek słaniał się po boisku. Zimą popracował nad formą i w rundzie rewanżowej było już zdecydowanie lepiej.
Maciej Dąbrowski
Do Lubina trafił zimą i od pierwszej wiosennej kolejki nie oddał miejsca w składzie. 14 meczów, komplet minut spędzonych na boisku, a za jego grą najlepiej przemawia liczba straconych przez Zagłębie bramek. Dąbrowski już nie może doczekać się przyjazdu z „Miedziowymi” na mecz do Szczecina. 28-letni obrońca mówi wprost, że czuł się skrzywdzony postępowaniem Jana Kociana i głównie z powodu tego szkoleniowca musiał zimą zmienić klub. – Jestem bardzo zdeterminowany i chcę udowodnić działaczom Portowców, jak bardzo się mylili, pozbywając się mnie – mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Aleksandar Todorovski
Bałkańska krew w szatni Zagłębia. Trafił do klubu zimą i szybko wywalczył sobie silną pozycję w zespole. Dobra dyspozycja Todorovskiego nie umknęła uwadze selekcjonera reprezentacji Macedonii. Podczas, gdy większość „Miedziowych” przebywa obecnie na wakacjach, 31-letni obrońca przygotowuje się do eliminacyjnego meczu ze Słowacją. Stokowcowi zarzucano, że ściąga do klubu piłkarza po znajomości, ponieważ obaj pracowali razem w Polonii Warszawa. Szkoleniowiec lubinian może jednak odbić piłeczkę, bo Todorovski prezentuje się w Zagłębiu naprawdę solidnie.
POMOCNICY
Adrian Błąd
To będzie jeden z najniższych piłkarzy w ekstraklasie. Mierzący 165 centymetrów Błąd już dwa lata temu zapowiadał się na całkiem przyzwoitego ligowca. Jak to całe Zagłębie, poszedł mocno w dół i od lipca będzie miał dużo do udowodnienia. W szatni lubinian śmieją się, że jak na swój wzrost, to Błąd proporcjonalnie ma największą stopę w zespole, rozmiar 42. Zresztą Błąd to chyba jedyny piłkarz, który po debiucie w ekstraklasie zamiast kupić, sprzedał auto. – W tamtym momencie samochód był mi zbędny. Miałem blisko na stadion, zatem po co? Nie wiem, może i mnie fantazja troszkę poniosła? Pieniądze zainwestowałem w rower – tłumaczył nam swoją decyzję.
Aleksander Kwiek
Rozgrywający „Miedziowych” do spółki z Papadopulosem i Woźniakiem był najskuteczniejszym piłkarzem Zagłębia. Kwiekowi jednak daleko od formy, która pozwoliłaby prowadzić Zagłębie do zwycięstw w ekstraklasie. Wydaje się, że latem działacze będą rozglądać się za wzmocnieniami na jego pozycję.
Miłosz Przybecki
W Lubinie mają z tym gościem duży problem. Przybecki ma jeszcze przez rok ważny kontrakt, zarabia świetne pieniądze, a na boisku odstawia kichę. W Polonii Warszawa był jedną z rewelacji sezonu, ale chyba wypada już stwierdzić, że gość – poza szybkością – nie ma żadnych atutów. Jeśli tylko pojawi się na niego chętny, działacze Zagłębia jeszcze w ten sam dzień wsiądą z piłkarzem do samochodu, by jak najszybciej wywieźć go z Lubina. Totalne rozczarowanie!
Łukasz Piątek
Po spadku z ekstraklasy został wybrany przez Stokowca i drużynę nowym kapitanem. Decyzja mocno nie spodobała się kibicom, którzy długo nie mogli tolerować 29-latka. Były gracz Polonii był przecież jednym z tych, którzy w głównej mierze maczali palce w spadku Zagłębia z ekstraklasy. Odbyło się nawet spotkanie podczas, którego kibice żądali opaski dla Arkadiusza Woźniaka. Ostatecznie to sam „Wąski” interweniował u szalikowców, by zaufali Piątkowi. Pomocnik z ekstraklasową przeszłością znalazł się w jedenastce sezonu Orange Sport i na dobre przekonał do siebie kibiców.
Sebastian Bonecki
7:00. 10-letni „Bony” wsiada w autobus z Legnicy do Lubina, by zameldować się w szkole. Później trening i powrót do rodzinnego domu koło godziny 20:00. Taki plan dnia obowiązywał go od czwartej klasy po gimnazjum. Dopiero, gdy skończył podstawówkę przeniósł się do lubińskiego internatu. Choć pochodzi z Legnicy, od dziecka wiedział, dla kogo chce grać. Przed rokiem nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w finale Pucharu Polski. Zapłakany długo nie wychodził z szatni, jednak dziś może chodzić po Lubinie z podniesioną głową. Bonecki jesienią był sercem Zagłębia. Jako środkowy pomocnik zabezpieczał Łukasza Piątka. Wiosną już grał rzadziej. Na jego pozycję przesunięty został Jakub Tosik.
Filip Jagiełło
Po debiucie w ekstraklasie pojawiały się głosy, że Orest Lenczyk najzwyczajniej w świecie zeszmacił młodego Jagiełłę. W spotkaniu z Ruchem Chorzów wychowanek „Miedziowych” wyszedł na boisko w podstawowym składzie, mając 16 lat i 133 dni. Został zmieniony w… 33 minucie. – Nie chciałem czynić go winnym lub współwinnym porażki – tłumaczył trener. Młody pewnie do dziś nie może jednak zrozumieć, czemu Lenczyk nie poczekał ze zmianą choćby do końca pierwszej połowy. Grający jako ofensywny pomocnik Jagiełło miał być twarzą Zagłębia w minionym sezonie. Skończyło się jednak na dużym rozczarowaniu, bo w I lidze zagrał tylko cztery mecze, łącznie 175 minut. Skoro nie grał na zapleczu, to teraz nie powinno być lepiej. A przecież jeszcze niedawno skalą talentu porównywano go do Dawida Kownackiego. Tymczasem „Kownaś” jedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski, a Jagiełło strzela tylko w III-ligowych rezerwach Zagłębia.
Łukasz Janoszka
Do Lubina trafił w wymarzonym dla siebie momencie. Po rundzie jesiennej miał na swoim koncie pięć goli dla Ruchu Chorzów, a w Lubinie te licznik powinien znacząco pójść w górę. Janoszka jednak długo zmagał się z kontuzjami i na dobre do gry wszedł dopiero w I lidze. 22 mecze i 5 goli to nie jest wymarzony wynik dla gościa, który swego czasu był bliski powołania do reprezentacji Franciszka Smudy. Czas leci i „Ecik” już za niedługo łatkę dobrze zapowiadającego się piłkarza będzie musiał zamienić na miano ligowca, który już myśli, co by tu robić po karierze. W tym roku stuknęło mu już 27 lat…
Arkadiusz Woźniak
Mistrzostwo Polski z 2007 roku oglądał jako kibic na trybunie szalikowców. Woźniak to ulubieniec miejscowych. Gość, który wychował się na osiedlu Mickiewicza i sam nie zawsze podążał najlepszą ścieżką. Nie mógł dogadać się z Orestem Lenczykiem i poszedł na wypożyczenie do Górnika Łęczna. W ciągu roku dwukrotnie awansował do ekstraklasy, choć dopiero teraz miał powody do radości. Gdy dwanaście miesięcy temu koledzy z Łęcznej świętowali mistrzostwo, on z łzami w oczach nawet nie miał ochoty do wyjścia na miasto. Dowiedział się wówczas, że jego Zagłębie żegna się z ekstraklasą.
Jarosław Kubicki
Zapchajdziura w ekipie Stokowca. Gdy jest potrzeba, występuje jako środkowy obrońca, choć najlepiej czuje się w roli defensywnego pomocnika. Jak na I ligę, całkiem solidny grajek, ale bez rewelacji. W sierpniu skończy dopiero 20 lat, więc jeśli otrzaska się z ekstraklasowym klimatem, Zagłębie może mieć z niego dużo pożytku.
Adrian Rakowski
Ponoć ma duże umiejętności. Ponoć, bo Rakowskiego oglądaliśmy już w ekstraklasie, a o jego chimeryczności to w Lubinie krążą legendy. Orest Lenczyk wysłał go na wypożyczenie do Olimpii Grudziądz, z kolei Stokowiec dał mu zagrać tylko w dziewięciu meczach I ligi. Chłopak jest bardzo flegmatyczny i to w pewnym sensie też odstrasza od niego trenerów.
Karol Żmijewski
Chłopak z rocznika 1997. Do Lubina został wyciągnięty z Zawiszy Bydgoszcz. W I lidze zagrał tylko minutę, ale sztab szkoleniowy wiąże z nim duże nadzieje. Zdaniem lubinian, charakteru do pracy mogliby się uczyć od niego nawet najstarsi zawodnicy w zespole.
Żyra Paweł
Reprezentant Polski do lat 17. Zimą dostał okazję do gry w kilku sparingach pierwszego zespołu Zagłębia. Zachwycił w spotkaniu z uzbeckim Buxoro, gdzie bez większego respektu mijał rywali. W Lubinie mówią, że gość ma potencjał Piotra Zielińskiego, tylko mógłby bardziej przykładać się do pracy. Stokowiec nie forsuje go podczas zajęć, co młody skrzętnie wykorzystuje. Jeśli się ogarnie, w przyszłości może być wartościowym rozgrywającym.
NAPASTNICY
Michal Papadopulos
W zespole Zagłębia nie ma piłkarza, który powie na Czecha złe słowo. Sympatyczny i również pomocny, co często wykorzystują młodsi koledzy. Papadopulos niejednokrotnie musiał przecież opowiadać w szatni o klimatach panujących w Arsenalu Londyn, czy Bayerze Leverkusen. Po spadku lubinian z ligi zgodził się na obniżenie pensji, argumentując że musi zrewanżować się kibicom za fatalny sezon 2013/2014. W Lubinie zarabiał 60 tysięcy złotych miesięcznie, ale poczuł się współwinny spadku. Pozytywny typ, choć już dawno temu zapomniał, jak się gra w poważnej piłce. Jego kontrakt wygasa 30 czerwca. Pewnie zostanie w klubie, choć już nie ma co liczyć na pensję sprzed degradacji.
Krzysztof Piątek
W zespole juniorskim Zagłębia grał z dwa lata młodszymi kolegami, ale już wtedy im mocno zaimponował. Piątek wyskakując do główki zderzył się z dwoma rosłymi rywalami. Ich musieli opatrzyć lekarze, a młody napastnik wyszedł ze starcia bez szwanku. Od tego czasu w Lubinie Piątek znany jest jako „Bania”. U Lenczyka nie miał co liczyć na grę, ale gdy tylko do klubu zawitał Piotr Stokowiec, młody dostał cztery spotkania w ekstraklasie. W minionym sezonie na stałe wszedł do pierwszego składu, zdobywając w I lidze osiem bramek. Efekt? Piątek został powołany do reprezentacji Polski U-21, która11 czerwca zagra w Nowym Sączu ze Słowacją.
Eryk Sobków
Kolejny narybek w talii Stokowca. Rocznik 1997, w minionym sezonie 12 minut na I-ligowych boiskach. Sobków to król strzelców grupy zachodniej Centralnej Ligi Juniorów i reprezentant Polski U-18.
Konrad Andrzejczak
32 minuty na boiskach I ligi, bez gola. Nieco lepiej ze skutecznością było w drugim zespole. Andrzejczak zdobył dla rezerw Zagłębia siedem bramek, jednak w klubowej klasyfikacji przegrywa nawet z Sobkowem.
MICHAŁ WYRWA