Reklama

Pożegnanie ze Stiliciem symbolem osunięcia się w przeciętność

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2015, 11:03 • 2 min czytania 0 komentarzy

– Uważam, że to już ostatni moment, w którym wszystko jeszcze można odwrócić, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawić, że Wisła znów będzie w Polsce postrzegana jako duża firma. To ostatni dzwonek, żeby to dobre imię podtrzymać, inaczej za chwilę Wisła może być postrzegana już jako jeden z wielu polskich klubów – tak mówił nam Arek Głowacki w maju 2013 roku. Dziś, niemal równo dwa lata później, wiemy już, że ten moment przeminął. Ostatni dzwonek wybrzmiał, a Wisła zgodnie z obawami „Głowy” ugrzęzła w przeciętności. 

Pożegnanie ze Stiliciem symbolem osunięcia się w przeciętność

Stilić był jedynym piłkarzem Wisły, którego pozazdrościć mogli jej w lidze wszyscy. Piłkarzem kompletnie przerastającym tę drużynę. Dziewięć goli, trzynaście asyst, miliard stworzonych sytuacji. Kiedy miał dobry dzień, potrafił wziąć mecz na plecy – tak o sobie może powiedzieć naprawdę niewielu ligowców. Gracz w najlepszym piłkarsko wieku, wokół którego śmiało można budować zespół, także w długofalowej perspektywie. I odchodzi. W dodatku za darmochę. To, że Wiśle nie udało się go zatrzymać, może uchodzić za symbol osunięcia się Białej Gwiazdy do ligowego peletonu. Na takich jak Stilić, czyli gwiazdy ligi, ten klub nie może sobie pozwolić.

Więcej – oni już nie chcą tu grać.

Bośniak nie miał wcale gigantycznego parcia na odejście. Nawet wczoraj znowu podkreślał, że Kraków mu odpowiada: „Dobrze się tu czuję, więc dlaczego miałbym nie chcieć tu zostać? Wszystko jest dobre: fani, miasto.”. 

To, co nie odpowiadało, to kasa i brak perspektyw w Wiśle, by nie powiedzieć: brak ambicji na Reymonta. „Z klubu jest oferta, ale jest to taka oferta, jak by klub chciał walczyć tylko o piąte miejsce. (…) Taki klub jak Wisła, jeśli chce walczyć o najwyższe cele i osiągać dobre wyniki nie tylko w pojedynczym meczu to musi ściągać najlepszych”.

Reklama

Tyle tylko, że na najlepszych-najlepszych Wisły po prostu nie stać. Wielu bardziej znaczących piłkarzy – co Semir dyskretnie wczoraj przemycił – nie dostaje pensji od dawna. Młodsi mają płacone na czas, ale wśród starszyzny jeden czeka na kasę dwa miesiące, drugi sześć… Taka brutalna rzeczywistość. Semir – niestary przecież zawodnik – widzi, co się dzieje. Widzi, że Wisły po prostu na niego nie stać, bo jeżeli zawodnik o TAKICH umiejętnościach, czyli – przy okazji – o TAKICH wymaganiach płacowych, miałby zostać przy Reymonta, to tylko na wirtualnym kontrakcie.

I – jak mawia Michał Probierz – na pensji wypłacanej w watykańskiej walucie. Czyli Bóg wie kiedy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Antoni Figlewicz
0
Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Komentarze

0 komentarzy

Loading...