24 kwietnia Rafał Janas ogłosił kadrę reprezentacji U-19 na turniej eliminacji Mistrzostw Europy w Bośni. A chwilę później rozpętała się wielka afera, bo terminy pokrywały się z rozgrywkami ligowymi w Polsce. Pięć naszych klubów zdecydowało się nie puścić swoich zawodników i trzeba przyznać, że cztery decyzje były jak najbardziej zrozumiałe. Natomiast jedna… No jedna zrozumiała nie była.
No bo – jak rozumiemy – kluby zatrzymały swoich zawodników, by móc skorzystać z ich usług. Te decyzje nie miały być na złość trenerowi czy PZPN, tylko powinny wynikać z rzeczywistego zapotrzebowania. Sprawdziliśmy więc, jak wygląda ligowy bilans niepuszczonych piłkarzy od momentu wysłania powołań:
Bartłomiej Drągowski (Jagiellonia): 8 meczów, 720 minut
Mateusz Grzybek (GKS Tychy): 7 meczów, 630 minut
Dawid Kownacki (Lech): 8 meczów, 567 minut
Bartosz Kapustka (Cracovia): 6 meczów, 117 minut
Adam Ryczkowski (Legia): 0 meczów, 0 minut
Powinniśmy teraz zaproponować zabawę – znajdź niepasujący element. Chociaż lepiej pasowałoby tu – znajdź “element kurwa nie do ogarnięcia”. Adam Ryczkowski nie pojechał na ważną imprezę i stracił trzy mecze o stawkę, by przesiedzieć ten czas na dupie. Co więcej, w trakcie trwania turnieju w Bośni legionista nie siedział nawet na ławce, ale na trybunach.
Każdy średnio ogarnięty kibic mógł przewidzieć, jak to wszystko się skończy. Wiedział to też Rafał Janas, który jeszcze przed turniejem mówił, że Ryczkowski nie zagra ani w reprezentacji, ani w klubie. A przecież dla takich piłkarzy mecze kadry bywają wybawieniem, bo pozwalają złapać trochę tak potrzebnych minut i pokazać się wysłannikom zagranicznych klubów, których na takich turniejach są dziesiątki. Henning Berg zdecydował jednak, że świadomość, iż ma w zanadrzu (czyli na trybunach) rezerwowego skrzydłowego, jest ważniejsza niż forma czy morale samego zawodnika.
Weźmy taki mecz z Pogonią. Legia zaczęła na skrzydle z żenującym ostatnio Żyrą, potem zastąpił go przesunięty na bok Masłowski, którego pod koniec zmienił Bereszyński. A wszystko to na oczach siedzącego na ławce Ryczkowskiego. Patrząc na te zabiegi taktyczne odnosimy wrażenie, że – zamiast reprezentanta U-19 – Berg prędzej wpuściłby na skrzydło Astiza. Do czego więc był mu potrzebny osiemnastolatek?
A może przy podejmowaniu decyzji o zatrzymaniu Ryczkowskiego Norweg nie wiedział jeszcze, że zostanie naczelnym krytykiem systemu rotacyjnego?
Fot. FotoPyk