Reklama

Villas-Boas rozmontował system. Potrójna korona w pierwszym sezonie

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2015, 11:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Dziś kartka z historii najnowszej. Cztery lata temu Andre Villas-Boas poprowadził FC Porto do triumfu w Lidze Europy. W finale pokonali Bragę. Wcześniej jego drużyna zdobyła już mistrzostwo i puchar Portugalii. Potrójna korona w pierwszym sezonie pracy. Był kompletną sensacją, był na ustach wszystkich. Nazywali go ulepszoną wersją Jose Mourinho. Nic dziwnego, skoro ten był jego mistrzem.

Villas-Boas rozmontował system. Potrójna korona w pierwszym sezonie

Świat urzekła historia o młodym, zdolnym chłopaczku, który napisał list do Bobby’ego Robsona, wytykając mu błędy w ustalaniu wyjściowego składu. Napisał list, bo choć obaj panowie mieszkali w tym samym bloku, był na tyle nieśmiały, że bał się podejść i załatwić sprawę twarzą w twarz. Do Robsona, uznanego i niezwykle doświadczonego przecież trenera, napisał, że jego zdaniem Porto powinno grać jednym napastnikiem. Kiedy Anglik poprosił, by poparł to wnikliwą analizą, Villas-Boas rozłożył na łopatki. Wtedy zaczęła się jego kariera, bo Robson zaproponował mu pracę przy analizie przeciwników w drużynach młodzieżowych.

Potem zbierał szlify w różnych stronach świata. Nawet na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, których selekcjonerem został w wieku dwudziestu kilku lat. Potem, podobnie jak kiedyś Mourinho, wybił się w słabszym klubie portugalskim. W jego przypadku była to Academica Coimbra. Oferta z Porto nadeszła w 2010 roku, a pierwszy sezon był naprawdę tak idealny, że aż ocierający się o surrealizm. Rekordy wygranych meczów, żadnej przegranej w lidze, mnóstwo goli, efektowna gra, Puchar Portugalii. No i Liga Europy na deser. Ograł w niej trenera Bragi, Domingosa Paciencię. Tego samego, którego jako dzieciak polecał Robsonowi.

W portugalskim finale na Aviva Stadium w Dublinie jedynego gola zdobył niezawodny Falcao. Na skrzydle asystował mu Hulk, a z ławki, na ostatnie dziesięć minut, wszedł młodziutki James Rodriguez. Kiedy Villasa-Boasa pytali o tym jak radzi sobie z ciągłymi porównaniami do Mourinho i nazywaniem go „The Special Two”, odpowiedział: – Wy widzicie we mnie Mourinho, a ja przypominam bardziej Bobby’ego Robson’a. Bo mam angielskich przodków, duży nos i lubię pić wino.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
0
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...