Norweska piłka. Całkiem w porządku, raczej solidna, ale też bez wielkich wzlotów. Może Carew przez chwilę otarł się o wysoki poziom w Valencii, synonimem superrezerwowego dżokera stał się Solskjear, Riise był jednym z lepszych bocznych na kontynencie… Przeglądamy jednak ich listę kadrowiczów i nie widzimy takich zawodników, którzy absolutnie rzucaliby na kolana. Klubowo czy też trenersko też nie ma takich, którzy kładliby na łopatki. Ale w jednym zaskakującym elemencie Norwegowie mają bezwzględnie poziom światowy. Najwyższy możliwy. Naprawdę nie przesadzamy, gdy powiemy, że ich program telewizyjny „Golden Goal” to unikatowe, niezwykłe przedsięwzięcie, które regularnie ubogaca piłkarską scenę, a którego kolejne eksperymenty to niemal zawsze torpedy.
O co konkretnie jednak chodzi? „Golden Goal” to trochę tak, jakbyście posiedzieli z kumplami przy piwku albo nawet czymś do palenia, wymyślali przy tym najbardziej zwariowane wariacje futbolu, a potem zastanawiali się co z tego by wynikło. Sęk w tym jednak, że „Golden Goal” ma budżet i możliwości nie tylko teoretyczne rozważania, ale także praktyczne sprawdzenie. Są szczególną formą piłkarskiego laboratorium, a jeszcze wszystko potrafią podać w lekki, humorystyczny sposób.
Zresztą, obstawiamy, że o ich produkcjach słyszeliście, tylko nie wiecie, że to oni. To „Golden Goal” posłał 22 amatorów, by zmierzyli się na murawie z 11 zawodowcami. Momentalnie film zyskał status internetowego hitu.
Dla nich to norma. Badają dziwaczne propozycje, badają też dosyć, cóż, durne. Sami zastanówcie się gdzie sklasyfikować pomysły takie jak gra na zboczu:
„Bubble Futbol”:
Grę trzech drużyn jednocześnie (wystąpili profesjonaliści z Hønefoss, Kongsvinger i Haugesund):
„Golden Goal” często próbuje też imać się innych sportów, między innymi tworząc przykładowo wariację curlingu i rajdów samochodowych, ale my oczywiście najbardziej lubimy, gdy wracają do piłki. I właśnie to zrobili, tym razem proponując „virtual football”. Każdy z piłkarzy ma specjalne gogle, dzięki którym widzi całe boisko z góry. Niezwykła perspektywa, trochę jak z Sensible Soccer. Sami sprawdźcie, czy kolejne zwariowane danie od „GG” wam smakuje: