Całkiem niedawno pisaliśmy o Jayu Beatty’m, jedenastolatku z zespołem Downa, którego trafienie zostało wybrane najładniejszym styczniowym golem Scottish Premier League. Beatty oczywiście nie jest nową inkarnacją Maradony, nie strzelił piętką z połowy boiska – ot, liga nominowała jego trafienie z przerwy, a kibice, chcąc uszczęśliwić chłopca, głosowali jak szaleni na niego i dopięli swego. Akcja odbiła się szerokim echem w całej Europie, a w Szkocji najwyraźniej zapoczątkowała nowy trend.
Gol Beatty’ego pod koniec
Tym razem nielichy honor trafił się Aaronowi Woodallowi, sześciolatkowi z juniorów St Mirren. Chłopak gra w sekcji… U-8, a w wyścigu o miano piłkarza roku The Buddies rozniósł konkurencję w pył, na drugim miejscu usadzając lidera i najlepszego strzelca drużyny, Kevina McLeana. Pytacie: czym młodziak tak zaimponował fanom z Love Street Stadium?
Cóż, pokonał diabelnie trudnego przeciwnika, trudniejszego, niż jakikolwiek z tych, z którymi na co dzień mierzą się gracze St Mirren. Rak mózgu to naprawdę nie są przelewki, a jednak operacja, intensywne chemio i radioterapie sprawiły, że Aaron znowu może normalnie żyć. – Jego siła i odwaga była inspiracją dla nas wszystkich. To przypomnienie, że są na świecie sprawy ważniejsze niż futbol – tak brzmiało uzasadnienie wyboru.
Aaron otrzyma stosowne trofeum, a także opatrzoną ramką koszulkę St Mirren, podpisaną przez ekipę, która dwa lata temu wygrała dla The Buddies Puchar Ligi. Autografy tegorocznych graczy nie byłyby specjalnie pożądane, jako że spuścili oni Mirren z SPL. Tym bardziej nie miało większego sensu wręczanie trofeum którejś z boiskowych gwiazdeczek. Po prostu nikt na nią nie zasłużył i fajnie, że kibice znaleźli salomonowe wyjście, bo dla Aarona ten gest znaczył będzie naprawdę wiele.