Reklama

Przesmyckiemu znów odwaga pomyliła się z odważnikiem…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 maja 2015, 10:53 • 2 min czytania 0 komentarzy

Trudno odmówić Zbigniewowi Przesmyckiemu zaangażowania w sprawy sędziowskie. On sam czasem lubi mówić, że tak jak każdy trener ma drużynę, którą prowadzi, tak on ma swoją – tylko że złożoną z arbitrów. Problem w tym, że czasem to jego zaangażowanie przeradza się w trudny do zaakceptowania fanatyzm i wtedy robi się śmierdząco. A dziś to nawet dosyć żałośnie.

Przesmyckiemu znów odwaga pomyliła się z odważnikiem…

Przesmycki jak lew broni większości decyzji sędziowskich. Niekiedy ma rację, czasem – mamy wrażenie – wali całkiem na ślepo, ale tym razem już zupełnie odwaga pomieszała mu się z brawurą. Janek Tomaszewski powiedziałby, że pomylił odwagę z odważnikiem. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski miejscami popłynął tak bardzo, że chyba naprawdę miał jakieś chwilowe zaćmienie.

Nie jest fajnie, kiedy człowiek w jego pozycji – szef polskich sędziów, najwyższy przełożony wszystkich biegających z gwizdkami ludzi w tym kraju, mówi publicznie, że MACIEJ SKORŻA ZACHOWAŁ SIĘ JAK CHAM i jak się spotkają, to on mu to powie otwarcie. Nie jest to całkiem na miejscu, kiedy broniąc sędziego zaczyna robić dziwne wywody o jednym czy drugim bramkarzu…

– Ja bym go zapytał (go, czyli Skorży – od red), czy przyczyn porażki nie upatruje przypadkiem w złej obsadzie bramki? Czy nie popełnił błędu, stawiając na Macieja Gostomskiego a nie na Krzysztofa Kotorowskiego? Postawił jednak na tego pierwszego, a ten nie zebrał najlepszych recenzji.

Przesmycki zapytałby pewnie: „dlaczego? Trenerowi wolno oceniać pracę innych, a przewodniczącemu kolegium sędziów nie wolno?”, ale to niestety dosyć kulawa logika. Jak to w życiu – pewnych rzeczy robić nie wypada i trzeba mieć co do nich wyczucie. Tak jak nie wypada zrobić kupy do pisuaru, tak szefowi sędziów nie wypada mówić o chamach w odniesieniu do innych trenerów.

Reklama

Skorży czasem w nerwach puszczają hamulce, spadają klapki na oczy, ale Przesmycki też non stop wchodzi w tę samą mało poważną gierkę. Nieustanną walkę „my kontra oni”, jakby chciał jednoosobowo wziąć odpowiedzialność za dobry PR środowiska, prostując każdą niesprawiedliwość. Wścieka się na każdą nierzetelna ocenę. Nie potrafi złapać dystansu i zaakceptować faktu, że zawsze tak było, jest i będzie, że w emocjach arbitrom się będzie obrywać – jak nie od jednych, to od drugich.

Ostatnie słowo zawsze musi należeć do niego, a czasem okazuje się, że to o jednego “chama” za dużo.

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...