Reklama

Guardiola szokuje: Do pierwszej bramki Messiego Bayern kontrolował mecz

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2015, 10:15 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pep Guardiola po wczorajszym meczu był kompletnie przybity. Długo wydawało się, że jego Bayern ostatecznie dowiezie bezbramkowy remis do końcowego gwizdka, chociaż – umówmy się – w dwumeczu z Barceloną i tak nie byłby to optymalny rezultat. Bez strzelenia bramki na Camp Nou ciężko myśleć o czymkolwiek więcej i przed spotkaniem podkreślał to sam Guardiola. W ostatnim kwadransie podopieczni Luisa Enrique wyprowadzili jednak trzy ciosy i praktycznie przesądzili sprawę awansu. Wiadomo, dotkliwa porażka w takich okolicznościach musi boleć, ale warto pamiętać, że wydarzenia z końcówki nie były nagłym zwrotem akcji, ale odzwierciedlały dysproporcję sił, która była widoczna na przestrzeni całego meczu.

Guardiola szokuje: Do pierwszej bramki Messiego Bayern kontrolował mecz

Po spotkaniu Guardiola udzielił krótkiego wywiadu dziennikarzowi hiszpańskiego Canal+. Przed kamerami stał ze spuszczoną głową, był zachrypnięty i zupełnie rozbity. W rozmowie docenił klasę rywali i, przede wszystkim Leo Messiego, ale jak mantrę powtarzał, że do momentu straty pierwszego gola Bayern kontrolował mecz. Z ust Pepa trzy razy padło słówko „controlado”, chociaż – jak wszyscy widzieli – poza początkiem drugiej połowy nic nie było pod kontrolą piłkarzy z Monachium. Przypomnijmy:

11 minuta – Suarez wychodzi sam na sam z Neuerem.
15 minuta – Neymar z piątego metra trafia w obrońcę i piłka cudem nie wpada do siatki.
39 minuta – Alves wychodzi sam na sam z Neuerem.
57 minuta – Messi strzela z 20. metra, sytuacja równie groźna, jak przy pierwszej bramce.
61 minuta – Neymar wychodzi sam na Neuera, ale źle przyjmuje piłkę.
66 minut – Neymar wchodzi w pole karne i fatalnie pudłuje z jedenastego metra.

Każda z powyższych akcji mogła zakończyć się golem dla Barcelony, a przy lepszej dyspozycji strzeleckiej Neymara i Suareza mecz rozstrzygnąłby się zdecydowanie wcześniej. Bayern odpowiedział tylko jedną sytuacją Lewandowskiego, a przez cały mecz nie był w stanie oddać choćby celnego strzału na bramkę ter Stegena. Zrozumielibyśmy, gdyby to Enrique powiedział, że jego drużyna kontrolowała mecz, bo tak właśnie było. Barcelona nie pozwalała rywalowi na nic pod własną bramką i raz za razem dochodziła do sytuacji strzeleckich. A Bayern po prostu miał szczęście.

Szczęście „Bawarczyków” skończyło się jednak w 77. minucie, chociaż i tu trzeba pamiętać, że Barcelona nie wykorzystała wszystkich klarownych okazji w końcówce, a Suarez po raz kolejny źle rozegrał starcie 1 na 1 z Neuerem. W sytuacjach bramkowych mieliśmy więc 10:1 dla gospodarzy. Jakkolwiek patrzeć, czasownik „kontrolować” żadną miarą nie pasuję do wczorajszego występu Bayernu.

Reklama

Guardiola przyznał też, że po dwóch trafieniach Messiego trzeci gol dla Barcelony był nieunikniony. Z tym też trudno nam się zgodzić. Kiedy w 93. minucie gry Dani Alves wybijał piłkę głową z własnego pola karnego, ta znalazła się pod nogami Suareza, który miał siedmiu przeciwników za plecami. Trzeci gol był więc konsekwencją podjętego przez Bayern ryzyka i spokojnie można było go uniknąć. Tym bardziej, że Barcelona w końcówce specjalnie nie kwapiła się do ataków i spowalniała grę.

Pytanie, czy warto było stawiać wszystko na jedną kartę jeszcze w meczu na Camp Nou. 2:0 to oczywiście bardzo niekorzystny wynik, ale wciąż pozwalający wierzyć w odwrócenie losów dwumeczu. A przy 3:0 ciężko będzie chociaż w minimalnym stopniu odbudować morale Bawarczyków. Wszystko wskazuje, że gol Neymara definitywnie rozstrzygnął losy tego dwumeczu.

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

0 komentarzy

Loading...