Biegacze wypadają na ostatnią prostą, pędzą przed siebie z płonącym językiem i wywieszonym wzrokiem, gnają ku mecie, mijają linię… i w tym momencie rozlega się dzwonek, sygnalizujący, że pozostało jeszcze jedno okrążenie. W Ekstraklasie okrążeń pozostało dziewięć, większość drużyn oszczędza zatem siły, zaś przyspieszają – nie, żeby od razu jakoś nadmiernie, ot, na 3/4 gwizdka – tylko te, które walczą o rozegranie dodatkowej rundy w „górnej” ósemce. Czyli sześć. No, siedem – dodajmy Zawiszę, który dziś ma szanse wyskoczyć ze strefy spadkowej. Dobra, osiem – dołóżmy Cracovię, z nowym trenerem broniącą się przed spadkiem (w tabeli i z ligi). A może dziewięć? Ruch przecież też się broni, a na Legię każdy się mobilizuję. Nie, raczej dziesięć – Legia wciąż nie może sobie pozwolić na kolejne przegrane. Hmmm, jedenaście? Bo przecież… etc. etc.
24 kwietnia, piątek
Zawisza Bydgoszcz – Cracovia (godz. 18:00)
Zdecydowanie najciekawszy mecz kolejki… W poprzedniej kolejce rozpędzony Zawisza zderzył się z legijną ścianą i odbił się od niej w sposób bolesny. Trener Rumak uspokajał, że tę porażkę uwzględnił i wkalkulował, a tak naprawdę liczy się mecz Cracovią. Prezes Filipiak uznał, że trenera Podolińskiego trzeba wymienić przed meczem z Zawiszą. Świadomość wagi, znaczy, jest… Jeśli wygrają „Pasy” – odskakują gospodarzom o pięć punktów, po podziale – o trzy plus lepszy bilans spotkań bezpośrednich. Jeśli wygra Zawisza – wyprzedza Cracovię.
– I zapewne GKS Bełchatów – zauważyła Opinia Publiczna – Bo GKS chyba nie poradzi sobie z Jagiellonią.
– I chyba także Ruch Chorzów – Głos Wewnętrzny był sceptyczny co do możliwości chorzowian w meczu z Legią.
Na ławce Cracovii trener Zieliński z mesydżem „Najważniejsze zmiany muszą nastąpić w głowach piłkarzy” (o skuteczności którego mogliśmy się przekonać w przypadku pracy Mariusza Rumaka z piłkarzami Zawiszy). Na murawie – na murawie, bo gramy w Bydgoszczy, a nie przy ulicy Kałuży – zespół Cracovii z mesydżem: „Szanujcie nas, bo was też zwolnimy” . Ciekawe, czy zmiany nastąpią i czy piłkarzy Cracovii będzie można szanować. Bo piłkarzy Zawiszy można – zasłużyli rundą wiosenną.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa (godz. 20:30)
– Tylko Leeeegiaaaaa! – śpiewał wesoły pociąg i kilka jeszcze weselszych autokarów.
– Wiosną mamy więcej punktów niż Legia – zwracali uwagę chorzowianie.
– Ukochana Leeeegiaaaa! – pociąg i autokary nie zwracały uwagi.
– I w Chorzowie Legii zawsze się niewygodnie grało – Opinia Publiczna przypomniała sobie dwa zeszłosezonowe mecze.
Pociąg i autokary podrapały się w reflektory… Gdyby i w Chorzowie Legia straciła punkty, to wtedy Lech…
– Tylko Leeeeegiaaaa! – podjęły, będąc zdania, że nawet w wypadku przegranej w Chorzowie Lech nie wyprzedzi stołecznej drużyny.
– Bo Lech ma cztery punkty straty? – Głos Wewnętrzny liczył na paluszkach.
Też. Ale głównie dlatego, że miał już dwie okazje i obie spieprzył, więc nawet gdyby…
25 kwietnia, sobota
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze (godz. 15:30)
Mecz o „górną” ósemkę – wygrana Górnika zapewnia mu majowe gry z najlepszymi, wygrana Pogoni komplikuje wszystko i przedłuża niepewność aż pięciu drużyn.
– Czyli przedłuża emocje – Głos Wewnętrzny jako piłkarski kosmopolita trzymał kciuki za trzymanie kciuków i było mu wszystko jedno kto kogo, byle było ciekawie.
Na ławce Górnika zasiądzie Robert Warzycha. Zasiądzie dostojnie i oficjalnie, trzymając w ręku kamyk zielony świadectwo ukończenia szkoły średniej i licencję UEFA A.
– Ale co to za licencja i w ogóle… – prychnęła Opinia Publiczna.
Przypominam, że trener Warzycha zrobił jedno i drugie, a będzie robił trzecie czyli UEFA PRO. Nie kombinował, nie protestował, nie skamlał, że mu się za zasługi należy i nie strzelał fochów, że mu PZPN warunkowej licencji na poduszkach i przy krakowiaczku nie przyznaje, tylko siadł i zrobił, dzięki czemu może teraz siedzieć na ławce. Trener Dankowski jak zwykle będzie stał obok ławki – ciekawe, czy w Szczecinie nie stanie trochę dalej…
GKS Bełchatów – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
Jagiellonia ma pewną „górną” ósemkę, puchary w zasięgu ręki, mistrzostwo w zasięgu wzroku…
– Wyhamuj – zachichotała Opinia Publiczna – Bo ci jeszcze wyjdzie, że Ligę Mistrzów Jagiellonia ma w zasięgu głosu.
– Chyba odwrotnie – zwrócił uwagę Głos Wewnętrzny – Widzisz przecież dalej niż słyszysz.
– Widzisz mnie? – zapytała złośliwie Opinia Publiczna.
Głos Wewnętrzny nie widział Opinii Publicznej, bo schowała się za rogiem.
– Ale słyszysz. Sam widzisz. Znaczy, widzisz, bo nie widzisz.
GKS Bełchatów też coś słyszał – słyszał szum morza w Świnoujściu i Gdyni, słyszał szum suwalskich lasów i szum kukurydzy w Niecieczy.
– Przecież Termalica walczy o awans do Ekstraklasy – zapewniła Opinia Publiczna.
– Mój ojciec walczył o awans, mój dziad walczył o awans, ja też będę walczył jak dziad! – zapewniali piłkarze z Niecieczy po raz trzeci, wywołując chichoty publiczności.
Pozostaje mieć nadzieję, że walczyć będą piłkarze z Bełchatowa.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław (godz. 20:30)
– Wniosłem do szatni trochę strachu – powiedział Tadeusz Pawłowski.
– Boję się, że nie wygramy – mruknął jeden z piłkarzy.
– Boję się, że nawet nie zremisujemy – szepnął drugi.
– Boję się, że jeśli nie zdobędziemy punktów, trener Pawłowski może podzielić los trenera Podolińskiego – nie do końca wiadomo było, czy trzeci piłkarz przewiduje, ma nadzieję, czy grozi.
– Boję się Sadajewa – jęknął obrońca.
– Ja się nie boję braci Rojek, no bo jak się braci bać – nucił aluzyjnie trener Skorża.
Kibice obu klubów bali się decyzji sędziego Borskiego. Nie wiadomo, czemu – przecież to taki solidny arbiter.
26 kwietnia, niedziela
Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 13:00)
Podbeskidzie gra o 1,4 mln złotych utrzymanie się w górnej „ósemce”. Piast zastanawia się, co mu się bardziej opłaca: skończyć sezon na miejscu dziewiątym i skończyć sezon przy pustawych trybunach, czy może dostarczyć kibicom emocji, klubowi – zwiększonych wpływów z dnia meczowego i kto wie… może nawet wyhaczyć premię za utrzymanie?
– Premia? Za tak słabą grę, że o utrzymanie trzeba walczyć do końca? – zdziwiła się Opinia Publicza, która ma krótką pamięć i nie pamięta metod motywacyjnych prezesa Filipiaka.
Mecz gwiżdże pan sędzia Kwiatkowski. Który „grać pozwala”, a ponieważ po oby stronach są „walczaki”, często będzie słychać trzask, gwizd i aaakurwamojanoga.
Lechia Gdańsk – Górnik Łęczna (godz. 15:30)
Szanse Górnika na awans do górnej „ósemki” są czysto matematyczne, a i to raczej dla kogoś, kto zajmuje się liczbami urojonymi, szanse Lechii natomiast są… No, niby są.
– Możemy wygrać nawet tylko 1:0 – powiedział Antonio Colak
– Oj, żeb ty w złą godzinę nie powiedział – zmartwił się Kaźmirz Pawlak – Ziemia bez ludzi dziczeją, a ludzie dziczeją bez bramek. Jaśku, trzy palce!…tfu!… trzy bramki, chciał powiedzieć!
I to jest całkiem możliwe – Górnik Łęczna poza domem prezentuje się raczej… Jakiego słowa można użyć przy bilansie 2-3-9 i bramkach 7-21? „Smutno”? „Nędznie”? „O, kurde…”?
Gwiżdże pan sędzia Stefański, prognoza pogody zapowiada chłodek i opady, a frekwencja jeszcze nie wie, czy się wybierze na mecz, czy raczej na zakupy.
Wisła Kraków – Korona Kielce (godz. 18:00)
Mecz podwyższonego ryzyka wystąpienia zjawisk nieprzyjemnych – czemu kibice Korony nie lubią kibiców Wisły, wszyscy jeszcze pamiętają, zresztą flaga poświęcona zabitemu kibicowi Korony wisi zawsze na balustradzie kieleckiego młyna.
– Chcesz powiedzieć, że spodziewasz się jakichś reakcji na tę flagę? Jakichś okrzyków, jakiejś wiślackiej sektorówki, która…
Nie spodziewam się, ale trochę się obawiam.
– No, wiesz! My nie Cracovia! – oburzyli się kibice Wisły – Jak możesz?
Pamięć mam dobrą i mogę. I to jest najgorsze – że jednak mogę…
Na szczęście mecz jest bardzo istotny: Korona ma w bezpośrednim zasięgu meczowym aż trzy drużyny, a gdyby brać pod uwagę dwa spotkania to Wisła również nie może się czuć bezpieczna. Oba zespoły muszą wygrać to spotkanie, remis nic nie znaczy w pojedynku bezpośrednim, ale może skończyć się tragicznie w rozliczeniu ogólnym i do ósemki nie awansuje żadna z drużyn. Korona z Jackiem Kiełbem, Wisła z Donaldem Guerrierem… Może się dziać. Oby się działo tylko na boisku.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
LZS Poligon zaczyna 29 kolejkę Ekstraklasy „Ustaw Ligę” na miejscu 6606 w klasyfikacji generalnej i na miejscu 912 w lidze „poligonowej” (kod: 307590499)…
– Ech, gdzież są niegdysiejsze pierwsze dziesiątki… – westchnął prezes.
…a prowadzącej LZS Poligon pani Jadzi przyśnił się dziś Zaur Sadajew strzelający w słupek. Piłka po strzale Czeczena odbiła się, uderzyła w drugi słupek i wyszła w pole.
– Mówi się „na pole”! – skorygował krakus.
– Mówi się „na dwór! – odciął się warszawiak.
– Mówi się trudno – westchnął śniący się Sadajew, a pani Jadzia dotąd nie wie, co miał oznaczać ten sen: że trzeba kupić Sadajewa, czy że wprost przeciwnie?
– Że pani Jadzia musiała widzieć w akcji prezesa LZS Poligon, bo to była jedna z najpiękniejszych bramek, których nie strzelił – podpowiedział Głos Wewnętrzny – Prezes dostał podanie stojąc tyłem do bramki, przyjął piłkę na klatę, podbił udem, przerzucając ją równocześnie nad sobą i przeciwnikiem, wokół którego się okręcił, w obrocie podbił jeszcze opadającą piłkę lewą stopą i huknął w woleja prawą. Słupek, drugi słupek, mać! Nigdy wcześniej i nigdy później prezes…
– Sadajew! – przypomniała pani Jadzia.
– Sadajew nie zagra – wyjaśnił trener rezerw – Jevtic też nie.
– A Sa? – zainteresowała się pani Jadzia – A Piątkowski?
Rakels czy Alvarinho? Wojtkowiak czy Celeban? Golański czy Burliga? Im bliżej końca, tym „ustawligowych” problemów przybywało…
Licząca 1445 zespołów liga „poligonowa” (kod: 307590499) czaiła się za plecami bogatszej i liczniejszej konkurencji, szykując się do ataku: 14 punktów do miejsca szóstego, 115 do miejsca pierwszego, wszystko jeszcze było możliwe…
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk