Żaden temat dotyczący Ekstraklasy nie budził w ostatnich dniach tylu emocji. Henning Berg vs Orlando Sa. Legijne portale rozpisały się szczegółowo na temat relacji, jakie łączą, a raczej dzielą obu panów. Każdy kolejny tekst czy nawet tweety Kuby Rzeźniczaka pokazywały jedno: Legia to za ciasne miejsce dla Norwega i Portugalczyka. Ego pierwszego nie mieści się przy Łazienkowskiej, gdy wchodzi drugi i vice versa. Orlando zapewne już latem opuści Warszawę, ale cała ta sytuacja pozwala nam szerzej spojrzeć po pierwsze na Berga, po drugiego na samego napastnika, po trzecie na priorytety klubu… Jeden – choć to może za mocne słowo – konflikt, jedna zimna wojna a tak wiele wniosków do wyciągnięcia.
1. Legia nie potrzebuje typowego napastnika.
Jasne jak słońce. Berg tak się przyzwyczaił do grania bez typowej, statycznej „dziewiątki”, że koniec końców i tak wróci do zawodników, którzy nie ograniczają się do pola karnego. Weźmy od czapy jakiegoś snajpera grającego w tym stylu… Niech będzie Teodorczyk. Reprezentant Polski, dość surowy, ale niezły napadzior. Przede wszystkim – coraz skuteczniejszy, ale nie dający drużynie zbyt wiele poza polem karnym. O, albo Robak. Jak postąpiłby Berg, gdyby miał kogoś takiego do dyspozycji? Podejrzewamy, że „oszczędzałby” go na mniej ważne mecze. Norweg broniłby się, gdyby dwóch z trójki Guilherme-Duda-Masłowski było w dobrej formie i dawało tyle co do niedawna Duda-Radović. W przeciwnym razie zaczęłyby się kombinacje. Np. wystawianie Saganowskiego – napastnika zupełnie innego typu niż Sa – którego od fali krytyki broni jedynie status ulubieńca trybun. Norweg, jak widać, nie podziela zdania właściciela klubu, który do dziś podtrzymuje, że Orlando to najlepszy napastnik Ekstraklasy w ostatniej dekadzie.
2. Berg nie toleruje gwiazdorzenia.
Trzeba to Henningowi oddać – najmniejsze odchylenie od reguły wywołuje natychmiastową reakcję. Nie świętujesz gola z Górnikiem? Awantura w szatni. Gdyby Berg na co dzień pracował z Sadajewem lub Małeckim, karetka na Łazienkowskiej byłaby widziana równie często co Maserati prezesa. Norweg wychodzi z podobnego założenia, jakie kiedyś sformułował Vicente del Bosque: zdrowa szatnia znaczy więcej niż sto odpraw taktycznych. Warto też jednak na sprawę spojrzeć z drugiej strony. Czy zawodnik o mocnym charakterze, który rozgrzewa się przez całą drugą połowę – a trener nie wykorzystuje limitu zmian – ma wracać do szatni z uśmiechem na ustach i z każdym strzelić misia? Pytanie o priorytety. Jeden dałby się takiemu wyżyć, a następnie wystawiłby go „na głodzie” w kolejnym meczu, drugi zacząłby go kasować na chłodno. Dopóki będą wyniki – każda decyzja się obroni.
3. Legia nie zarobi na Sa poważnych pieniędzy.
Sprawa dość oczywista. Nawet kiedy Portugalczyk nie grał, zainteresowanie jego osobą nie gasło. Wiele zagranicznych klubów – szczególnie z południa Europy bądź krajów arabskich – miało w pamięci jego CV i chciało wykorzystać fakt, że nie gra. Orlando sam przyznawał, że mógł wyjechać zimą i zarabiać dużo lepiej u – cytując klasyka – Arabów, nie Arabów. Uznał jednak, że Legia będzie dla niego trampoliną do poważniejszej ligi. Tym bardziej, że na bieżąco obserwowało go parę niezłych marek w stylu Malagi czy Palermo. Żaden szanujący się klub z Hiszpanii, Włoch czy Niemiec nie sprowadzi jednak rezerwowego z mało poważnej ligi. To błędne koło. Jeżeli Sa – jak napisała Legia.net – olewa rozgrzewkę i nie angażuje się w treningi, to automatycznie podcina gałąź, na której siedzi i bruździ sobie w CV. Autodestrukcja.
4. Sa nie zostawi w Warszawie zbyt wielu kumpli.
Przypomina się fragment autobiografii Paula Mersona. Piłkarze są jak statki, które mijają się nocą. Po treningu każdy w swoją stronę. Mało kto zwrócił na to uwagę – zwykle kiedy na zawodnika zaczyna się medialna nagonka, kilku kolegów z drużyny natychmiast staje w jego obronie. Buntuje się, kontruje dziennikarzy, wystosowuje jakiś komunikat… Obojętnie. Tutaj mamy ciszę. Milczą najstarsi, milczą młodsi, milczy kapitan. Jedyny, który nie milczy, to Jakub Rzeźniczak, który jednym wymownym tweetem zabawił się w rzecznika. Najbardziej bezpośrednia z dyplomatycznych opinii, jakie widzieliśmy w ostatnich latach.
@cwiakala wkur… Mnie to gadanie. Nie jestescie w szatni na treningach a tam najwiecej sie dzieje.
— Jakub Rzezniczak (@JakubRzezniczak) April 20, 2015
@cwiakala a zycie drużyny to nie tylko mecze ale i szatnia treningi oraz zycie codzienne.
— Jakub Rzezniczak (@JakubRzezniczak) April 20, 2015
5. Skauting mentalny kluczem do sukcesu.
Latem w Legii może dojść do rewolucji. Żyro chce odejść, Sa tak samo, nie wiadomo, co wydarzy się z Dudą, a kilku zawodnikom przechodzącym na drugą stronę rzeki – jak Pinto czy Astiz – kończą się kontrakty. Sytuacja z Orlando Sa pokazuje jednak, jak ostrożnie Legia musi szukać wzmocnień. Jak drobiazgowej musi dokonywać selekcji pod względem charakteru piłkarza. Berg pokazał się jako trener, który potrafi przygotować drużynę na Europę, podciągnąć indywidualnie każdego z regularnie grających, narzuca zespołowi swój styl, ma świetny warsztat taktyczny, ale nie ugnie się i indywidualistów nie zaakceptuje. Trzeba ich umiejętnie odsiać przy skautingu.
Fot. FotoPyK