Było groźnie i srogo, ale tylko przez krótką chwilę. Stadion Cracovii wcale nie zostanie zamknięty na mecz z GKS-em Bełchatów. Najwyższa Komisja Odwoławcza zmieniła orzeczenie Komisji Ligi – na 18 miesięcy zawiesiła zamknięcie obiektu, natomiast zamknęła trybunę, na której rozwinięto haniebną flagę.
Zamknięcie trybuny oznacza, że osoby, które na niej przebywały w teorii nie będą mogły wejść na stadion i usiąść gdzie indziej. Piszemy, że w teorii, bo jakoś mamy dziwne wrażenie, że krakowska gangsterka sobie poradzi i jak będzie chciała, to usiądzie nawet w loży. De facto więc zgadujemy, że kara za tak ohydne zdarzenie będzie dla krakowskiego klubu symboliczna.
NKO wyszła z założenia, że karać należy rzeczywistych sprawców, a nie wszystkich kibiców – i pod tym względem można się z nią zgodzić. Natomiast bardzo zasadne jest następujące pytanie: czy aby na pewno na Cracovii atmosfera nie jest tak stęchła, że należałoby dać ten jeden mecz na refleksję wszystkim kibicom? Jakoś nie zauważyliśmy w ostatnich dniach, by fani Cracovii – ci z innych trybun – faktycznie wstydzili się za swoich „braci po szalu” i by klub realnie walczył z tą całą patologią. Pamiętać przecież należy, że nie była to pierwsza oprawa fetująca morderstwo na tym obiekcie, wcześniej też przecież taka została zaprezentowana i to na innej, większej trybunie. Więc problemem nie są ludzie z konkretnej trybuny, tylko cały gangsterki mikroklimat panujący przy ulicy Kałuży.
Nam się zdaje, że ciągle pobłażanie i stosowanie półśrodków to droga donikąd…
Fot. tylkocracovia.pl