Uwielbiamy rozmowy z Januszem Filipiakiem. Zwłaszcza te spontaniczne, gdy pojawia się w Krakowie na treningu albo meczu i raczy zabrać głos, by wyjaśnić ludziom, co się właściwie w jego klubie dzieje. I co siedzi w jego głowie.
Tak było przedwczoraj, przy okazji pierwszych zajęć Jacka Zielińskiego. Filipiak tak naopowiadał, że – jak zwykle – aż trudno uwierzyć w to, co usłyszeliśmy. Po cały, wierny zapis możecie sięgnąć np. na łamy katowickiego „Sportu”. My najpierw zrobimy mały spis treści, a potem rozwiniemy:
1. Filipiak chce się wyrwać z zaklętego kręgu tych samych nazwisk na trenerskiej karuzeli
2. Szuka i dalej będzie szukał młodych trenerów, nie zmienia obranej drogi
3. „Kibice krzyczeli na ostatnim meczu, więc rozstał się z Podolińskim”
4. W mediach zresztą było czuć, że wszyscy tej decyzji oczekują
5. To Zieliński jest szkoleniowcem, jakiego domagali się kibice
6. Podoliński fizycznie jednak dobrze przygotował zespół…
7. Zdarzało mu się zresztą grywać dobre mecze…
8. Dlatego zawodnikom powinien wystarczyć emocjonalny reset.
Naprawdę, poraża nas ta „spójna” wizja. W dniu, w którym właściciel Cracovii zatrudnił Jacka Zielińskiego, mówi: – Nie tylko ja, ale też inni prezesi chcemy się wyrwać z zaklętego kręgu paru nazwisk na karuzeli trenerskiej, bo to jest demotywujące (…) Stąd szukałem młodych trenerów i dalej będę patrzył w tym kierunku, choć w tej sytuacji potrzebowaliśmy kogoś z doświadczeniem. To jednak nie znaczy, że zmieniamy drogę. Dalej chcemy szukać młodych piłkarzy i trenerów.
Wszystko wskazuje na to, że Jacek Zieliński może nie rozpakowywać torby, bo jak Filipiak znowu zacznie „wyrywać się z zaklętego kręgu”, to on może tego długo nie wytrzymać. Niech też trener, na wszelki wypadek, trzyma dobry kontakt z kibicami, bo ich głos w temacie obsady personalnej okazuje się istotny.
Podoliński miał kredyt zaufania?
– U mnie tak.
A u kogo nie?
– Nie wiem, po prostu kibice krzyczeli na ostatnim meczu, więc rozstaliśmy się z trenerem Podolińskim (WTF?!) (…) Nie jest tak, że ja tego trenera wyrzuciłem (WTF?!). Ta decyzja we mnie dojrzewała. Zresztą, nie ukrywajmy, w mediach było widać, że wszyscy czekali na tę decyzję (WTF?!).
Gdyby obok kibiców i mediów, Filipiak zasięgnął jeszcze opinii piłkarzy, konsultacje byłyby kompletne. Pełna demokracja, wszystkie istotne ogniwa wyraziłyby opinię na temat tego strategicznego ruchu.
Nagle ukazuje się jednak światełko w tunelu…
Okazuje się, że Podoliński dobrze przygotował zespół pod względem fizycznym, o to właściciel Cracovii nie ma obaw. Wielu zawodników ma też dość jakości, grywało już udane mecze. Tak więc – znów cytując profesora – do tego, by dobrze pograć w końcówce sezonu, powinien wystarczyć emocjonalny reset. Filipiak potrzebuje doświadczonego trenera, „jakiego domagali się kibice”, żeby ten – jak na komputerze – wcisnął Ctrl+Alt+Del, a wtedy wszystko się wyprostuje.
Sami już nie wiemy który fragment nas najbardziej rozkłada na łopatki, ale naprawdę nie mieści nam się w głowie, że szef tego całego bałaganu nieustannie sądzi, że ma dobrych zawodników, którzy grają dobre mecze. Uzbroił zespół w Rymaniaka, Żytkę, jakiegoś Ortegę, Dialibę, tych wszystkich pozostałych, których nawet nie chce się wymieniać i na koniec stwierdza, że wystarczy emocjonalny reset.
Panie Filipiak, pan się ponoć zna na komputerach. Ale proszę nam uwierzyć: nie wszędzie wystarczy kliknąć reset, kopnąć butem albo wyjąć wtyczkę. Nie, to po raz kolejny może się nie udać.
Fot. FotoPyK