Tomasz Cywka na testach w Wiśle Kraków – to informacja z serii tych, których prędzej czy później nalezało się spodziewać. Jak dla nas, kwestią sporną był tu nie „czy”, lecz „kiedy”. Bowiem od dłuższego czasu dało się już wyczuć, że w karierze Cywki nadchodzi ten moment, w którym on sam stwierdzi: „no dobra, pora przestać się wygłupiać, powoli kończą mi się opcje”.
Przyjmujemy tę informację, podaną dziś przez Wisłę, z umiarkowanym zainteresowaniem, bo Cywka to jeden z niewielu piłkarzy w Polsce – z tych powszechnie znanych – o których prawie nikt nie jest w stanie się rzetelnie wypowiedzieć. Jest jak Tomasz Kupisz, kiedy ten trafiał do Jagiellonii. Tylko, że mamy już rok nie 2010, tylko 2015. Cywka też jest już o te pięć lat starszy, zwiedził w Anglii znacznie więcej klubu.
Zaraz zastanowimy się, co dokładnie o nim wiemy…
Na wstępie musimy jednak dodać, że sam fakt, że przez sześć ostatnich lat ten chłopak – z większym bądź mniejszym powodzeniem, raz ocierając się o Premier League, a raz o dno tabeli – grał w drugiej lidze w Anglii, był dla nas pozytywnym zaskoczeniem. Miał swoje momenty. W barwach Derby County rozegrał pełny sezon 2010/2011. – fajnie opowiadał nam o tych czasach w obszernym wywiadzie.
Później padło na Reading – klub, z którym awansował do Premier League, choć nie pograł w nim zupełnie i zanim jeszcze awans stał się faktem, wiedział, że odejdzie.
Trafił więc do Barnsley – zespołu z całkiem innej półki, z którym najpierw ledwie się utrzymał, a w kolejnym sezonie spadł z Championship. Ale tam grał przynajmniej regularnie i zdobywał bramki. Często bardzo ładne, bo trzeba mu to oddać, że ma dobrze ułożoną stopę, umie uderzyć z dystansu…
Niewątpliwie miał w tej Anglii sporo ciekawych, przyjemnych momentów. Mniej więcej przed dwoma laty rozmawialiśmy z nim tuż przed meczem pucharowym z Manchesterem City na Etihad Stadium. Już wiedział, że zagra od początku. Nie wiedział tylko, że przegra pięcioma golami…
Tak naprawdę, aż prosiło się, żeby któryś z polskich klubów go wreszcie sprawdził. Dlaczego nie Wisła? Zdaje się, że w obecnej sytuacji właśnie za tego typu potencjalnymi wzmocnieniami powinna się rozglądać. A i dla Cywki, pochodzącego ze Śląska, może to być wygodna, w miarę atrakcyjna opcja. W ostatnich miesiącach żegnał się z poważnym graniem w piłkę – wypożyczenie do trzecioligowego Rochdale odbieraliśmy już tylko jako dość paniczną próbę ratowania kariery na Wyspach.
Długo nie chciał wracać. Marzył o debiucie w Premier League, którego nie doczekał. Kilkakrotnie miał oferty z Ekstraklasy, konkretne z niezłych klubów pokroju choćby Śląska Wrocław. Fakt, że w końcu zdecydował się na testy w Wiśle, oznacza, że dobił do ściany.