Reklama

Legia wygrywa z pomocą sędziego i Rusova. Ale najbardziej pomógł Guilherme

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

04 kwietnia 2015, 22:19 • 2 min czytania 0 komentarzy

Legia znów dziś mogła poczuć oddech rywali. Tym razem, zanim wybiegła na boisko z Piastem, miała okazję spojrzeć w tabelę: a tam liderem z taką samą liczbą punktów jest Lech. To znaczy, był przez dwie i pół godziny. Podopieczni Henninga Berga mają dość wpadek w tym sezonie i przynajmniej nie wyrżnęli o przeciętnego Piasta.

Legia wygrywa z pomocą sędziego i Rusova. Ale najbardziej pomógł Guilherme

Dotknąłem piłki ręką. Gdyby sędzia się uparł, mógłby to odgwizdać – stwierdził przed telewizyjnymi kamerami Michał Kucharczyk. Podczas gdy wszyscy zastanawiali się, czy będzie miał jaja, by przyznać się do niedozwolonego zagrania w akcji bramkowej, on zrobił to bez większych problemów.

Zanim krzykniecie „Oho, Legia znowu wygrała dzięki sędziom”, uspokajamy: tutaj rola arbitra była drugoplanowa. To znaczy, przy bramce faktycznie ją odegrał, ale w perspektywie całego meczu gospodarze wyglądali lepiej. O wiele lepiej. Aczkolwiek tym razem nie za sprawą Ondreja Dudy, dziś mocno przeciętnego, tylko reszty tworzącej ofensywę piłkarzy. Szum na boisku robił wszędobylski Guilherme, który dawał wiele w defensywie i w ofensywie, na skrzydle i w środku. To był jego najlepszy mecz w barwach Legii, a wyróżnił się jeszcze dwiema sytuacjami. Raz, gdy w dość zabawny sposób do asysty dorzucił no look-pass, choć wszyscy wiedzieli, gdzie poda i raz, gdy próbował zagrać sobie piłkę z autu… obijając leżącego Heberta. Nie ma co, wyglądało to co najmniej komicznie, a przecież popis w końcówce dał też Klepczyński, prezentując symulkę kilka metrów od wślizgu przeciwnika.

Mogli się też podobać Kucharczyk z Orlando Sa. Ten pierwszy był mocno aktywny, kręcił na boku i stwarzał duże zagrożenie pod bramką Rusova. To znaczy, Rusov po uderzeniach Kucharczyka stwarzał je sobie sam. Przy pierwszym golu mógł w prosty sposób odbić strzał lecący dokładnie tam, gdzie stał, ale jakimś cudem on przerzucił piłkę do siatki. Natomiast prawie wszystkich pozostałych sytuacjach, kiedy mógł łapać strzały Kuchego, to albo piąstko, albo wypluwał, albo wypuszczał. Wracając jednak do Kucharczyka, to dobrze układa się jego współpraca z Sa, czego efektem była właśnie pierwsza bramka. A potem Portugalczyk do asysty dorzucił jeszcze trafienie na 2:0.

Legia rozegrała niezły mecz, była zdecydowanie lepsza od Piasta. Pytanie tylko, ile dziś znaczy: być lepszym od Piasta. To, co zobaczyliśmy na boisku, sugeruje, że póki co niewiele. Owszem, były pewne przebłyski, z walecznym Wilczkiem czy naprawdę przyzwoitym Zivcem. Gliwiczanie nie robili tez błędów w defensywie, a stracone gole to wynik nie tyle rozprowadzonej defensywy, co dobrze przeprowadzonych kontr piłkarzy Berga. Goście byli ambitni i zdeterminowani, ale – nie ukrywajmy – do urwania punktów mistrzowi kraju potrzeba trochę więcej (nawet, jeśli czasem wystarczało trochę mniej).

Reklama

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...