Reklama

Silni jak nigdy wcześniej, zawodzą jak zawsze. Co z tą Serbią?

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2015, 09:08 • 7 min czytania 0 komentarzy

Jeden punkt po czterech meczach eliminacji do Euro 2016. Remis na wyjeździe z Armenią, porażka 1:3 na własnym stadionie z Danią i praktycznie zaprzepaszczone szanse na to, by awansować do rozgrywanego we Francji turnieju. Tak dziś wygląda sytuacja reprezentacji Serbii, która od lat nieustannie zawodzi swoich kibiców i zadziwia postronnych obserwatorów. Bo naprawdę ciężko zrozumieć, jak drużyna posiadająca takich piłkarzy może tak słabo grać w piłkę.

Silni jak nigdy wcześniej, zawodzą jak zawsze. Co z tą Serbią?

Ciężko zrozumieć, skąd bierze się różnica w wynikach osiąganych przez Serbię i Chorwację, dwie reprezentacje o tak zbliżonej mentalności i sile personalnej. Chorwaci od 1996 regularnie zapewniają sobie awanse na największe międzynarodowe turnieje, nie udało im się to tylko w przypadku Euro 2000 i mundialu w Republice Południowej Afryki. Serbia? Ostatnie lata to seria wpadek. Serbskie Orły po raz ostatni wystąpiły w Mistrzostwach Europy na boiskach Belgii i Holandii, zabrakło ich na mundialu w Brazylii, a w RPA zakończyli swoją przygodę już na fazie grupowej – zajęli ostatnie miejsce w grupie, za Niemcami, Ghaną i Australią.

Image and video hosting by TinyPic

Byłoby to w miarę zrozumiałe, gdyby Serbia podzieliła piłkarski los Bułgarii, Rumunii czy Węgier. Reprezentacji, które od lat osiemdziesiątych-dziewięćdziesiątych przestały na dużą skalę wychowywać klasowych piłkarzy, co w oczywisty sposób przełożyło się na ich grę w rozgrywkach międzynarodowych. Problem w tym, że Serbii to absolutnie nie dotyczy – tam wciąż z zadziwiającą regularnością pojawiają się piłkarze o wielkiej piłkarskiej jakości. Co więcej, tak utalentowanego pokolenia serbskie ziemie nie wypuściły od dawna. Obecni piłkarze, indywidualnie, nie mają prawa mieć kompleksów nawet wobec zawodników, którzy dotarli do ćwierćfinału Euro 2000.

* * *

Reklama

„Wykonaliśmy ważny krok do przodu. Stworzyliśmy w reprezentacji drużynę, która może przetrwać kilka lat. Nie rozmawiajmy już o tym, że nie udało nam się awansować do Brazylii. Podnieśmy głowę i patrzmy w przyszłość. Jestem pewien, że będzie piękna” – kapitan reprezentacji Serbii, Branislav Ivanović po nieudanych eliminacjach do mundialu.

* * *

Wystarczy rzut oka na kadrę Serbów, by dojść do wniosku, że posiadają potencjał umożliwiający ich kibicom marzenie o sukcesach. Umiarkowanych, bo oczywiście do Brazylii, Argentyny czy Niemiec równać się nie mogą, ale jednak mają w swoich szeregach piłkarzy wybitnych, wspieranych tabunem zawodników przynajmniej bardzo dobrych, jak na europejskie standardy.

Image and video hosting by TinyPic

Sama defensywa Orłów może przyprawić o lekki zawrót głowy – pod tym względem Serbowie nie ustępują w Europie chyba nikomu. Mają Branislava Ivanovicia, jednego z najlepszych obrońców Premier League, a o miejsce u jego boku zabiegają świetnie grający w tym sezonie Matija Nastasić z Schalke 04 i Nenad Tomović z Fiorentiny, który rozgrywa kolejny świetny sezon we Włoszech. Na bokach nie jest wcale gorzej – z jednej strony wymiatający w Lazio Dusan Basta, z drugiej pewny punkt Manchesteru City, czyli Aleksandar Kolarov. Do tego Nikola Maksimović (Torino), Milan Bisevac (Lyon), Antonio Rukavina (Villarreal) czy Stefan Mitrović (Freiburg). Kosmos, a pomyśleć, że w tym gronie mogliby się także znaleźć Neven Subotić czy Nemanja Vidić…

Niestety dla Serbów, prędko do tego nie dojdzie – o ile w ogóle. Obecny selekcjoner reprezentacji, Radovan Ćurčić, przyznał, że z chęcią widziałby w kadrze Vidicia, jednak powrót byłego obrońcy Manchesteru United do reprezentacji jest mało prawdopodobny. – Rozmowa o jakości i umiejętnościach Vidicia nie ma sensu, Nemanja przez wiele lat regularnie udowadniał, że jest jednym z najlepszych obrońców na świecie. Oczywiście, że chciałbym mieć go w kadrze.

Reklama

No tak, ale defensywa to przecież nie wszystko. Spójrzmy więc na pomocników – Nemanji Maticia nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, klasa sama w sobie, absolutna czołówka w Europie na swojej pozycji. Do tego coraz lepiej radzący sobie w Liverpoolu Lazar Marković, ograny na włoskich boiskach Adem Ljajić z Romy i Dusan Tadić, który ma za sobą niezły początek w Southampton. Mało? Są jeszcze Zoran Tosić (CSKA), Filip Djuricić (Southampton), Zdravko Kuzmanović (Inter) i kilku piłkarzy będących na dorobku, jak Milos Jojić, Nemanja Gudelj i Luka Milivojević. Jasne, nie jest to aż tak imponujący zestaw graczy jak w przypadku defensywy, ale chyba sami przyznacie, że i tak sprawia całkiem niezłe wrażenie. Jest komu bronić, jest komu atakować.

Image and video hosting by TinyPic

Atak wygląda w zasadzie dość blado w porównaniu do reszty drużyny, choć to raczej kwestia tego, że serbscy napastnicy jeszcze się nie wybili i nie wyrobili sobie nazwisk. Nie zmienia to faktu, że grać – i strzelać – zdecydowanie potrafią. Najciekawiej zapowiada się dwudziestoletni Aleksandar Mitrović – chłopak gra w Anderlechcie, ale wszystko wskazuje na to, że nie zagrzeje tam długo miejsca. W tym sezonie ma już na koncie dwadzieścia bramek, w tym dwie w rozgrywkach Ligi Mistrzów, przeciwko Borussii Dortmund i Arsenalowi, z którym popisał się także asystą. 189 centymetrów piłkarskiej jakości.

Oprócz Mitrovicia Serbowie dysponują także Filipem Djordjeviciem, który do kontuzji naprawdę dobrze radził sobie w swoim debiutanckim sezonie w barwach Lazio, oraz Danko Lazoviciem – choć on najlepsze lata ma już za sobą. W razie potrzeby w ataku może także zagrać Adem Ljajić, więc także w tej formacji Serbowie nie mają powodów do narzekań.

* * *

„Jeśli chcecie kogoś winić, wińcie mnie. Napotkałem na problemy, których nie potrafiłem rozwiązać. Musiałem odejść, nie mogłem podjąć innej decyzji.” – Dick Advocaat, po tym jak zrezygnował z funkcji selekcjonera reprezentacji Serbii.

* * *

No właśnie, parafrazując słowa Kazimierza Górskiego, skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Na pewno nie pomaga ciężka atmosfera wokół reprezentacji. Polscy kibice uważają, że odpadnięcie naszej reprezentacji w rundzie grupowej dużego turnieju to porażka, a brak awansu na Euro czy Mistrzostwa Świata to prawdziwa klęska. Biorąc to pod uwagę, aż ciężko wyobrazić sobie, jak bardzo wkurzeni muszą być serbscy kibice na trwającą tyle lat nieudolność swojej reprezentacji. Pesymistyczne nastroje stara się tonować Branislav Ivanović. – Każdy piłkarz noszący koszulkę reprezentacji Serbii musi się rozwinąć i grać lepiej niż dotychczas, dotyczy to także mnie. Jestem przekonany, że mamy odpowiednią jakość, by osiągać sukcesy, ale musimy mocno pracować nad koordynacją i współpracą. Musimy stać się drużyną.

Image and video hosting by TinyPic

Sytuacji niestety nie poprawiają problemy wewnętrzne. Serbowie to nie są, delikatnie mówiąc, najłatwiejsi piłkarze do prowadzenia. Dick Advocaat, doświadczony trener, poddał się po zaledwie czterech miesiącach pracy z Orłami. W tak krótkim czasie zdołał zupełnie zdestabilizować i podzielić kadrę, po czym stwierdził, że współpraca z niesfornymi piłkarzami i presja ze strony związku były po prostu nie do zniesienia. Narzekał także na ciężką atmosferę wokół kadry: – Coś w drużynie pękło po meczu z Albanią. Wtedy zaczęły się wszystkie problemy, mecze bez kibiców, presja ze strony związku. W takich warunkach nie da się wygrywać.

Jednak powiedzmy sobie szczerze, jakie szanse na ogarnięcie Serbii miał Holender, skoro nie poradził sobie nawet Sinisa Mihajlović, legenda serbskiej piłki? Mihajlović wprowadził do kadry kilka podstawowych zasad, w tym jedną, pozornie normalną – każdy reprezentant Serbii miał śpiewać przed meczem hymn. Okazało się jednak, że nawet taka błahostka może wśród Orłów doprowadzić do starć. Adem Ljajić stwierdził, że śpiewać nie będzie, a selekcjoner uznał, że w takim razie Ljajicia w kadrze nie chce. I nie powoływał go aż do swojego odejścia.

* * *

„Nasi piłkarze boją się sukcesu. W trakcie meczów panikują i przez to popełniają głupie błędy” – selekcjoner Serbii, Radovan Ćurčić, po przegranym meczu z Portugalią.

* * *

Reprezentacja Serbii to wciąć jeden wielki kocioł. Nadal do kadry nie chce wrócić Neven Subotić, który obraził się jeszcze za czasów Advocaata, z gry dla Serbii zrezygnował Nemanja Vidić, a Filip Djordjević groził niedawno, że więcej na zgrupowanie reprezentacji nie przyjedzie, skoro selekcjoner woli wystawiać zamiast niego młodego Mitrovicia. Kłótnie, obrażanie się, odmawianie gry dla reprezentacji – tego, w przeciwieństwie do wyników, Serbom nie brakuje. – Odbyłem z Suboticiem szczerą rozmowę, jednak Neven nie jest jeszcze w tej chwili gotowy na to, by powrócić do kadry –  powiedział Ćurčić.

No właśnie, Ćurčić. Młody, niezbyt doświadczony trener, którego największym osiągnięciem jest prowadzenie serbskiej młodzieżówki przez rok. Po problemach z Mihajloviciem i Advocaatem związek doszedł do wniosku, że zamiast dalej kombinować, lepiej postawić na bezpieczną opcję i „swojego’ człowieka”. Kogoś, kto nie będzie podskakiwał i nie pogorszy i tak kiepskiej atmosfery w zespole. Na pewno jednak sporą zaletą Ćurčicia jest to, że pracował już z kilkoma obecnymi reprezentantami w drużynie młodzieżowej.

Cóż, może i atmosfera nie jest najgorsza, jednak nie można tego samego powiedzieć o wynikach. Te są tragiczne, Serbowie praktycznie pogrzebali już swoje szanse na awans do Euro 2016. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że zdecydowana większość serbskiej kadry składa się z młodych piłkarzy, więc niepowodzenie w obecnych eliminacjach z pewnością nie skreślą obecnego serbskiego pokolenia. Pytanie tylko, czy istnieje na świecie trener, który będzie w stanie jednocześnie zrozumieć mentalność Serbów i stworzyć z nich dobrze funkcjonującą drużynę. Zwraca na to uwagę sam selekcjoner: – Posiadamy wysokiej klasy indywidualności, jednak nie przekłada się to na grę reprezentacji i jej wyniki. Najwyższa pora, by piłkarze odstawili swoje ego na bok i dali z siebie wszystko, niezależnie od tego czy będą wychodzili w pierwszej jedenastce, czy zaczynali na ławce.

Ma to sens. Pytanie tylko, czy skoro nie poradził sobie z tym problemem nawet Sinisa Mihajlović, to czy Ćurčić ma w ogóle jakąkolwiek szansę? Póki co, ciężko być w tej kwestii optymistą

MICHAŁ BORKOWSKI


Najnowsze

Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
0
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]
Inne kraje

Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Patryk Fabisiak
0
Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Komentarze

0 komentarzy

Loading...