Reklama

Baron-konik. Przygody Grenia pod stadionem w Dublinie

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2015, 18:15 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jest wiele rzeczy, których w tym świecie nie rozumiemy. Stonehenge. Całki. Piramidy. Fascynacja chińskimi bajkami. Rosja. Naprawdę, nie brakuje na tym łez padole zagadek nie do rozwiązania, przed którymi padają na kolana nawet najwięksi filozofowie, przed którymi chylą czoła najtęższe umysły. Jedną z takich nierozwiązywalnych zagadek jest dla nas postać Kazimierza Grenia. Człowieka, którego tytułuje się baronem, człowieka, który głęboko wierzy w swoją niepodważalną moc, a jednocześnie człowieka, który… Nie wiemy nawet jak wam to napisać. Według irlandzkich mediów Kazimierz Greń, baron, pezzonovante, prawdziwy ojciec chrzestny podkarpackiego futbolu… bawił się wczoraj w konika i sprzedawał pod stadionem bilety na mecz reprezentacji przeciwko Irlandii.

Baron-konik. Przygody Grenia pod stadionem w Dublinie

Po przeczytaniu tego newsa nieufnie spojrzeliśmy na kalendarz, jednak wbrew oczekiwaniom nie ma dzisiaj pierwszego kwietnia, więc nie jest to primaaprilisowy żart. To się wydarzyło naprawdę. Jak donosi Irish Examiner, Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, postanowił po godzinach zabawić się w handel biletami na mecz reprezentacji Polski.

Kazimierz Greń. Człowiek, który – głównie w oczach siebie samego, ale i kilku wiernych wyznawców – jest w stanie wprowadzić na fotel prezesa PZPN-u dowolną postać ze świata piłki. Przypomnijmy, Kazimierz Greń, ten sam, który bywa baronem. Tak, powtarzamy się, ale to trzeba bardzo mocno podkreślać. Przyznajcie sami, że baron handlujący biletami pod stadionem brzmi efektowniej, niż Greń dorabiający na boku.

Wracając do meritum… Greń poleciał na mecz do Dublina, a razem ze sobą zabrał dwanaście biletów na spotkanie, które potem sprzedawał w okolicy stadionu. Niestety, jako że zabawa w konika jest w Irlandii nielegalna, pan Greń został zatrzymany i spędził mecz na posterunku, zamknięty w dublińskiej celi. Rano przetransportowano go do sądu, gdzie przyznał się do winy. Na jego szczęście sędzia wykazał się pobłażliwością i nie ukarał go nawet grzywną.

Operator frezarki, właściciel sex-shopu, piłkarski baron. Konik. Człowiek-renesansu. Kazimierz Greń.

Reklama

Degreńgolada. Tak właśnie nazwalibyśmy ten tekst, gdyby nie fakt, że już kiedyś użyliśmy tego hasła opisując życie i twórczość bohatera spod stadionu. Sprawdźcie ją tutaj. Lepiej zrozumiecie, co Greń robił w roli drobnego handlarza.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...