Po meczu z Legią w Poznaniu zapanowała prawdziwa euforia, która udzieliła się też niektórym zawodnikom. Owszem, Lech w pełni zasłużenie pokonał warszawian, ale było to zwycięstwo dosyć szczęśliwe. Tak naprawdę losy meczu rozstrzygnęła jedna akcja, po której Malarz został wyrzucony z boiska, a Douglas pięknie uderzył z rzutu wolnego. Do końca sezonu pozostało jeszcze dwanaście kolejek, w tym jedno bezpośrednie starcie, więc wszystko jeszcze przed nami.

Według Kamińskiego to Legia musi się martwić, jak ograć Lecha

WARSZAWA 27.09.2014 MECZ 10. KOLEJKA T-MOBILE EKSTRAKLASA SEZON 2014/15 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAN 2:2 MACIEJ GOSTOMSKI MARCIN KAMINSKI FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: [email protected] call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Mimo to Marcin Kamiński nie był w stanie ukryć euforycznego nastroju podczas rozmowy z dziennikarzem Przeglądu Sportowego. Niby starał się tonować emocje, ale jednak nie do końca mu to wychodziło. Przytoczmy kilka jego wypowiedzi.

– To, że wreszcie dopadliśmy Legię Warszawa, jest bardzo ważne.
– To Legia musi się teraz martwić, jak nas ograć.
– Nie możemy podchodzić tak, że tytuł mamy w kieszeni.

Zastanawiamy się, czy Kamiński jest do końca świadomy, jak wygląda ligowa tabela. To Legia wciąż jest na pierwszym miejscu, wciąż ma najwięcej punktów, zwycięstw i legitymuje się najkorzystniejszym bilansem bramkowym. Trzy punkty to dystans, który można zniwelować podczas jednej kolejki, ale dopiero gdy to nastąpi, będzie można mówić o dopadnięciu rywala. Póki co Lech nikogo jeszcze nie dopadł, tylko wciąż musi gonić.

Na tę chwilę to również Lech musi się martwić, jak po raz kolejny ograć Legię, i to – co wciąż bardziej prawdopodobne – w meczu przy Łazienkowskiej. Jeżeli „Wojskowi” nie będzie się potykać, a dotychczas robili to rzadziej niż Lech, remis w bezpośrednim starciu nic „Kolejorzowi” nie da.

To oczywiście dobrze, że Kamiński jest świadomy, iż Lech nie ma tytułu w kieszeni. Zastanawiamy się tylko, do kogo było skierowane to dementi, bo nie ma logicznych przesłanek, by ktokolwiek mógł przyjąć takie założenie. Lech musi z całych sił powalczyć o mistrzostwo, zdecydowanie mocniej, niż robił to dotychczas, kiedy – przypomnijmy – wygrał jedenaście meczów, a czternastu wygrać nie potrafił.

Dobrze chociaż, że Kamiński nie postanowił zdementować zdobycia Pucharu Polski i awansu do Ligi Mistrzów.