Reklama

Kiereś zwolniony. Karuzela kręci się w takim tempie, że aż chce się rzygać

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

23 marca 2015, 15:17 • 3 min czytania 0 komentarzy

Podobno nikt nie lubi poniedziałków, ale grupą zawodową, która powinna mieć największą awersję do tego dnia tygodnia, są trenerzy. To właśnie wtedy, zaraz po ligowym weekendzie, dochodzi do największej liczby zwolnień. Dwa tygodnie temu o poranku mogliśmy w gazetach przeczytać wywiad z trenerem Wisły, który po południu przestał już nim być. Angel Perez Garcia na stanowisku wytrzymał aż do środy, więc teoretycznie zeszły poniedziałek nie przyniósł zwolnienia (choć pewnie jego los był już wtedy przesądzony), lecz ten już tak. Kamil Kiereś przed porannym treningiem pożegnał się z drużyną i przestał pełnić funkcję trenera GKS Bełchatów.

Kiereś zwolniony. Karuzela kręci się w takim tempie, że aż chce się rzygać

Chyba każdy, kto choć trochę zna standardy panujące w Ekstraklasie, spodziewał się takiego ruchu. Kieresia dość długo broniły zasługi. Przejął GKS, gdy ten znajdował się w beznadziejnym położeniu (6 punktów po rundzie jesiennej), spadł z nim ligi – tylko przez gorszy bilans meczów bezpośrednich z Ruchem – ale w międzyczasie stworzył też zespół, który nie miał problemów, by do Ekstraklasy powrócić. W dodatku świetnie w niej wystartował. Jednak od początku listopada bilans drużyny z Bełchatowa jest bardzo wstydliwy.

Dwanaście spotkań, dwa zwycięstwa, dwa remisy, osiem porażek. Dziewięć bramek strzelonych, dwadzieścia straconych. Nikt w tym czasie nie punktował tak słabo. Niemal pewnym było więc, że gdy tylko drużyna złapie w tabeli „kontakt wzrokowy” ze strefą spadkową, władze klubu nie wytrzymają ciśnienia. Tak już mają.

Kamil Kiereś może i nigdy nie był trenerem – nazwijmy to – zbytnio spektakularnym, ale trzeba mu oddać, że wykonał w Bełchatowie kawał niezłej roboty. W dodatku potrafił wytrwać na ławce swojego klubu najdłużej spośród wszystkich obecnie pracujących szkoleniowców. Do zajmowania pierwszego miejsca w tej klasyfikacji wystarczyło mu nieco ponad… 26 miesięcy pracy. Na pierwsze miejsce mógłby wskoczyć teraz Franciszek Smuda, ale nie zdążył. Nowym liderem zostaje więc…

Jurij Ształow – w Górnika Łęczna od 29.06.2013
Leszek Ojrzyński – 22.10.2013
Henning Berg – 19.12.2013
Tadeusz Pawłowski – 24.02.2014
Robert Warzycha – 12.03.2014
Michał Probierz – 7.04.2014
Robert Podoliński – 2.06.2014
Ryszard Tarasiewicz -17.06.2014
Maciej Skorża – 1.09.2014
Mariusz Rumak – 1.09.2014
Waldemar Fornalik – 7.10.2014
Jerzy Brzęczek – 17.10.2014
Jan Kocian – 22.10.2014
Kazimierz Moskal – 10.03.2015
Radoslav Latal – 20.03.2015

Reklama

… Jurij Szatałow z niecałymi 21 miesiącami pracy w Górniku Łęczna! Trener z najdłuższym stażem w obecnym klubie nie przepracował jeszcze dwóch lat. Absurd. Pamiętacie jeszcze słynną prezentację Tadeusza Pawłowskiego? Oczywiście, że tak, przecież odbyła się ona całkiem niedawno. No a od tego czasu już 12 klubów zdążyło zmienić trenerów.

Nieco lepiej jest w pierwszej lidze, gdzie ponad dwa lata w swoich klubach pracują Mariusz Pawlak (Chojniczanka) i Marcin Kaczmarek (Wisła Płock), a szkoleniowiec beniaminka z Głogowa, Ireneusz Mamrot, to prawdziwy weteran (pracuje od grudnia 2010!), ale nikt nam nie wmówi, że to normalna sytuacja. Aż boimy się sprawdzać, ile daje się popracować trenerom w cywilizowanych krajach.

U nas karuzela kręci się w takim tempie, że aż chce się rzygać. Chcielibyśmy napisać, że przed nami dwa tygodnie spokoju, bo grają reprezentacje, ale nie jesteśmy o tym przekonani.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...