Nie da się grać w piłkę gorzej niż Cracovia. No dobra, można być Widzewem Łódź i grać gorzej, ale to ekstremum. W normalnych warunkach Cracovia spełnia wszystkie przesłanki, by nazwać ją drużyną fatalną: nie umie bronić, nie umie atakować, ani nie utrzymuje się przy piłce, ani nie kontratakuje. Czasami coś strzeli, bo każdy zespół czasami strzela, ale głównie z przypadku. Nie ma tam jednego elementu, którym ten zespół mógłby zaimponować chociażby dzieciom z 5b.
Ogólnie – beznadzieja.
Z wielką ciekawością przyjęliśmy Roberta Podolińskiego w ekstraklasie. Świetnie radził sobie w pierwszej lidze, ma osobowość, jest inteligentny. Niestety, na razie nie spłaca kredytu zaufania, którym go obdarzyliśmy. Przede wszystkim, popełnił klasyczny błąd: postanowił nie uczyć się na błędach poprzedników. Bardzo często jest tak, że do klubu przychodzi nowy trener i ogłasza: u mnie wszyscy mają czystą kartę, rywalizacja zaczyna się od początku. A to absurd. Poprzedniego szkoleniowca – i jeszcze poprzedniego, i jeszcze poprzedniego – zwolniono na skutek czyjejś słabej gry. Nowy trener powinien raczej przeanalizować, dlaczego poległ poprzedni trener i powiedzieć niektórym piłkarzom: – Przez waszą beznadzieją grę zwolnili mojego poprzednika, a ja nie zamierzam tracić pracy, więc u mnie grać nie będziecie.
Ale nie – u nas obowiązuje metoda „czystej karty”. W efekcie fatalni piłkarze przez długie lata mają pracę, a zmieniają się tylko przełożeni. To jak w szkole – nawet najgorszy uczeń zda z klasy do klasy, jeśli co pół roku zmieniać się będzie nauczyciel. Widzieliście nasz ostatni tekst o Żytce? Przecież to niebywałe, że żaden trener nie potrafił go zweryfikować i musieliśmy to zrobić my – wykazując, że w zasadzie Żytko jest gwarancją spadku z ligi.
W ostatnim czasie Podolińskiemu zajrzał strach w oczy, nie ma co ukrywać, że facet walczy o posadę. Jak ją straci, to może tak szybko do ekstraklasy nie wrócić. Dlatego troszkę się w składzie pozmieniało. Natomiast to, że aż tyle meczów w tym sezonie zagrali Żytko, Nykiel czy Rymaniak (jak można było go ściągnąć?!), że wciąż jesienią występował Szeliga (katastrofalny piłkarz) – to jest oznaka, iż ktoś nie potrafi wyciągać wniosków. Nowych zawodników nie udało się wkomponować do składu, albo na dobrą sprawę nawet nie próbowano. Mamy wrażenie, że to wciąż jest ta sama beznadziejna Cracovia, którą znamy od lat. Ta od Stawowego, od Pasieki itd.
Jeśli Podoliński chce się na karuzeli utrzymać, to naprawdę musi coś wymyślić. I to szybko. Tylko czy jest w stanie, skoro zmarnował już tak wiele miesięcy?
Fot.FotoPyK