Pewnie ciężko byłoby wam odpowiedzieć, gdyby ktoś właśnie zadał pytanie: który polski zawodnik najwcześniej zaczął dziś tę piłkarską niedzielę? No to od razu szybka odpowiedź: o trzynastej, czyli piątej rano czasu polskiego – bardzo sportowej porze – swój debiut w lidze japońskiej zaliczył były bramkarz Ruchu Krzysztof Kamiński. Przez półtora miesiąca pobytu w Azji wywalczył miejsce w podstawowym składzie Jubilo Iwata, które na inaugurację wygrało 3:1.
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy po obejrzeniu skrótu, to naprawdę dobra frekwencja i atmosfera. Zwłaszcza jak na warunki drugiej ligi, którą Jubilo już po tym sezonie ma zamiar opuścić. – Wszyscy w klubie dają do zrozumienia, że nasze miejsce jest w J-League. Tam mimo wszystko kultura gry jest wyższa. W drugiej lidze, mimo że to Japonia, gra się siłowo, często długą piłką na Brazylijczyków, którzy próbują namieszać z przodu – opowiada Kamiński, z którym rozmawialiśmy parę dni temu.
Przyznaje, że początki były trudne – zwłaszcza jeśli chodzi o nieznajomość języka, która do dziś nieraz komplikuje banalne, codzienne czynności. Jubilo przed sezonem przez trzy tygodnie trenowało na obozie w Kagoshimie. Tam Kamiński bronił jeszcze na zmianę z Japończykiem, który stał w bramce przed rokiem, ale im bliżej ligi, tym bardziej wszystko wskazywało, że to Polak będzie „jedynką”.
W lidze japońskiej obowiązuje limit zagranicznych piłkarzy. Każdy nowy to dla kibiców duża ciekawostka, więc poziom ich zainteresowania, ich fanatyzm trudno porównać z tym, który zna z Polski.
Od niedawna Kamiński nie jest już jedynym Europejczykiem w drużynie. W połowie lutego do Jubilo dołączył też Anglik Jay Bothroyd i dziś to właśnie ten 33-letni rutyniarz z przeszłością w Charltonie, Cardiff czy Queens Park Rangers ustrzelił dwie bramki i został uznany najlepszym piłkarzem spotkania.
W nagrodę dostał czek na 100 tysięcy jenów, czyli… Jakieś 3 tysiące złotych.
Dodajmy, że w Jubilo Iwata gra też dobrze znany z Lechii Daisuke Matsui, jeden z największych rutyniarzy i najbardziej szanowanych zawodników w drużynie. Z kolei trenerem zespołu jest Hiroshi Nanami, 67-krotny reprezentant kraju, kiedyś „dziesiątka” w kadrze Japonii.
Startujący dziś sezon drugiej ligi trwa 42 kolejki i co ciekawe – aż do listopada toczy się bez choćby jednej wyraźnie dłuższej przerwy. W zeszłym roku piłkarze Jubilo stracili awans do J-League w arcykuriozalnych okolicznościach – w barażu, w którym gola w doliczonym czasie strzelił im bramkarz drużyny przeciwnej.