Dzisiejszy Fakt podaje, że przed Lechem twardy orzech do zgryzienia. W tak obrazowy sposób przedstawia możliwość wykupienia Zaura Sadajewa z Tereka Grozny za pół miliona euro. Nam wydaje się, że podjęcie tej decyzji trudne będzie dopiero, jak Czeczen zacznie grać dobrze w piłkę. Czyli jak formę z pucharowego meczu przeciwko Zniczowi będzie prezentował średnio w co drugim mecz, a nie w co dziesiątym. Na ten moment sprawa Sadajewa wydaje się banalnie prosta. Wystarczy wysłać Rosjanom maila z uprzejmym, lecz stanowczym „nie”.
Oczywiście nie wykluczamy, że Zaur w końcu się przełamie i zacznie seryjnie zdobywać bramki. To możliwe, chociaż… Mało prawdopodobne. Jak dotąd w całej dorosłej karierze Sadajew nie był w stanie strzelić w jednym sezonie ligowym więcej niż trzech goli, a w sumie ledwo dobrnął do piętnastki. Przypomnijmy, że mowa o klasycznym środkowym napastniku, który w tym roku skończy 26 lat.
Jak pod względem skuteczności Czeczen plasuje się na tle napastników, którzy w ostatnich latach grali w Lechu? Wzięliśmy pod uwagę wszystkie występy w Ekstraklasie, nie tylko te w barwach “Kolejorza”:
Artjoms Rudņevs: 56 meczów / 33 bramki – 0,59 gola na mecz
Robert Lewandowski: 58/32 – 0,55
Łukasz Teodorczyk: 80/33 – 0,41
Hernán Rengifo: 59/24 – 0,41
Piotr Reiss: 327/109 – 0,33
Ilijan Micanski: 75/25 – 0,33
Zbigniew Zakrzewski: 128/34 – 0,27
Bartosz Ślusarski: 239/62 – 0,26
Zaur Sadajew: 26/6 – 0,23
Joël Tshibamba 23/5 – 0,22
Vojo Ubiparip 57/12 – 0,21
Tomasz Mikołajczak 36/5 – 0,14
Póki co Sadajew znajduje się gdzieś pomiędzy Tshibambą i Ślusarskim. Pod względem skuteczności jest też nieco lepszy od Ubiparipa, chociaż ten ma na swoim koncie zdecydowanie więcej występów krótszych niż piętnaście minut (Sadajew tylko dwa). Pod względem średniej liczby minut potrzebnej do zdobycia gola Vojo przewyższa Czeczena. Na dziś Sadajewowi zdecydowanie bliżej do Tomasza Mikołajczaka, niż do Ilijana Micanskiego. O Teodorczyku, Lewandowskim czy Rudņevsie nie ma co wspominać.
Napastnika rozlicza się głównie z bramek, ale nie tylko. Co jeszcze Sadajew ma do zaoferowania? Przede wszystkim trudny, konfliktowy charakter. Zamiłowanie do bezsensownych pogawędek z sędziami i rywalami. Agresję, z której wynika zdecydowanie więcej problemów niż korzyści. Generalnie Czeczen to tykająca bomba i pakowanie w niego pół miliona euro w każdych okolicznościach wydaje się mocno ryzykowne.
Póki co wydanie takiej kasy na Sadajewa to nawet nie ryzyko. Dziś bardziej odpowiednim słowem byłby sabotaż. Pamiętajmy jednak, że przed Czeczenem ostatnie trzy miesiące, by poprawić swoje liczby oraz wizerunek. Zewsząd słychać, że przechodzi jakieś niesamowite przeobrażenie. Chętnie to zobaczymy!