Jeśli kiedykolwiek mieliście okazję słyszeć o duńskim futbolu to pewnie za sprawą FC Kopenhagi. Stołeczny klub jest aż 10-krotnym mistrzem kraju, a jeszcze kilka lat temu skutecznie straszył w Lidze Mistrzów. Choć Kopenhaga w tym sezonie miała okazję gościć na swoim stadionie fanów z innych zakątków Europy, to jej kibice mają pełne prawo do niepokoju. Nieco ponad 300 kilometrów na zachód, w niewielkim mieście Herning, błyskawicznie rozwija się bowiem projekt pod nazwą FC Midtjylland, który oparty na imponująco rozbudowanej akademii i niezwykle mądrej polityce pragnie zdominować skandynawski futbol. Choć duńskie “Wilki” to klub, który osiemnaste urodziny ma jeszcze przed sobą to trzeba przyznać, że ich ambitne plany trzeba brać śmiertelnie poważnie.
FC Midtjylland już w pierwszym sezonie swojego istnienia awansowało do duńskiej ekstraklasy. Od tamtego czasu, czyli roku 2000, “Ulvene” zawsze kręciło się wokół czołówki – dwa razy sezon zakończyło na drugim miejscu, a czterokrotnie sięgnęło po Puchar Danii. W 2008 roku, kiedy błękitną częścią Manchesteru zarządzały już tęgie głowy ze Wschodu, niewielki klub z Herning postraszył prowadzonych wówczas przez Marka Hughesa “Obywateli”. Choć City ostatecznie po rzutach karnych awansowało do trzeciej rundy eliminacyjnej Pucharu UEFA to jednak na wyrówanie stanu dwumeczu czekało aż do 89. minuty drugiego spotkania. Starcie z Anglikami jest jak dotąd najpiękniejszą europejską przygodą z futbolem dla “Wilków”. Jak zapowiadają jednak aktualni włodarze tego klubu – w przyszłości wiele się zmieni.
Kluczowym momentem w historii FCM jest rok 2014, a konkretniej jego miesiące letnie. Wtedy to za kwotę siedmiu milionów funtów Matthew Benham, dotychczasowy właściciel angielskiego Brentford, wykupił aż 68% akcji duńskiego teamu. Choć władzę sprawuje niemal autonomiczną to jednak styl prowadzenia przez niego klubu znacząco odbiega od tych, które preferowali czy to szejkowie w Maladze, czy też rosyjscy oligarchowie w księstwie Monako.
– Przejęcie Midtjylland nie ma nic wspólnego z chwilową fanaberią. Bardzo długo wybierałem klub, którego akcje chciałbym nabyć. Zwiedziłem wzdłuż i wszerz Belgię oraz Wyspy Brytyjskie. Bardzo pieczołowicie zapoznawałem się z regulaminami gier w tych krajach, perspektywami pojedynczych klubów oraz zestawiałem to ze swoimi możliwościami – zapowiedział tuż po wprowadzeniu się na MCH Arena.
Choć nazwisko Benhama w świecie piłkarskim jest kompletnie anonimowe to nie można odmówić mu pokaźnych fundamentów w postaci wiedzy oraz finansów, które niewątpliwie pomagają zarządzać tak ogromnym przedsiębiorstwem jak klub piłkarski. Matthew to twardo stąpający po ziemi multimilioner, który jest absolwentem studiów finansowych w trakcie których skupiał się na analizie biznesu. Pierwszymi ruchami jako podjął po przejęciu klubu była całkowita spłata dotychczasowego zadłużenia oraz wydzielenie lwiej części budżetu na lokalną akademię piłkarską.
– Dobrze wiem co jest najważniejsze dla klubów z niższej, europejskiej półki. To przede wszystkim młodzi gracze. Kiedy wybierałem klub, w który zainwestuję, w dużej mierze sugerowałem się możliwościami w sprowadzaniu zawodników zza granicy. W Anglii panują duże ograniczenia. Dania to – obok Nowej Zelandii – najmniej skorumpowany kraj, więc mogę być też spokojny o to, że żaden agent nie spróbuje przekręcić mnie tylko dla własnego zysku. Dzięki temu mogę ściągać najlepszych zawodników z każdego kontynentu, od Afryki aż po Amerykę. Podobała mi się także atmosfera wokół klubu. Każdy chodzi tu uśmiechnięty i nie istnieje podział na równych i równiejszych – wspomina Benham, który bynajmniej nie wygląda na milionera. Trybun duńskiego stadionu nie wizytuje w wartym tysiące garniturze, a jego dłoni nie zdobią kilogramy drogocennych sygnetów i złotych zegarków. Dość dodać, że najczęściej spotkać go można w t-shircie, przetartych jeansach i trampkach. “Wolę inwestować w klub. Skromność to podstawa” – kwituje swoje podejście.
Akademia piłkarska. Coś, na co w Midtjylland stawiają najbardziej. Rozwój klubu napędzać mają gracze szkoleni w drużynach młodzieżowych. A dodać trzeba, że szkółka w Herning w połączeniu z siecią skautingową to szalenie precyzyjnie opracowany system, który pozwala minimalizować ryzyko błędu przy doborze nieoszlifowanych jeszcze diamentów. Akademia, powstała w 2004 roku, jest podzielona na trzy kategorie – U-19, U-17 oraz U-15. Koncepcja projektu oparta jest na schemacie stosowanym we francuskim FC Nantes. Wszyscy młodzi zawodnicy mieszkają w Sportcenter Ikast, gdzie trenują do dziewięciu razy w tygodniu.
Dla każdego z nich dzień zaczyna się o godzinie 8, kiedy to odbywa się pierwszy trening. Druga, popołudniowa sesja to głównie aerobik oraz ćwiczenia na siłowni. Każdy z zawodników ma przyporządkowane dwa plany treningowe – ogólny, drużynowy oraz indywidualny. Wokół każdej z drużyn młodzieżowych kręci się łącznie aż do dziesięciu wykwalifikowanych trenerów z licencją UEFA-A. Do dyspozycji młodych zawodników jest również klubowy sztab fizjoterapeutów, masażyści, a nawet psycholog. W klubie pracują także “panowie od cyferek”, naukowcy badający grę zawodników nowoczesnymi systemami przekuwając ją potem na liczby. Około ośmiu graczy podpisuje każdego roku profesjonalny kontrakt z klubem. Klub dba nie tylko o rozwój fizyczny, ale również i naukowy młodych adeptów kopania piłki. Każdy z nich ma obowiązek uczęszczania do położonej nieopodal szkoły, a wyniki w nauce są regularnie kontrolowane przez klub. Hasło, które pojawia się niemal w każdym budynku akademii i ma dźwięczeć bezustannie w głowie każdego z graczy brzmi: “Kto przestaje dążyć do tego by stać się lepszym, cofa się w rozwoju”.
Wśród najpopularniejszych zawodników wydanych przed Midtjylland do poważnej piłki są Simon Kjær, Winston Reid, Sekou Oliseh czy Mikkel Thygesen. Z zasobów duńskich “Wilków” korzystają również młodzieżowe reprezentacje narodowe, jak ta, która w 2011 roku w na Mistrzostwach Europy U-17 dotarła do półfinału uprzednio wygrywając wszystkie mecze. W pierwszej jedenastce grało wówczas trzech zawodników, którzy zostali wychowani w akademii FCM – Oliver Koch, Lasse Vigen oraz Viktor Fischer. Ten ostatni aktualnie jest zawodnikiem amsterdamskiego Ajaxu i otwiera listy życzeń największych klubów Starego Kontynentu.
– To oczywiste, że marzeniem młodych zawodników jest gra na wielkich stadionach, sprawianie radości milionom kibiców i ogromne sukcesy. Kiedy ma się te 14, 15 czy 16 lat równie ważną sprawą jak trening piłkarski jest podejście psychiczne. Kapitał psychiczny to coś do czego przykuwamy bardzo dużą uwagę. Staramy się obserwować zawodników pod kątem zachowania na boisku oraz poza nim. Analizujemy ich słabe strony, widzimy kiedy młody piłkarz się deprymuje, jak reaguje na pokrzykiwanie ze strony trenera, a jak na motywację w postaci pochwał. Bywałem na stażach w wielu klubach, tworzyłem ogromne ilości notatek, rozmawiałem z wieloma specami od przygotowania psychicznego – teraz wykorzystuję to w Midtjylland. Chcemy wejść na wyższy poziom świadomości z tymi chłopakami – opowiada zafascynowany Rene Petersen, jedna z najważniejszych osób w akademii.
W międzyczasie Duńczycy nawiązali współpracę z klubami z innych kontynentów. Rynek afrykański monitorują m.in przez nigeryjski zespół FC Ebedei oraz swój pododział w Ghanie – FC Midtjylland Maamobi United. Do tego przez siatkę skautingową przepuszczają młodych graczy z Indii, którzy dla duńskiego klubu selekcjonowani są przez indyjski Dempo SC.
W Indiach FCM przy kooperacji z Dempo tworzy również projekt obiektów młodzieżowych bliźniaczo podobnych do tych, które znajdują się w Herning. Shrinivas Dempo, właściciel Dempo SC, zapowiedział stworzenie kilku boisk z naturalną oraz sztuczną nawierzchnią, plan połączenia ich z gmachem szkolnym oraz stworzenie przejrzystego schematu pracy.
– Najważniejsza jest praca krok po kroku. Chcemy stale się rozwijać i nie robić wszystkiego za jednym razem. Najpierw postawimy boiska, a zawodników umieścimy w zaprzyjaźnionych szkołach. Dopiero potem postawimy na własną ścieżkę edukacji – zapowiedział Dempo, który wspiera finansowo z własnej kieszeni projekt kooperacja duńskiej piłki z indyjską.
Inwestycji w nastolatków FCM nie ogranicza tylko do eksploracji ziem nigeryjskich lub indyjskich. Zimą klub potwierdził m.in. wykupienie z Arsenalu Londyn 19-letniego Kristoffera Olssona, młodzieżowego reprezentanta Szwecji.
Akademia akademią, ale jak radzi sobie drużyna seniorska w którą także pompowane są pieniądze Benthema? FC Midtjylland robi systematyczne, wyraźne postępy. Dwa sezony temu zajęło na finiszu szóstą pozycję, przed rokiem trzecią, a aktualny sezon SAS Ligaen to już absolutna dominacja “Wilków”. Po 18 meczach z dorobkiem 43 punktów zdecydowanie liderują mając osiem punktów przewagi nad drugą Kopenhagą. Oficjalny sygnał informujący pozostałe duńskie drużyny o przejęciu władzy w lidze, Midtjylland dało w marcu tamtego roku. Ówczesny mistrz z Kopenhagi zebrał na własnym boisku tęgie lanie 1:5.
Ten sam trener od 2011 roku, rozsądne wzmocnienia zza granicy i drużyn młodzieżowych. To wszystko składa się na coraz ambitniejsze plany o których w Midtjylland już nie tylko szepcze się po kątach, ale mówi zupełnie otwarcie.
– Oczywiście, najpierw chcemy zgarnąć tytuł mistrzowski. Powoli myślimy już jednak o Lidze Mistrzów i wierzę, że jest ona w naszym zasięgu. Jeśli nie uda się do niej awansować – trudno. Mamy czas. Nasze aktualne możliwości i stabilizacja finansowa pozwolą nam na trzykrotną porażkę w eliminacjach do Champions League bez straty ani centa. Wszystko jest zaplanowane z dużym wyprzedzeniem. Poza tym nie zakładamy sobie żadnych ram czasowych w rozwoju klubu. Nie obliczamy ile miesięcy potrzebujemy na sprzedaż zawodnika, a ile na sukces europejski. Pośpiech jest niewskazany, wszystko musi dziać się harmonijnie. Chcemy być wizytówką piłkarskiej Skandynawii – zapowiada prezes Benham, któremu przyznać trzeba, że powinien być wzorem dla kąpanych w gorącej wodzie bogaczy-kolegów po fachu.
Aktualna kadra “Wilków” to skandynawsko-egzotyczna mieszanka. Kapitanem jest mający polskie korzenie Kristian Bak, który – z trzyletnią przerwą na przygodę w Heerenven – gra dla fanów z Herning od 2000 roku. Jest też posiadający ukraińskie korzenie Erik Sviatchenko czy kostarykański napastnik Marco Urena. Wielu zawodników z pierwszej jedenastki to jednak gracze urodzeni w Herning i w pełni utożsamiający się z klubem. W klubie bardzo dbają o to by Midtjylland nie zatraciło tożsamości i zawodników zza granicy nie przedłożyło nad lokalne legendy. Za największy talent uchodzi jednak Pione Sisto. Urodzony w Ugandzie pomocnik, syn Sudańczyków już znalazł się na celowniku klubów z Anglii. Cierpliwy i wyrachowany Matthew Benham nie spieszy się jednak ze sprzedażą swojej perełki.
– Na tę chwilę uważamy, że uczciwa cena za Pione to 5 milionów funtów. Jeśli któryś z klubów zaproponuje np. 3 miliony to nie zasugerujemy się marką zespołu i odrzucimy ofertę. Wiemy na co stać naszych zawodników, bo obserwujemy ich od lat i potrafimy rozsądnie wycenić ich potencjał.
FC Midtjylland to klub prowadzony we wzorcowy sposób. Zaawansowana akademia dla młodych zawodników połączona z niemal matczyną opieką nad nimi, rozbudowana sieć skautingowa i bogaty, acz do bólu cierpliwy prezes, który powoli wytycza kolejne cele. Duński model wzorcowo pokazuje jak powinien być prowadzony klub piłkarski.
Marcin Borzęcki