Reklama

Brzęczek, Mielcarski i 70 tys. złotych. 10 lat temu Błaszczykowski trafił do Wisły

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2015, 10:55 • 2 min czytania 0 komentarzy

W internacie Górnika Zabrze nie odpowiadało mu towarzystwo. Na testy do Tirola Innsbruck pojechał z kontuzją, z Bełchatowem nie chciał jechać na zgrupowanie, a z Lechem nie dogadał się w sprawie kontraktu. Czwartoligowy KS Częstochowa opuścił dziesięć lat temu, podpisując kontrakt z mistrzem Polski – Wisłą Kraków. Biała Gwiazda za Kubę Błaszczykowskiego zapłaciła 70 tys. złotych i komplet strojów oraz piłek, który przez niedopatrzenie Bogusława Cupiała do Częstochowy nigdy jednak nie dotarł.

Brzęczek, Mielcarski i 70 tys. złotych. 10 lat temu Błaszczykowski trafił do Wisły

Za jego transfer do Wisły odpowiadało dwóch dżentelmentów – oczywiście wujek Jerzy Brzęczek, oraz ówczesny dyrektor sportowy krakowskiego klubu, Grzegorz Mielcarski. Jeden szepnął do ucha drugiemu i Kuba, być może trochę bocznymi drzwiami, przeniósł się do Małopolski. Był to pierwszy transfer przeprowadzony przez „Mielcara”. Na trenerze Liczce od początku również zrobił jednak piorunujące wrażenie. – Daję mu szansę, bo spodobał mi się podczas tych dwóch treningów. Jest dynamiczny, dysponuje dobrą techniką. Potrafi grać zarówno lewą, jak i prawą nogą. Rozmawiałem z nim. Powiedział, że woli grać w środku pomocy, ale na prawej stronie grał w reprezentacji U-19, więc także tutaj może występować – mówił zaraz po tym, jak zdecydował się zabrać go na obóz na Cypr.

Do wylotu zostały ledwie trzy dni, a Błaszczykowski zostawił paszport w rodzinnych stronach. Była lekka nerwówka. Prezes Basałaj wspominał, że na klubowy parking Kuba podjechał jakimś rzęchem i postawił go obok należących do innych piłkarzy mercedesów, audi i Porsche, które należało do Radosława Majdana. Nikt nie mógł przypuszczać, że ledwie kilka lat później będzie stać go na wszystkie te auta za jednym razem. I to przy płatności gotówką.

W samolocie zajął miejsce Kelechiego Iheanacho, ale w Wiśle już po kilku sparingach przeczuwali, że będzie idealnym następcą Damiana Gorawskiego, który przeniósł się do ligi rosyjskiej. Gra Błaszczykowskiego przypadła do gustu wszystkim i 24 lutego 2005 roku, równo dziesięć lat temu, został oficjalnie piłkarzem Białej Gwiazdy.

Dwa i pół sezonu później jego wartość wzrosła, uwaga, dwieście razy. Do Borussii Dortmund odszedł za 3,5 miliona euro. A w Poznaniu, Zabrzu czy Bełchatowie mogli tylko zagryźć zęby.

Reklama

fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
4
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Komentarze

0 komentarzy

Loading...