Reklama

Nie jestem od gry w piłkę, tylko od zdejmowania presji…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 lutego 2015, 10:26 • 13 min czytania 0 komentarzy

– W Lechii powiedziałem chłopakom: Panowie, nie podpisano ze mną kontraktu ze względu na umiejętności, tylko żeby z was presję ściągnąć. Gdziekolwiek się pojawię to już nie będzie, że Wiśniewski to czy tamto. Biorę wszystko na siebie. Lewy pomocnik to już w ogóle ma eldorado, bo zawsze jestem gdzieś obok. Uwaga będzie skierowana na mnie – mówi w wywiadzie dla Faktu i Przeglądu Sportowego Jakub Wawrzyniak. W PS, jak co piątek, sporo tekstów ligowych, które przełamują nieco tematyczną dominację Legii. O jej meczu z Ajaksem oraz o transferze Radovicia oczywiście piszą dziś wszyscy. Zapraszamy na przegląd najciekawszych materiałów w prasie codziennej.

Nie jestem od gry w piłkę, tylko od zdejmowania presji…

FAKT

Zaglądamy najpierw do Faktu, gdzie dziś trzy piłkarskie strony, chociaż większość miejsca poświecona Legii oraz zapowiedziom kolejki ligowej. Mistrz Polski nie przyniósł nam wstydu – twierdzi Fakt. Nie ma sensu tego tekstu cytować, bo jest tylko krótkim opisem spotkania. Wniosek: w pierwszej połowie legioniści stracili bramkę, później rzucili się na rywali, ale byli nieskuteczni. Po pierwszym meczu wynik jest zły, ale iskierka nadziei na awans ciągle się tli. No, zdecydowanie mało odkrywczy komentarz.

Wisła gra z Pogonią, a Smuda stawia na ofensywę.

– Wystawię zawodników, którzy są agresywni i chcą realizować, to co ustaliliśmy. Na pewno nie będziemy grali z dwoma defensywnymi pomocnikami – zapowiada trener Franciszek Smuda (67 l.). Ofiarą zmiany taktyki na bardziej ofensywną padł właśnie Dudka, który w Gdańsku zaprezentował się gorzej niż Alan Uryga (21 l.). Trzeba się zrehabilitować. Na pewno nie będziemy grali tak jak Real czy Barcelona, ale zagramy na dobrym poziomie Wisły – twierdzi „Franz”, który wciąż zastanawia się, czy postawić na Mariusza Stępińskiego (20 l.) czy Wilde-Donalda Guerriera (26 l.).

Reklama

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.36.05

No i już pierwsza strona za nami. W Bielsku Białej zanosi się na rekord frekwencji. – Zimą oddano do użytku trybunę wschodnią, dzięki czemu pojemność wzrosła z niewiele ponad trzech tysięcy do 6962 miejsc. Ile osób zobaczy piątkowy mecz z Cracovią? Na rundę wiosenną Górale sprzedali 2000 karnetów. W klubie wszyscy liczą, że dobrze pójdzie sprzedaż wejściówek. Piłkarze nagrali nawet specjalne przesłanie do fanów: „Jesteś dwunastym zawodnikiem”. Wejściówki na piątkowe spotkanie można nabywać przez internet, a także w kasach stadionu przy ulicy Widok 12 – czytamy.

W innych ramkach:

– Sheriff Tyraspol chce Grzegorza Kuświka
– Cracovia rzekomo polepiła defensywę
– Flavio Paixao nadal może grać indywidualnie.

O co chodzi? W końcówce inaugurującego rundę meczu z Cracovią Flavio zagrał bardzo indywidualnie, zamiast zagrać piłkę do lepiej ustawionego Tomasza Hołoty. Była na ten temat gorąca dyskusja w szatni, ale trener zawodnika za to nie gani. Ma nadzieję, że następnym razem zachowa się lepiej. Cała historia.

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.36.11

Reklama

Grosikowi ukradli koła. Historia idealna dla tabloidu. Tym bardziej, że Kamil od dłuższego czasu ma problemy z chuliganami. Tydzień temu przebito mu opony w samochodzie, a teraz je całkiem ukradziono. Grosicki mówi, że nie wie o co chodzi i zastanawia się nad zamontowaniem kamer.

Na koniec Jakub Wawrzyniak: Ludzie nie zapomną mi Niemców.

– Nazwisko Wawrzyniak zawsze będzie się kojarzyć z tamtą sytuacją. Mecz z Niemcami, wyjątkowa historia obu krajów, jeszcze doliczony czas gry – to musiało przynieść taki efekt.

Będzie pan liderem w szatni Lechii?
– Myślę, że nie. Wolę siedzieć z boku i od czasu do czasu coś trafnego powiedzieć. Dla mnie lider to ponad wszystko umiejętności piłkarskie. Ma pokazywać władzę na boisku. Z drugiej strony Sebastian Mila, Grzesiek Wojtkowiak to piłkarze, którzy coś wygrali w karierze i od nas będą wymagać więcej. W poprzednich klubach już to przerabialiśmy, może między innymi dlatego jesteśmy w Gdańsku.

Więcej zacytujemy z PS.

GAZETA WYBORCZA

W GW cała strona poświęcona Legii. Dwa oczywiste tematy. Najpierw Ajax i dość oczywista, ale słuszna konstatacja, że Legia przegrała, ale awans do kolejnej fazy wciąż realny. Cytujemy:

„Don’t worry about a thing. Cause every little thing gonna be all right” – niosły się słowa piosenki Boba Marleya w drugiej części meczu po stadionie Amsterdam Arena. Kilka znakomitych okazji spowodowało, że Ajax przed rewanżem w Warszawie nie może się czuć pewnie. Jeśli w historii klubów piłkarskich jest miejsce na triumfy i radosne momenty, to w Holandii właściciele Legii mogli pomyśleć, że budowa drużyny piłkarskiej nie jest tak prosta, jak im się mogło wcześniej wydawać. Chińczycy przed meczem wyciągnęli z portfela grube miliony euro i rozsadzili zespół Legii. Trener Henning Berg uznał, że propozycja z Chin (ponad 2 mln euro za 31-letniego zawodnika i jeszcze wyższa roczna pensja) na tyle zakręciła jego najlepszym piłkarzem, że nie będzie w stanie grać w najważniejszym spotkaniu sezonu. Nie miał jednak innego wariantu w ofensywie, bo kontuzjowany był też Ondrej Duda, drugi zawodnik, na którym od początku jego pracy Legia opiera swoje ataki. Mistrz kraju bez jednego jeszcze sobie radził, ale dwóch zabrakło po raz pierwszy i od razu w najważniejszym meczu sezonu. Lepszych piłkarzy trener Legii Henning Berg nie miał. W całym meczu nie przeprowadził ani jednej zmiany, świadomy, że na ławce nie ma już zawodników, którzy mogą choć trochę pomóc mu ugrać lepszy wynik przed rewanżem.

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.25.17

No i jeszcze kawałek o kuszeniu Radovicia.

Lider Legii zarabiałby w Hebei China Fortune 2,4 mln euro rocznie, mistrzowie Polski dostaliby od drugoligowca ponad 2 mln euro. – Miro dostał dobrą propozycję. Naprawdę bardzo dobrą. Decyzja należy do niego – mówi Sport.pl prezes Bogusław Leśnodorski. Radović był w czwartek w Amsterdamie, gdzie mistrzowie Polski grali z Ajaxem w 1/16 finału Ligi Europy, ale trener Henning Berg nie powołał go do kadry meczowej. Nie wiadomo, czy wystąpi w rewanżu, bo do Warszawy napłynęła bajeczna oferta z Chin. – Jeszcze nic nie podpisałem. Zresztą, nie podjąłem nawet decyzji. Nie wiem, jaka ona będzie. Na razie kibicuję Legii na trybunach, a potem wracam z nią do Warszawy. Tyle mogę powiedzieć – powiedział w czwartek 31-letni napastnik. Na Łazienkowskiej twierdzą, że Chińczycy zaoferowali mu dwuletni kontrakt wart w sumie 4,8 mln euro. Serb w listopadzie przedłużył umowę do 2018 r., dostał kilkunastoprocentową podwyżkę (zarabia 250 tys. euro rocznie) i gwarancję, że po zakończeniu kariery dostanie pracę w Legii jako trener bądź skaut. Klub ogłosił wtedy, że Radović zostanie w Warszawie do końca życia. – Podchwycono hasło o dożywotniej umowie, ale ja podchodzę do tego spokojniej.

SUPER EXPRESS

Jasper Cillessen koszmarem Legii Warszawa.

Nie da się ukryć, że gdyby nie świetna postawa Holendra, wówczas Legia wracałaby z Amsterdamu z zaliczką. Podopieczni Henninga Berga mieli trzy – cztery stuprocentowe sytuacje, które powinny zakończyć się bramką. Ani Orlando Sa, ani Michał Żyro nie potrafili jednak wpakować piłki do siatki. – Bronił wręcz w niewiarygodnych sytuacjach, a kiedy w jednej akcji obronił trzy strzały, przeszedł samego siebie – skomentował postawę Holendra w rozmowie z eurosport.onet.pl Bogusław Leśnodorski, prezes klubu ze stolicy Polski. Cillessen gra w barwach Ajaksu od 2011 roku. Ma 25 lat i był podstawowym bramkarzem reprezentacji Holandii na MŚ 2014 w Brazylii. Sięgnął wraz z „Oranje” po brązowy medal.

Z ciekawostek mamy dziś listę największych upadków w polskiej piłce. W czołówce przedstawiciele wszystkich piłkarskich zawodów – sędziowie, właściciele, piłkarze, trenerzy. Zobaczmy przykłady:

Grzegorz Lato (67 l.) Wielki piłkarz, kiepski prezes
Polska (i świat) pamięta go jako świetnego piłkarza, ale kiepskiego prezesa. Jako szef PZPN zaliczył dużo wpadek, również wizerunkowych. Zaczął od gafy, gdy tuż po wygraniu wyborów powiedział, że jeśli Ukraina nie da rady, to Euro 2012 zorganizujemy z Niemcami. Do historii przeszło też jego wystąpienie po angielsku, choć „po angielsku” trzeba wziąć w cudzysłów. Uznania nie przyniosła mu też decyzja o podwojeniu sobie zarobków, do kwoty 50 tys. zł miesięcznie. Upadek był bardzo bolesny.

Hubert Siejewicz (41 l.) O jeden zakład za daleko
Był sędziowską gwiazdą, lubianą i przez trenerów, i piłkarzy. Miał talent do gwizdania, ale niestety i słabości. W lipcu 2013 roku został nagrany w punkcie bukmacherskim i choć tłumaczył się, że obstawiał mecz Agnieszki Radwańskiej, a nie piłkę, to nic mu to nie pomogło, bo kontrakt zawodowego arbitra nie pozwala na wizyty u bukmacherów. Został odsunięty od gwizdania, tracąc bardzo intratną pracę, dającą mu kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

Czołową trójkę tworzą właśnie Lato, Siejewicz i Cacek. Ale szczegóły dopiero w Super Expressie. My na koniec zacytujemy jeszcze typowo tabloidowy odlot. Jakub Wrąbel może być jak Manuel Neuer.

Proszę spojrzeć, jak on wygląda. Twarz, sylwetka, sposób poruszania się, jak Manuel Neuer – powiedział nam trener Śląska Tadeusz Pawłowski. Pawłowski zaznacza jednak, że bramkarz Bayernu to klasa światowa. – A Kuba jest dopiero na początku drogi, przed nim jeszcze długa i ciężka praca, by dorównać Niemcowi. Ale z drugiej strony marzenia są po to, by je realizować. Kto powiedział, że Wrąbel nie może być drugim Neuerem? Wszystko zależy od niego – podkreśla Pawłowski. Zdanie trenera potwierdza były lider Śląska Sebastian Mila. – Kuba ma w klubie ksywę „Neuer” ze względu na podobieństwo do Manuela. Gdy oglądaliśmy w Śląsku mecze reprezentacji Niemiec czy Bayernu Monachium, to na drugi dzień zawsze żartowaliśmy, mówiąc do Kuby: „Dobrze wczoraj broniłeś, Neuer, ale jak to możliwe, że tak szybko wróciłeś do klubu?” – opowiada ze śmiechem „Roger”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Co proponuje dziś PS?

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.51.56

Oczywiście dużo o Legii. Ten sam nijaki tekst, co w PS.

Obrońcy Legii rozstąpili się przed reprezentantem Polski, a były napastnik takich prezentów w tym sezonie nie marnuje. – Na wyeliminowaniu Legii zależy mi szczególnie – mówił w rozmowie z PS Polak, który czoraj wykorzystał szansę od trenera Franka de Boera. Nic dziwnego, że po zdobyciu bramki kibice Ajaksu skandowali jego nazwisko przez kilka minut. Przed przerwą stołecznej drużynie brakowało jakichkolwiek argumentów w ofensywie. Osamotniony w ataku był Sa, a celne strzały Michała Kucharczyka i Michała Żyry nie stanowiły żadnego zagrożenia dla bramkarza Ajaksu Jaspera Cillessena. W drugiej połowie legioniści wyszli na boisko odmienieni, jakby dopiero po 45 minutach zaczął się dla nich mecz. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie koszmarna nieskuteczność. Szczytem indolencji była sytuacja zmarnowana przez Sa, Guilherme i Żyrę. Wszyscy strzelali na bramkę Cillessena w odstępie kilku sekund, ale dwukrotnie zawodnik Ajaksu interweniował w fantastyczny sposób…

Na boku strony oceny piłkarzy – najniżej Żyro, bo z czwórką. Najwyżej Rzeźniczak z siódemką. O Radoviciu też oczywiscie warto dzisiaj poczytać, bo temat wyjazdu do Chin grzeje niesamowicie.

Powtarzałem wielokrotnie, że w serbskich mediach często podkręcają wypowiedzi. Jeszcze nad tym transferem się zastanawiam. Gdyby liczyły się dla mnie tylko pieniądze, odszedłbym z Legii już wcześniej, korzystając z klauzuli zapisanej w umowie – stwierdził piłkarz. Z naszych informacji wynika jednak, że sprawa sprzedaży Radovicia jest przesądzona. Właściciele Legii nie będą stratni na tej transakcji, bo szefowie Hebei zapłacą im za zawodnika ponad 6 milionów złotych. Nowa drużyna Serba poprzedni sezon zakończyła na 14. miejscu w chińskiej drugiej lidze (system wiosna–jesień), ale w klubie mają wielkie ambicje i możliwości finansowe. Niedawno trenerem tego zespołu został były szkoleniowiec m.in. Atletico Madryt, Barcelony i reprezentacji Serbii Radomir Antić. W nowej ekipie Rado spotka Donga Fangzhuo, który w 2010 roku zaliczył epizod w Legii. W trwającym oknie transferowym władze Hebei sprowadziły również innego Serba, Nenada Milijaša. Pomocnik ten występował m.in. w angielskim Wolverhampton, a 10 lat temu był już dogadany z Legią w sprawie przenosin do Warszawy…

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.51.59

Bartłomiej Pawłowski, czyli towar po przecenie. Dlaczego nie idzie, jak miało?

Według Kaczmarka, Pawłowskiemu brakuje mentora. Kogoś, kto wskaże mu drogę, wytyczy cel, nauczy funkcjonowania i ogłady w grupie. Dowodzi tego scena ze zgrupowania, gdy piłkarz był jeszcze w Jagiellonii Białystok. Ktoś puka do drzwi. Pawłowski wstaje, otwiera, ale nikogo przed nimi nie ma. Z powrotem kładzie się do łóżka, jednak zanim zdąży wygodnie ułożyć się na materacu, ponowne słyszy walenie do drzwi. – Możemy otwierać na zmianę? – pyta Tomasza Frankowskiego, który dzieli z nim pokój. Spojrzenie o 18 lat starszego kolegi wystarcza, by Bartek zrozumiał, jaka jest hierarchia. Prosta sytuacja, ale dobrze oddająca jego charakter. Niektórzy zwracają uwagę, że w młodości piłkarz trzymany był pod kloszem. To dlatego pierwszy poważniejszy problem, jaki trzeba rozwiązać, potrafi nim zachwiać. – Bartek ma wyjątkową charakterystykę. Musi się najpierw zaaklimatyzować, poczuć zespół, spotkać odpowiedniego trenera – opowiada Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec, u którego Pawłowski odżył.

Pawłowski je ledwie sygnalizował, ale dalej już na całego wchodzimy w tematy typowo ligowe. Takim materiałem numer jeden, którego nie można ominąć, jest alfabet Michała Probierza. Obszerny.

B jak budowa

Po przyjeździe przez kilka pierwszych dni mieszkałem w hotelu Cristal. Akurat w Białymstoku rozpoczęto remont śródmieścia. Był totalny bałagan, najbardziej uczęszczana ulica została zamknięta, a ludzie się zastanawiali, jak to będzie po remoncie, gdy przestaną nią jeździć autobusy. „No to w Białymstoku zaczęły się dwie budowy. Miasta i drużyny” – pomyślałem. Centrum tak samo jak zespół, było rozkopane. No, ale po dwóch latach zaczęło wyrastać serce miasta, z deptakiem i chyba nie najgorszą drużyną.

C jak cygaro

Po wygranym finale Pucharu Polski jechałem na komunię Ali, córki mojej Kasi. Ale cygarko wypaliłem, lampkę szampana wypiłem. W Bydgoszczy w szatni zabrakło nam szampana. Chłopaki poszli pożyczyć od kolegów z Pogoni, lecz oni swoje zapasy już wypili. Nasz maser, ale to wiem z opowieści, Marcin Piechowski z imprezy w Bydgoszczy nieświadomie teleportował się do Torunia.

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 09.59.48

Fajny materiał. Dalej typowa ligowa drobnica:

– Straus zastąpi kontuzjowanego Wasiluka
– Ojrzyński musi przechytrzyć kolegę Podolińskiego
– Łukasik zapowiada powrót do formy
– W Górniku szansa dla Skrzypczaka

Nie da się zacytować tych wszystkich drobiazgów, dlatego skupimy się na tym, co może wywołać jakieś emocje. Wspominaliśmy, że Grzegorz Kuświk ma ofertę z Sheriffa Tyraspol.

 27-letni napastnik to od 3,5 sezonu jedno z kluczowych ogniw Ruchu Chorzów. Łącznie w barwach Niebieskich rozegrał 73 mecze w ekstraklasie i strzelił 23 bramki. – Grzegorz nie jest na sprzedaż. Walczymy o utrzymanie, a to bardzo ważny zawodnik naszej drużyny. Złożyliśmy my zresztą ofertę przedłużenia kontraktu – powiedział nam prezes Ruchu, Dariusz Smagorowicz. Kontrakt Kuświka, który w tym sezonie zdobył 9 goli, wygasa z końcem czerwca. Istnieje więc możliwość, że Ruch nie zarobi na nim nawet złotówki. Sherrif od pewnego czasu szuka napastników. W zespole gra m. in. Ricardinho, który występował w przeszłościw Lechii Gdańsk czy Wiśle Płock. Strzelił w tym sezonie już 12 bramek.

W Bydgoszczy trwa generalny remont.

Zawiszę na piłkarzy ze znakiem jakości Q stać nie było. Klub Radosława Osucha nie ma zresztą argumentów, by przekonać zawodników o znanych mocnymi nazwiskach na przeniesienie się do Bydgoszczy. W gronie dwunastu nowych graczy znaleźli się również Polacy, między innymi zawodnicy po przejściach, jak Jakub Świerczok, Jakub Smektała, czy Bartłomiej Pawłowski. I obcokrajowców w pierwszym meczu najlepiej pokazał się Iwan Majewskij. – Strategia Zawiszy to walka o przetrwanie. Muszę jednak przyznać, że na tle Górnika Łęczna bydgoszczanie zaprezentowali się bardzo solidnie – mówi Kaczmarek, ale od razu zauważa różnicę pomiędzy klubami. Lechia w pierwszym meczu po przerwie zimowej miała i wynik i jakość, a nowi piłkarze, szczególnie Mila sprawili, że na trybunach zwiększyła się również frekwencja – spotkanie zobaczyło 15 tysięcy widzów. 

Zrzut ekranu 2015-02-20 o 10.06.52

Chyba jednak pora wrócić do wywiadu z Wawrzyniakiem, który z piłką jest ciągle na bakier.

– W Lechii powiedziałem chłopakom: Panowie, nie podpisano ze mną kontraktu ze względu na umiejętności, tylko żeby z was presję ściągnąć. Gdziekolwiek się pojawię to już nie będzie, że Wiśniewski to czy tamto. Biorę wszystko na siebie. Lewy pomocnik to już w ogóle ma eldorado, bo zawsze jestem gdzieś obok. Uwaga będzie skierowana na mnie.

Grajcie na Wawrzyniaka, on jest cienki?
– Wtedy na boisku nie słyszałem, co krzyczał ten kibic, znajomi mi dopiero powiedzieli. Dostaję od nich też memy, tak to się chyba nazywa. Ostatnio podesłali Katar 2022, stoję na zdjęciu razem z Messim i Ronaldo. Mają ludzie bogatą wyobraźnię.

Fajny dystans do siebie pokazuje ten cały Wawrzyniak, chociaż niezmiennie (i niezmiernie) bawią nas te historie piłkarzy pt. „nie czytam, nie sprawdzam, ale wszystko wiem. Znajomi mi podsyłają!”.

W dzisiejszym PS możecie zajrzeć również do tekstu o Łukaszu Zwolińskim albo o Paulusie Arajuurim. Ludzie już nie mylą jego nazwiska. Jego organizm długo buntował się po operacji biodra. Oczekiwania wobec niego były duże, ale sporo czasu musiało upłynąć, by nastąpił przełom. Kto wie, czy nie jest dziś stoperem numer jeden w Lechu. Taka niedługa historyjka również w dzisiejszy wydaniu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...