Reklama

Do czterdziestki i jeszcze dalej. 11 zapomnianych, a ciągle grających

redakcja

Autor:redakcja

10 lutego 2015, 21:15 • 6 min czytania 0 komentarzy

Do napisania tego tekstu natchnął nas Alvaro Recoba, którego bramka bezpośrednio z rzutu rożnego w ostatnim czasie obiegła internet. Recoba? El Chino? To on jeszcze żyje? I zaczęliśmy grzebać. W poszukiwaniu znanych, podstarzałych twarzy przetrząsnęliśmy kilkadziesiąt lig. Wyselekcjonowaliśmy właściwie tylko tych na ogół zapomnianych. Stąd na przykład brak Raula, którego transfer do New York Cosmos był głośnym przedsięwzięciem. Zatem powspominajmy.

Do czterdziestki i jeszcze dalej. 11 zapomnianych, a ciągle grających

Nelson DIDA – 41 lat, SC Internacional

Ostatnia prosta do zakończenia kariery, ale nie ma się co dziwić. Gość ma już prawie 42 lata. Do pewnego momentu szło mu całkiem nieźle, a miejsce w bramce stracił dopiero w październiku ubiegłego roku, po czerwonej kartce i laniu od Chapecoense (0:5). Tak wyglądały prawdopodobnie jego ostatnie momenty na boisku.

Ostatnio nie mógł wystąpić w kilku meczach towarzyskich ze względu na ból kolana. Nie wysila się też na treningach, aktywność ograniczając głównie do truchtania. W hierarchii bramkarskiej spadł na trzecią pozycję, ale kontrakt kończy się dopiero z końcem roku. W praktyce pozostała mu jedynie reprezentacyjna funkcja mentora. Czas leci, ale jedno się nie zmienia. Dida wciąż wygląda tak samo groźnie, albo nawet jeszcze groźniej. Co ciekawe, ostatnio zamiast rehabilitować poobijane kolano, wybrał się na show znanej brazylijskiej tancerki. Został wezwany na dywanik, otrzymał karę finansową i reprymendę od samego wiceprezesa klubu, a ten… niedługo później zmarł na atak serca. Przypadek?

Reklama

Sun JIHAI – 37 lat, Chongqing Lifan

On do Manchesteru City trafił, zanim jeszcze było to modne i rozegrał tam 130 meczów. Jako pierwszy Chińczyk naprawdę zaistniał w Premier League. Kibice zapamiętali go przede wszystkim z waleczności, zaangażowania i… tego.

Co słychać u niego dziś? Po czterech sezonach gry w Guizhou Renhe klub nie zdecydował się przedłużyć wygasającego z końcem roku kontraktu. Sun, mimo 37 lat na karku, wciąż nie ma jednak zamiaru przestać. Mówi, że ciągle czuje radość z piłki i mimo pojawiających się cyklicznie bólu i apatii chce mu się wstać rano i iść na trening.

JUAN Silveira dos Santos – 36 lat, SC Internacional

Jeden z najmłodszych w naszej jedenastce, zaledwie 36-letni. W dwóch poprzednich sezonach zwykle pewny punkt Internacionalu, chociaż miejsce w składzie stracił w tym samym momencie, co Dida – po okrutnych bęckach z Chapecoense. W Europie znany z gry w Bayerze Leverkusen i Romie. Jak na Brazylijczyka, wyjątkowo stały. Ledwie cztery kluby przez cała karierę. Do nowego sezonu przygotowuje się normalnie i, w przeciwieństwie do Didy, prawdopodobnie wróci do gry.

Reklama

ZE ROBERTO da Silva Júnior – 40 lat, SE Palmeiras

– Nie musisz mieć opaski kapitańskiej, żeby być liderem. Pierwszy mecz jest początkiem wojny, którą musimy wygrać. Wojny, którą będziemy musieli udowodnić wielkość Palmeiras – mówił w płomiennej przemowie do nowych kolegów, która podbiła brazylijski internet. Za wiekiem idzie też charyzma.

Tym, że ten gość jeszcze gra w piłkę, i to na dodatek regularnie, sami nieźle się zdziwiliśmy. Osiemnaście lat temu trafił do Realu Madryt. Potem przecież był jeszcze gwiazdą Bayeru, Bayernu… Niezniszczalny.

Juan Carlos VALERON – 39 lat, UD Las Palmas

Legenda Deportivo La Coruna. Uczestnik Euro 2000 (!), gdzie grał w towarzystwie choćby Fernando Hierro czy Josepa Guardioli. Oprócz niego, z tamtej drużyny, aktywni pozostają jeszcze tylko rok młodszy Raul i Iker Casillas. Szczerze? Druga liga hiszpańska, za wyjątkiem Osasuny, obchodzi nas raczej średnio, toteż w ogóle zapomnieliśmy o jego istnieniu. A tymczasem Valeron, w wieku 39 lat, regularnie wchodzi z ławki pierwszego w tabeli Las Palmas. W tym samym miejscu 20 lat temu zaczynał karierę. Nie możemy się oprzeć, by użyć wyświechtanego – historia zatoczyła koło!

José KLEBERSON Pereira – 35 lat, Indy Eleven

Kleberson w 2003 roku…

I Kleberson w roku ubiegłym…

Delikatna rozbieżność, ale chociaż koszulka podobna. To i tak jeden z najmłodszych staruszków w naszym zestawieniu. Średnio pasuje do reszty towarzystwa, bo podczas kariery nie osiągnął właściwie niczego szczególnego. Niczego poza byciem łakomym kąskiem w Championship Managerze, poza transferem do Manchesteru United i… poza wygranym finałem mistrzostw świata w Korei i Japonii. Jeden turniej zapewnił mu godne życie i jazdę na nazwisku przez następne X lat. Magia futbolu.

Do jedenastki dołączyliśmy go bardziej w ramach ciekawostki, bo o kim, jak o kim, ale o nim zapomnieliśmy na amen. Po odejściu z United zaliczył dwa sezony w Besiktasie i wrócił do Brazylii. Ostatnio, po nieudanym epizodzie w MLS, wylądował w amerykańskiej NASL, gdzie idzie mu naprawdę nieźle. W ubiegłym sezonie zdobył pięć bramek, czyli o jedną więcej niż grający w tej samej lidze Tomasz Zahorski. W bezpośrednim starciu lepszy był jednak nasz rodak. Może więc powiedzieć: ograłem mistrza świata!

Marcos SENNA – 38 lat, New York Cosmos

Hiszpański Brazylijczyk, brazylijski Hiszpan. Przez dziewięć lat był królem środka pola w Villarealu. Mistrz Europy z 2008 roku, gdzie wielu uważało go za kluczową cząstkę zwycięskiej układanki Luisa Aragonesa. Trudno było wyobrazić sobie piłkarza o charakterystyce, która bardziej pasowałaby do New York Cosmos. Podstarzałe gwiazdy zawsze były jego domeną, także teraz – po przeprowadzonej z pompą reaktywacji. W 2013 roku, swoim pierwszym za Oceanem, liderował Cosmosowi w wygranym wyścigu o mistrzostwo. Zdobył nawet bramkę w prestiżowym Super Bowl, czymś w rodzaju Superpucharu.

Ostatni sezon tak dla niego, jak i klubu, był już znacznie gorszy. Mistrzostwo zdobyła drużyna Tomka Zahorskiego – San Antonio Scorpions. Nowy sezon zaczyna się w kwietniu, a kontrakt Senny wygasa z końcem czerwca. Czyżby jednak końcówka?

Alvaro RECOBA – 38 lat, Nacional Montevideo

To on jeszcze żyje? No właśnie… Żyje, ma się dobrze i wciąż gra najwyższym poziomie i możliwie najwyższych obrotach w barwach urugwajskiego Nacionalu Montevideo. W przeszłości przez dziesięć lat występował w Interze, z którym jest kojarzony najbardziej. Dziś “Chińczyk”, choć zbliża się do czterdziestki, piłkę kopać wciąż jeszcze potrafi. Przynajmniej z miejsca. Przypomniał o sobie kilkanaście dni temu, zdobywając bramkę prosto z rzutu rożnego. Szybkość, sprawność i gibkość ulatują, ale z techniką jest jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapomina.

Marcelo Danubio ZALAYETA – 36 lat, Penarol Montevideo

Dwanaście lat temu jako – za komentatorem poniżej – młody, często i słusznie krytykowany Urugwajczyk, wprowadził Juventus do półfinału Ligi Mistrzów, zdobywając bramkę w dogrywce z Barceloną. O tak:

Potem jeszcze trafiał w Napoli.

Dziś, mimo 36 lat na karku, wciąż strzela dla Penarolu Montevideo, ostro rywalizując z klubem Recoby. Może to już podchodzi pod zboczenie i jakiś tam wyszukany masochizm, ale chętnie zobaczylibyśmy mecz, w którym panowie grają przeciwko sobie. Serio.

Diego Alberto MILITO – 36 lat, Racing Club de Avellaneda

Księciunio wrócił na swoje dawne posiadłości. Po rozstaniu z Interem podpisał kontrakt z Racing Clubem. Trafił tam, gdzie wszystko się zaczęło. Zawsze powtarzał, że przed zakończeniem kariery chce jeszcze raz doprowadzić ukochany klub do mistrzostwa. Wciąż miał wiele bardziej interesujących ofert, ale chciał dotrzymać słowa. Podbił Włochy, podbił Hiszpanię, strzelił dwa gole w finale Ligi Mistrzów i teraz – mając 35 lat – jeszcze raz, po trzynastu latach, ponownie zdobył mistrzostwo Argentyny. Zacna historia, jak ze wzruszającego filmu. Poza tym w drużynie, której jest oczywistym autorytetem, wolno mu więcej niż innym. Na przykład wtedy, gdy będąc zdjętym z boiska strzelił focha, rzucając opaską kapitańską. Co na to trener? – Może się denerwować, bylebyśmy wygrywali.

Chcecie zobaczyć Milito zdobywającego bramkę przybliżającą do tytułu? Proszę bardzo. Stary, dobry El Principe.

Kazuyoshi MIURA – 47 lat, Yokohama FC

Tego gościa zostawiliśmy na sam koniec. Nigdy nie zaistniał w Europie. Jego maksimum była Genoa i Dinamo Zagrzeb, ale… jasna cholera. To działo się ponad dwadzieścia lat temu! Wtedy, kiedy Miura był – przynajmniej z założenia – w sile wieku, mając 27 lat. Dziś ma 47 i ciągle gra w piłkę. Karierę zaczynał w… 1986 roku. Nagrodę dla najlepszego piłkarza Azji odebrał 22 lata temu. Żywa skamielina.

Ostatnio przedłużył kontrakt z drugoligową japońską Yokohamą, gdzie pogra przynajmniej do końca roku. Teraz, prawdę mówiąc, to już bardziej maskotka, niż piłkarz. Ostatnią bramkę zdobył prawie półtora roku temu. W wieku 46 lat. Też nieźle.

***

PIOTR BORKOWSKI


Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...