Transfer Łukasza Skorupskiego do Romy był dla nas sporym zaskoczeniem i od tamtej pory z ciekawością przyglądamy się temu, jak rozwija się jego kariera we Włoszech. Spodziewaliśmy się, że zostanie wysłany na wypożyczenie do jakiegoś słabszego klubu, tymczasem udało mu się zapracować na miano drugiego bramkarza, a w tym sezonie dostał nawet kilka szans, by zaprezentować swoje umiejętności. Tylko nie jesteśmy przekonani, czy kiedykolwiek uda mu się zostać pierwszym bramkarzem Romy.
Sam start w rzymskim klubie nie należał w wykonaniu Skorupskiego do najlepszych – zadebiutował w meczu sparingowym przeciwko Arisowi i z miejsca zaliczył sporą wtopę. Na pewno nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy mecz w barwach nowego klubu.
Znacznie lepiej poszło mu za to w oficjalnym debiucie – Roma pokonała wówczas w 1/8 Pucharu Włoch Sampdorię, Skorupski zachował czyste konto, a włoscy dziennikarze chwalili go po meczu za dojrzałość i pewne interwencje. W tamtym sezonie dostał jeszcze dwie szanse od Rudiego Garcii w meczach ligowych, gdy Roma nie miała już szans na mistrzostwo kraju – zagrał przeciwko Juventusowi i Genoi. I w pełni te szanse wykorzystał – w obu spotkaniach wpuścił co prawda po jednej bramce, jednak przy żadnej z nich nie zawalił, kilkakrotnie za to ratował swój zespół świetnymi interwencjami.
Mimo tego latem pojawiły się plotki o tym, że Rudi Garcia nie jest zadowolony z obsady bramki swojego zespołu i chce ściągnąć do Rzymu Petra Cecha – a nie oszukujmy się, pojawienie się takiego bramkarza na najbliższe lata zablokowałoby Skorupskiemu szansę na to, by na stałe zająć miejsce w bramce Giallorossich. Czech ostatecznie do Włoch nie trafił, a w grudniu o jeden sezon, do czerwca 2016 roku, przedłużył swoją umowę Morgan De Sanctis. Jeśli dodamy do tego wypowiedzi Garcii o tym, że wierzy w Skorupskiego i uważa go za wielki talent, który potrzebuje tylko oszlifowania – zaczęło to wyglądać naprawdę nieźle.
W tym sezonie wyjątkowo mocno uśmiechnęło się do niego szczęście – problemy ze zdrowiem miał De Sanctis, więc Skorupski musiał zająć jego miejsce. I to w nie byle jakich meczach – wystąpił między innymi w Lidze Mistrzów przeciwko Manchesterowi City i Bayernowi Monachium, a także w najważniejszym meczu ligowym z Juventusem. I we wszystkich tych spotkaniach bronił naprawdę dobrze, pod tym względem ciężko mieć do niego jakiekolwiek zarzuty. Niestety bronienie to nie jedyne zadanie bramkarza…
O ile Polak świetnie radzi sobie z bronieniem strzałów i łapaniem wrzutek, o tyle ma niesamowity problem z grą nogami. Żeby nie być gołosłownym – w Serie A ma celność podań 69,2%, a w Lidze Mistrzów zaledwie 35,4%. Suche statystyki, nie mające przełożenia na rzeczywistość? Niestety nie. Gdy w wymienionych wcześniej spotkaniach obrońcy wycofywali piłkę do Łukasza, to wyglądało to tak, jakby wpadał w panikę. Nie wiedział jak ma się zachować, często bardzo ryzykownie podawał, zdarzały mu się niepotrzebne wybicia na aut. Zwracali zresztą na to uwagę dziennikarze i kibice, chociażby sympatyzujący z Romą Rafał Lebiedziński.
@ASRomaPL Wprowadzanie pilki do gry Skorupskiego lezy. Mnostwo pracy, zeby poprawic gre nogami
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) październik 29, 2014
Kwestia presji? Raczej nie, ponieważ kiepskie zagrania zdarzają mu się nie tylko w meczach z czołowymi zespołami, lecz także z zespołami takimi jak Cesena, Empoli, czy Fiorentina. Jeden z piłkarzy, który występował ze Skorupskim w Górniku twierdzi, że to nie kwestia psychiki, ponieważ ta jest u niego na tyle mocna, że nie robi mu różnicy to, czy broni na Camp Nou, czy pod trzepakiem. Czyli wszystko wskazuje na to, że jest to efekt kiepskiego wyszkolenia technicznego.
@KubaSeweryn @cwiakala nie ma dobrze opanowanej gry nogami wiec przy kazdym wybiciu pilki stres. Wszystko jedno z kim gra — Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) listopad 5, 2014
Pierwszy skład w Pucharze Włoch
Na pewno dobrym prognostykiem co do jego sytuacji było to, że Rudi Garcia postanowił wystawiać go w każdym meczu Coppa Italia. Efekty? Najpierw zaliczył całkiem niezłe spotkanie przeciwko Empoli, gdzie co prawda miał spory udział przy straconej bramce…
… jednak w dogrywce popisał się genialną interwencją, gdy w ostatnich sekundach spotkania w sytuacji sam na sam obronił strzał Tavano, dzięki czemu Roma awansowała do kolejnej rundy, sam Skorupski został bohaterem meczu.
Wczoraj Łukasz po raz kolejny wystąpił w Pucharze Włoch, tym razem w ćwierćfinale przeciwko Fiorentinie i co prawda wpuścił dwie bramki po strzałach Mario Gomeza, jednak nikt we Włoszech specjalnie go za to nie obwinia – przy obu golach nie popisali się przede wszystkim obrońcy Romy. Niestety ponownie poruszona została jego umiejętność gry nogami, zresztą nie ma w tym niczego dziwnego – Polak strasznie zawalił w jednej z akcji i miał naprawdę mnóstwo szczęścia, że napastnik rywali nie wykorzystał jego błędu – gdyby wówczas strzelił, to kibice i dziennikarze szybko by o tym kiksie nie zapomnieli.
Ciężko w tej chwili powiedzieć jak będzie wyglądała kariera Skorupskiego w Romie. Z jednej strony ma idealną sytuację do tego, by na stałe zająć miejsce w bramce rzymskiego klubu – De Sanctis prawdopodobnie odejdzie z Giallorossich po zakończeniu przyszłego sezonu, Polak ma więc półtora roku by spokojnie się rozwijać i zdobyć zaufanie trenera. Sam De Sanctis bardzo go chwali i twierdzi, że Skorupski jest przyszłością Romy, a także sam Garcia wypowiada się na jego temat w bardzo pozytywnym tonie. Z drugiej strony, jeśli zdecydowanie nie poprawi gry nogami, to będzie mu o to bardzo ciężko.
W teorii mając obok siebie tak doświadczonego bramkarza jak De Sanctis powinno mu być łatwo o rozwój, jednak problem w tym, że Włoch także nie jest mistrzem jeśli chodzi o kopanie piłki. Spójrzcie co zrobił w tym sezonie w meczu przeciwko Sassuolo…
Werdykt? Trzymamy kciuki, Łukasz, ale serio. Pracuj nad grą nogami.