Przeczytaliśmy w „Przeglądzie Sportowym” wywiad z Jakubem Świerczokiem. Ciekawy.
I teraz tak sobie siedzimy w ciszy i zastanawiamy się: co to w ogóle za typ?
Chłopak ma 22 lata, dwie ciężkie kontuzje za sobą – to dość wiarygodne wytłumaczenie, dlaczego kariera mu się całkowicie skiepściła. Lecz z drugiej strony tak sobie myślimy, że niemieckie kluby piłkarzy, z którymi wiążą nadzieję, to leczą, zamiast stawiać na nich krzyżyk. Tymczasem Kaiserslautern postawiło krzyżyk w sposób dość zdecydowany.
Przeczytaliśmy ten wywiad i okazało się, że Świerczok:
– przestał grać w Kaisterslautern, ponieważ się nie uśmiechał
– nie grał, mimo że był lepszy od innych napastników
– gdyby został dłużej w rezerwach Kaiserslautern, to zostałby królem strzelców
– Ale w rezerwach też nie zawsze grał, mimo że był lepszy od innych
– w polskiej ekstraklasie to czuje się teraz jak w juniorach, taka łatwizna
– nie rozumie ludzi, których stresuje 50 tysięcy ludzi na trybunach
– chodził do dwóch psychologów, ale szybko przestał, bo mówili mu to, co on już i tak wiedział
Cały wywód podsumował tym, że życie nauczyło go pokory. Kontrowersyjne.
Nie będziemy przesądzać, że Świerczok na pewno nie był najlepszy w Kaiserslautern i że na pewno w Ekstraklasie nie będzie grał z obrońcami jak z dziećmi, nie będziemy też przesądzać, czy byłby w stanie zostać królem strzelców niemieckiej czwartej ligi – chociaż wydaje nam się to mało prawdopodobne, skoro łącznie rozegrał w niej 14 meczów i zdobył 5 goli. Nawet nie mamy zamiaru kwestionować tego, iż faktycznie Świerczok o psychologii wie więcej niż dwóch kolejnych psychologów.
Natomiast z trudem przychodzi nam zaakceptowanie teorii, wedle której Świerczok nie grał, ponieważ się nie uśmiechał. To tak głupie, że aż… śmieszne. Napisalibyśmy, że generalnie Świerczok buja w obłokach, gdyby na takiej wysokości jeszcze występowały chmury.
Generalnie chyba trafił nam się niezły oryginał. Jeśli jest tak dobry jak mówi, to polska piłka jest uratowana, a przy okazji Zawisza Bydgoszcz też.