Reklama

Górnik w spirali długów, jak rasowy hazardzista. Od których zacząć?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 stycznia 2015, 13:51 • 3 min czytania 0 komentarzy

Górnik nie płaci póki co swoim zawodnikom, żeby… dostać licencję na grę w ekstraklasie? Teoria brzmi wprawdzie jakby została właśnie wymyślona przez kogoś, kto trwale rozstał się z rozumem, ale niewykluczone, że z braku laku właśnie tak to sobie w Zabrzu wykombinowali.

Górnik w spirali długów, jak rasowy hazardzista. Od których zacząć?

Gdyby ktoś miał wątpliwości – w Górniku oczywiście wszystko po staremu. Piłkarze mieli dostać pensje przed świętami – nie dostali. A że wrócili do treningów w nowym roku i kasy oczywiście dalej nie ma, to robi się gorąco. Co więcej, jak twierdzą dobrze poinformowani z otoczenia klubu, okres posuchy może się przedłużyć. Regularne noworoczne wypłaty są władzom Górnika bardzo nie po myśli, bo teraz… priorytetem jest zaczynający się proces licencyjny. Trzeba zamknąć rok 2014.

Najpierw stare długi…
Później bieżące zaległości…

Udobruchać trzeba zwłaszcza tych, którzy z klubu już odeszli. Im najmniej zależy, mogą wyrządzić najwięcej szkody. Jeśli więc Górnik ma do wyboru przelać zawodnikom jedną pensję – to w sumie około pół miliona złotych – albo w pierwszym rzędzie przeznaczyć taką samą kwotę na spłatę byłych zawodników, z którymi porozumienia zawierał już rok temu, to jasne, że wybierze drugą opcję. Ten proces trwa już zresztą od przełomu roku. U Olkowskiego Górnik miał tak duże długi, że nawet kiedy ten wiosną bez wiedzy klubu pojechał na testy do Kolonii, wszystko szybko rozeszło się po kościach.

Obecni piłkarze przyznają w wywiadach, że „raz na jakiś czas COŚ dostają”. Dobrze powiedziane. Dostali na przykład latem, chociaż ten akt łaskawości poprzedziło PÓŁ ROKU BEZ WYPŁATY. Kiedy władze miasta Zabrza obiecały, że „do końca 2014 bieżące należności będą regulowane bez opóźnień” – na kontach pojawiły się też pensje za wrzesień i październik. Ale potem znowu mocno przystawiło.

Reklama

Styczeń, luty, marzec to dla klubów pokroju Górnika okres szczególnie niewygodny. Czas walki o licencję, czyli prawie jak o życie. To że jakiś Szeweluchin w lutym nie dostanie pensji to na razie drugorzędna sprawa, ważne, żeby wyczyścić rok miniony – do końca stycznia chociaż podpisać ugody. Aktualni zawodnicy koniec końców i tak je zawsze podpisują, poczekają na pieniądze.

Górnik, jak rasowy hazardzista, wpadł w spiralę długów. Musi rozstrzygać dylematy – bieżące zaległości czy stare, niewyprostowane sprawy? Co może wyrządzić szkodę, a co na razie ujdzie nam na sucho? To samo było grane już rok temu, o czym w wywiadzie dla Weszło opowiadał Krzysztof Sachs:

– Górnik, który na 31. marca nie miał spłaconych długów z grudnia, spłacił je do 15. maja i w dniu wydawania licencji nie różnił się niczym od Pogoni, Wisły, Jagiellonii czy Śląska

 Dało się opłacić grudzień w maju? Dało. Panowie piłkarze poczekali.

Póki co klub nie wyśle piłkarzy na zgrupowanie do Zakopanego, czym ratuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak na zbawienie czeka też na zastrzyk gotówki z ewentualnego transferu Mateusza Zachary, na którego jak na złość – mimo tygodni spekulacji – kupiec ciągle się nie znalazł. Nie zdziwimy się więc, jeśli najbliższe miesiące znów będą dla piłkarzy okresem ścisłego finansowego postu. Na dziś podstawowy pomysł na poprawę sytuacji zamyka się w dwóch słowach – „nowy stadion”. W połowie roku wreszcie mają zostać otworzone trzy trybuny. Do tego czasu trzeba jednak jakoś dotrwać.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...