Reklama

Stevie Wonder, Stępień i Krecik. Oceniamy polskich arbitrów

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2014, 15:39 • 5 min czytania 0 komentarzy

Napisaliśmy ostatnio, że Jagiellonia jest najbardziej okradaną drużyną w ekstraklasie. Aż cztery punkty przez błędy sędziów stracili piłkarze Michała Probierza. Gdyby nie to, byliby dziś liderem. W niewydrukowanej tabeli wynotowywaliśmy wszystkie potknięcia panów z chorągiewką, ale na koniec zwykle uchodziło im to płazem, bo przecież podsumowania wpadek nigdzie nie było. Dziś lekko sprawę nadrabiamy: bierzemy wszystkich arbitrów i dopasowujemy ich do poszczególnych kategorii. Stevie Wonder, Stępień, Krecik, Sokole Oko. Brzmią one trochę dziwnie, ale to mniej więcej tak jak niektóre decyzje sędziego Musiała, Gila i Stefańskiego.

Stevie Wonder, Stępień i Krecik. Oceniamy polskich arbitrów

Paweł Gil – wydawało się, że zmierza w dobrym kierunku: w poprzednim sezonie wiosnę miał dużo lepszą niż jesień, ale teraz znowu o sobie przypomniał. Największy druk: mecz Cracovia – Korona (2:1), gol Budzińskiego w końcówce, gdzie – jeśli dobrze pamiętamy – czterech piłkarzy było na półmetrowym spalonym. Poza tym wypaczył wynik Zawisza – Ruch (1:1, powinno być 3:1) i popełnił masę innych spotkań, gdzie jakimś cudem mu się upiekło.

Daniel Stefański – równy i przewidywalny. Gwiżdże wtedy, kiedy powinien. To tyle, co zasłyszeliśmy w poprzedniej w rundzie, bo teraz Stefański to tykająca bomba. Śląsk Wrocław – Górnik (2:0) i dwa gole po spalonym to wina asystenta, ale już patologia w meczu Wisłą – Ruch (2:2) i ciąg dziwnych decyzji (nieuznana bramka Brożka) pokazują, że Stefański co mecz, ma jakiś problem (jak kiedyś Wasyl ze spodenkami). Najsłabszy według not, średnia katastrofalna.

Tomasz Musiał – dalej wyluzowany, uśmiechnięty, ogólnie do rany przyłóż, ale jesienią mylił się pięć razy, wypaczając wyniki meczów Lechia – Jagiellonia (1:1) i Pogoń – Legia (2:1, niepodyktowany karny na Astizie). Szczególnie dramatem pachniało spotkanie w Gdańsku, bo gdyby wszystko odbywało się bez wpadek, Jaga wygrałaby 2:0. A zatem zjeżdża nam Musiał coraz niżej i niżej. Mógłby też popracować nad konsekwencją i sprecyzowaniem kryteriów, co do fauli i kartki, bo momentami robił się z tego za duży freestyle.

Reklama

Jarosław Przybył – cztery potknięcia na jego koncie, chociaż czasem o błędach decydowały detale, jak np. w meczu Górnika z Lechią (2:2), gdzie gol dla gospodarzy padł z rożnego, którego być nie powinno. Wypaczył też Przybył spotkanie Śląska z Bełchatowem (2:1). Gol Paixao padł po 30-centymetrowym spalonym. I nawet na to też byśmy machnęli ręką, gdyby nie starcie Piasta z Bełchatowem. Tam to już puszczona kierownica, jazda bez trzymanki: faul Horvatha na Ślusarskim ewidentny: powinien być karny i czerwona kartka, a to dawałoby Bełchatowowi 90 procent gola i grę w przewadze przez praktycznie cały mecz. Druk jak nic.

Mariusz Złotek – według not równiejszy niż kilku kolegów wyżej, ale też z półki arbitrów, którym nie tylko sprayu czasem brakuje, ale też okularów. W meczu Bełchatów – Górnik (1:0) nie uznał prawidłowego gola Kosznika. W spotkaniu Górnika z Jagą mylił się dwa razy, no i wypaczył wynik Śląska z Zawiszą (2:1, powinno być 2:2).

Marcin Borski – cztery błędy jesienią. Na siłę można go bronić, bo w trzech przypadkach nie przesądzały o wyniku, ale błędy to błędy. Średnia not też mizerna. Najpoważniejsza wpadka: mecz Lechia – Pogoń (0:1). Borski całkiem nieźle prowadził ten mecz, aż w końcu zasnął mu asystent i w akcji bramkowej zostały popełnione dwa przewinienia. Pierwsze – spalony Robaka, drugie faul Murawskiego na Borysiuku. Dziesięć sekund później padł zwycięski gol.

Krzysztof Jakubik – to o nim Jacek Zieliński powiedział kiedyś per nieudacznik, Franciszek Smuda po meczu ze Śląskiem dodał określenie kaleka, „kaleka jak skurwesyn”, cytując dokładnie. Ale Jakubik się broni: wcale w tamtym meczu niczego nie wypaczył, w ogóle w trakcie rundy znacząco pomylił się raz, gdy w spotkaniu Lechii z Piastem nie wyrzucił na samym początku meczu Bruno Nazario. Czy Lechia w dziesiątkę byłaby w stanie pokonać Piasta? Nie dowiemy się. W końcówce Jakubik przegapił też ewidentny faul na Szelidze w polu karnym.

Reklama

Tomasz Kwiatkowski – zweryfikowaliśmy mu dwa mecze: Pogoń – Cracovia (2:1, gol Murayamy ze spalonego) i Korona – Pogoń (2:2, przerwał stuprocentową akcję Pogoni). Ogólnie było tego więcej, bo przecież w Zabrzu należał się Górnikowi karny na Jeżu, ale Wisła to spotkanie wygrała aż 5:0, wiec wielkiego rwetesu nikt nie podnosił. Ma więc Kwiatkowski sporo za uszami, ale przeważnie gwizdał równo.

Paweł Raczkowski – stosunkowo równy, w większości spotkań dostawał od nas notę 5 lub 6. Jeśli już się mylił to raczej nie wypaczał wyników: Jaga z Piastem wygrałaby nawet bez ręki Dżalamidze. Jeden mecz chodzi nam tylko po głowie: Ruch – Lech (0:0), gdzie asystent Raczkowskiego dopatrzył się spalonego z czapki przy golu Ubiparipa. Lech prowadziłby wtedy 1:0, a tak skończyło się remisem.

Bartosz Frankowski – średnia not 5,11. Najwyższa spośród wszystkich sędziów. Do tego 3. miejsce w rankingu dioptrii Andrzeja Kałwy (za kilka dni na Weszło). Frankowski sędziował aż 18 meczów w tej rundzie i tylko raz znacząco wpłynął na wynik (hamburger Sagana z Bełchatowem to drobnica). Chodzi oczywiście o mecz, który niedawno przytaczaliśmy. Jagiellonia zremisowała z Lechią (2:2), choć kontaktowy gol Wiśniewskiego padł po akcji, gdzie sędzia nie zauważył dwumetrowego spalonego. Gdyby nie to Jaga schodziła na przerwę z wynikiem 2:0.

Szymon Marciniak – podobnie jak Frankowski też 18 spotkań jesienią i tylko w dwóch poniżej przeciętnej. Lider rankingu dioptrii, ogólnie chyba nikt nie ma wątpliwości, że to w tej chwili najlepszy polski arbiter. W ostatnim głosowaniu Canal+ aż 35 procent ligowców wskazało na Marciniaka. Największe kontrowersja w tym sezonie to mecz Lechia – Korona (1:2) i niepodyktowanie rzutu karnego za faul Golańskiego na Pietrowskim. Poza tym nie pozostawił najlepszego wrażenia po Wisła – Legia, kiedy powinien wyrzucić z boiska Burligę i przetrzeć oczy przed bramką Orlando Sa na 1:0. Portugalczyk był na 67-centymetrowym spalonym.

To tyle. Więcej grzechów nie pamiętamy i tak, wiemy: to tylko ludzie…

Najnowsze

Anglia

Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Arek Dobruchowski
1
Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Komentarze

0 komentarzy

Loading...