Reklama

Byle do wiosny czyli diagon, lufa, krew i Małogoszcz

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2014, 12:33 • 11 min czytania 0 komentarzy

Tak, to już koniec. Pięć ligowych miesięcy, dziewiętnaście kolejek, parę rund pucharów, mecze reprezentacji, start Pendolino… i koniec. Przed nami dwa miesiące bez ligowej piłki i wściekłe spojrzenia Kobiet Naszego Życia, gdy w środku nocy przyłapią nas na oglądaniu powtórki spotkania Cracovii z Górnikiem Łęczna, za „Historią powszechną 1789-1918” Bazylowa znajdą stosik płyt DVD z nagranymi meczami Zawiszy Bydgoszcz. Ale to dopiero w styczniu – 19. kolejka zapewniła nam wystarczająco wiele wrażeń, byśmy w abstynencji wytrzymali do Sylwestra. No i zawsze zostaje nam siatkówka.

Byle do wiosny czyli diagon, lufa, krew i Małogoszcz

— Albo wymiana uszczelki w łazience, o którą nie mogę się doprosić od września, bo zawsze jakiś mecz…

Słychać krzyk drobiu Więckowskiej nieświeży… Byle do wiosny.

KORONA KIELCE – CRACOVIA 1:2

Przed meczem trener Tarasiewicz zdradził, że chciałby pracować na zachodzie. Potem Korona wyszła na boisko i zagrała ostatni mecz w tym roku. Hmm, co znajduje się na zachód od Kielc? O, Małogoszcz… Dobra, pasuje.

Reklama

Spieprzyliśmy wszystko, nad czym pracowaliśmy – wściekał się trener Tarasiewicz – Zawodnicy byli myślami w yyyyyyyyyyy…

I byli w tym yyyyyyyyyyy bardzo głęboko. Cracovia rozegrała najlepsze 45 minut w sezonie, awansowała na miejsce jedenaste, trener Podoliński ochrypł, Paweł Sobolewski chyba nawet sam nie zauważył, że grał, a Przemysław Trytko strzelił bramkę i focha – przy czym focha ciut bardziej.

ŚLĄSK WROCŁAW – GKS BEŁCHATÓW 2:1

Czy Michał Mak trafi do Legii czy gdzie indziej, kiedy i za ile? – zastanawiają się niektórzy. A ja sobie oglądam mecze Bełchatowa i zastanawiam się, dokąd trafi Paweł Baranowski i czy nie odejdzie czasem szybciej niż Mak. Zastanowiłbym się też, czy szybciej niż po Maka nie zgłosi się ktoś po Damiana Szymańskiego, ale nie chcę wyjść na zbyt przenikliwego obserwatora, bo ludziom, którzy znają się na piłce o wiele lepiej ode mnie, mogłoby się zrobić przykro. Zresztą to tylko takie luźne uwagi na marginesie meczu, który GKS Bełchatów przegrał, w którym był słabszy (choć bardzo ambitny), więc może lepiej skupić się na chwaleniu braci Paixao i Mariusza Pawełka?

Lepiej – kiwnął głową Głos Wewnętrzny.

Dobra, to się skupiam.

Reklama

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GÓRNIK ZABRZE 1:0

Sobolewski to nie Frankowski – żałowali kibice Górnika, gdy Radosław Sobolewski próbował podcinki i prawie podciął sobie ścięgno.

I Frankowski też nie Frankowski – westchnęli kibice Jagiellonii, gdy Przemysław Frankowski popadł w jesienną zadumę, którą nogą próbować strzału, czy w ogóle próbować i oranyboskieeeee, Steinbors tu biegnie!

Telewidzowie nic nie mówili, gdy Robert Jeż wykonywał działania defensywne, bo ze strachu zamykali oczy i czekali na trzask. I doczekali się – na szczęście nie był to trzask kości piłkarzy Jagiellonii, tylko trzask drzwi szatni Górnika.

Bardzo przyjemny mecz, sporo emocji, strzałów, sytuacji, nadziei, że z Górnika jeszcze coś w tym sezonie może być.

O, tak. Nawet sporo – pokiwał głową komornik.

RUCH CHORZÓW – WISŁA KRAKÓW 1:2

Podobno straciłem przytomność? – dopytywał się Alan Uryga.

Miałem krew na rękach – jęknął Bartłomiej Babiarz

Żadne pachnidła Arabii nie przywrócą słodkiego zapachu tej małej dłoni – głuchym głosem uprzedziła efektowna ruda dama – Wiem, co mówię, już czterysta lat szoruję i namaszczam.

Walnie lufę i mu przejdzie – uspokoił wszystkich trener Smuda.

Chętnych do walenia lufy po końcowym gwizdku było zapewne więcej – mecz upłynął atmosferze przyjacielskiej, by nie powiedzieć, braterskiej: asystę drugiego stopnia przy pierwszej bramce Wisły zaliczył jej były zawodnik, wyrównał inny ex-wiślak, pokonując Michała Buchalika, który do Krakowa przyszedł z Ruchu, Maciej Sadlok walczył z Filipem Starzyńskim, o którym mówi się…

…coraz gorzej – wtrąciła Opinia Publiczna, rozczarowana jesienną postawą piłkarza Ruchu, a wkrótce być może Wisły.

LECH POZNAŃ – LECHIA GDAŃSK 1:0

Plutonowy Jeleń bije przeważnie wroga – dyszała Honorata, zwisając z ramienia podchorążego Magneto.

A Mateusz Bąk miał ochotę bić swoich obrońców, bo to żadna radocha samemu odpierać ataki. Po raz kolejny bramkarz Lechii grał swój własny mecz, nie mogąc liczyć na kolegów i przegrałby z kretesem (w tym przypadku kretes = 5), ale piłkarzom z Poznania żal się zrobiło dzielnego bramkarza i pudłowali kiedy tylko mogli. Oraz wtedy, gdy nie mogli. Ograniczyli się do jednej bramki, więc gdańszczanie mogą wpierać, że wcale nie było tak źle.

Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta – wychrypiał poeta.

Statystyk także – powiedział statystyk, demonstrując do kamery numer dwa kartkę z cyferkami. W rubryce „strzały” widniało „23:8”, w rubryce „strzały celne” – „10:0”

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – ZAWISZA BYDGOSZCZ 2:1

Nie mogą grać Iwański i Sokołowski, po 10 minutach z kontuzją schodzi Sloboda, jego zastępca znany jest z tego, że biega, ale nie trafia, trener jest chory i podejmuje dziwne decyzje – zdejmuje Demjana, który grał przyzwoicie, a wpuszcza Śpiączkę… Połowa zespołów ekstraklasowych uznałaby, że w takich okolicznościach przyrody przegrać nie wstyd, alibi mamy tyle, że się nam uszami wylewa, więc dajcie nam spokój, czekamy na święta. Ale nie z Podbeskidziem te sztuczki, Brunner… Co zdarzenie, to na plus, co decyzja, to strzał w dychę—Malinowski strzelił gola, Śpiączka po trzech minutach zapakował bramkę, że buzi dać, brak Iwańskiego i Slobody zmusił gospodarzy do zmiany stylu, co zaskoczyło Zawiszę…

Zawiszę zaskakiwało w niedzielę wszystko – skwitowała Opinia Publiczna – To, że strzelił bramkę, że stracił dwie, że jedną po strzale Malinowskiego…

Uprzedzę. Obiecuję – obiecał spadek z Ekstraklasy – Właściwie… już uprzedzam.

GÓRNIK ŁĘCZNA – LEGIA WARSZAWA 3:1

Co znaczy „DNA” na nowej kolekcji ciuchów Legii?

Dokopali Nam Ażfurczało!

Na bandach reklamowych świecił się napis: „Profesjonalizm. Rzetelność. Skuteczność”, idealnie pasujący do niedzielnego Górnika Łęczna, a Legia kompromitowała się na całego. Paręnaście lat temu sprawa byłaby prosta – ktoś potrzebował punktów, ktoś postanowił dorobić przed świętami. Dziś mamy nową rzeczywistość, czystość, moralność i… i ten… taki…

Profesjonalizm? — zapytała niepewnie Opinia Publiczna.

O, właśnie. On. Wiadomo więc, że chodzi o popucharowe rozkojarzenie – a kto nie wierzy niech sobie sprawdzi, jak Legia po wygranych w pucharach, brała po grzbiecie w lidze. Tym razem niech się cieszy, że nie wzięła więcej, bo gdyby Burkhardt myślał, Hasani nie spał, a Szałachowski miał ciut więcej szczęścia, to mogło być i 5:1, i 6:1…

Mogło być też 5:2, a nawet 5:3, ale w bramce Górnika stał Prusak.

Prusak, Prusak… Bo on się nazywa Prusak! – tłumaczył kierownik produkcji – Andrzej Prusak! Polski bramkarz!

Przepasać. W nagrodę.

PIAST GLIWICE – POGOŃ SZCZECIN 1:0

Rundę-letnio-jesienno-zimową zakończyliśmy z uśmiechem – najpierw Gerard Badia źle trafił w piłkę, potem Radosław Janukiewicz chciał ją łapać, ale pomyślał, że przecież tam stoją dwaj jego koledzy i to oni powinni wykonać swoją pracę, koledzy próbowali, ale jeden żelazną kulkę zepsuł, a drugi zgubił i o mało się wzajemnie nie rozdeptali. Wtedy Radosław Janukiewicz po raz drugi pomyślał, że powinien złapać piłkę, ale ponownie zmienił zdanie, bo… Kurczę, nie wiem – uznał, że ma za daleko czy doszedł do wniosku, że skoro doszedł do wniosku, to nie musi dochodzić nigdzie dalej? Tak czy owak do piłki doszedł Kamil Wilczek i ją pyknął. Nie uderzył w róg, nie huknął, by odbiła się od murawy, myląc bramkarza, tylko pyknął. Do góry. Piłka leciała, a obrońcy Pogoni wyplątać się z bratobójczego zwarcia, a Radosław Janukiewicz pomyślał po raz trzeci, że…

…mać! Jejku-jej… – powiedział, gdy było już za późno.

Dramatycznym momentem meczu było zderzenie Bartosza Szeligi z Hernanim. Szeliga krzyczał bardzo długo i bardzo głośno ale to Hernani szybko zszedł z boiska z kontuzją. Kolejny przykład, że nie warto tłumić emocji.

BRAMKA KOLEJKI

W kategorii zespołowej – Wisła Kraków na 1:2. W kategorii indywidualnej – Bartosz Śpiączka z miejsca jedenastego na ósme.

KIKS KOLEJKI

Początkowo bawił mnie wyczyn duetu Dialiba-Czerniauskas z 70. minuty meczu w Kielcach, ale im dalej w kolejkę, tym bardziej bladł i zacierał się w pamięci. Bo potem do akcji wkroczyli i nieprzytomny Piotr Stawarczyk, i Zaur Sadajew z przekrwionymi ustami i pianą na oczach, i zaskoczony widokiem piłki Jorge Kadu, i wyczesany na cały świat Kaspar Hamalainen, i Slow Motion Trio w składzie Helio Pinto, Duszan Kuciak, Filip Burkhardt, i ponownie Duszan Kuciak – w parze ze Shpetimem Hassanim, i biegający po krainie różowych króliczków Inaki Astiz, i Duszan Kuciak po raz trzeci, tym razem szarżujący przez pół boiska z podaniem o pokazanie mu żółtej kartki… Wyróżnienie wędruje więc do bramkarza Legii. Mam nadzieję, że nie spotka się to z gwałtowną reakcją czułego na swoim punkcie Kuciaka, ale gdybym nie odzywał się przez tydzień, to na wszelki wypadek sprawdźcie jego alibi.

TRENER KOLEJKI

Gdyby Cracovia zagrała drugą połowę w podobnym stylu jak pierwszą, wygrałby trener Robert Podoliński, ponieważ jednak nie zagrała, a Korona osłabiona była brakiem Kapo i obecnością Sobolewskiego – wygrywa Jurij Szatałow, który potrafił przekonać swoich piłkarzy, że warto wsiąść na popucharową Legię i umiał utrzymać poziom koncentracji drużyny przez cały mecz.

DO ZAPAMIĘTANIA

Ekstraklasa wraca 13.02.2015 o 18:00. Ale warto przyjść trochę wcześniej, żeby nie stać w kolejkach po kiełbasę i wprost przeciwnie.

DO ZAPOMNIENIA

Wszystko co złe w rundzie jesiennej. Bo po co pamiętać? Idą święta, zbliża się nowy rok, nowa runda — lepiej zapomnie i zrobić miejsce na nowe sprawy, których przecież, jak to w naszej lidze, będzie sporo.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Marciniak (KK-C) ogarniał, czuł i czuwał, kontakt wzrokowy utrzymywał, parę razy podjął decyzję dyskusyjną, ale większość można przypisać liniowym – zero dioptrii. I słowo pioniera, że było to pisane przed Ligą+Extra.

Pan sędzia Przybył (ŚW-GKS_B) był niekonsekwentny jak poseł na sejm – jeśli karny dla Śląska, to przy bramce Marco Paixao gwiżdżemy spalonego. A mur ustawiamy w odległości 9,15 m od piłki, a nie 15,9 m. Minus siedem dioptrii w hurcie.

Pan sędzia Złotek (RCh-WK) momentami był koszmarny, a momentami tyko beznadziejny – nie odgwizdał rzutu karnego, nie pokazał czerwonej kartki, decyzje podejmował pod wpływem licho wie czego i bardzo się dziwił, że nie ma autorytetu, choć próbował go wymuszać kartkami. Minus trzynaście dioptrii i ogólna niechęć.

Pan sędzia Musiał (JB-GZ) Roberta Jeża powinien wywalić już w 19 minucie, a do czerwonej kartki dołożyć ze dwa kopy i parę bluzgów. Nie powinien natomiast dyktować paru rzutów wolnych, nawet w charakterze przeprosin za wcześniejsze błędy. Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Kwiatkowski (LP-LG) jak na naszą ligę nieźle, jak na swoje możliwości – przeciętnie, a karnego bym nie zagwizdał. Minus cztery dioptrie, bo Hamalainen nie trafił.

Pan sędzia Raczkowski (PBB-ZB) ładnie się uśmiechał i gawędził elokwentnie, ale momentami irytował nonszalancją, jakby gdzieś podświadomie z niego wychodziło, że kamaan, to przecież Bielsko i ostatni w tabeli Zawisza, więc nie warto się wysilać. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Frankowski (GŁ-LW) bardzo niekonsekwentnie, a żeby było zabawniej, to uzasadnienie można by sporządzić tylko na przykładzie sytuacji z Guilherme: raz powinna być żółta za faul na nim, za drugim razem powinna być żółta dla niego, za trzecim nawet faulu na nim nie było, a sędzia gwizdnął wolnego i jeszcze Boninowi kartkę wlepił za dyskusję… Itede. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Gil (PG-PSz) – jakieś drobiazgi, jakieś nieprzekonujące wolne, jakieś dziwne próby nawiązywania kontaktu z zawodnikami, kończące się mówieniem do ich pleców… Ale jak na pana sędziego Gila, bardzo dobrze i niech stracę – zero dioptrii.

CYTAT KOLEJKI

Grzegorz Mielcarski: „Ten piłkarz może być pompą, sercem, wszystkim, tłokami!”

…burzą, ogniem, wodą, perłą na dnie.

Piotr Laboga: „Tutaj padł gwizdek”

Cześć jego pamięci!

Robert Skrzyński: „Uśmiech sędziego łagodzi obyczaje”

Wyobraźmy sobie: sędzia Borski gwiżdże karnego i uśmiecha się… Dozwolone od lat 18. I od 23:00.

Maciej Murawski: „Lech Poznań wygląda jak delfin do korony”

Cezary Olbrycht: „Do szatni gospodarzy trafił Isco”

….fantastyczny rogal z narożnika pola karnego wprost pod umywalkę!

Grzegorz Mielcarski: „Tak naprawdę nikt w Koronie nie zasłużył na większe słowa”

Ale połowa zasłużyła na słowa grubsze.

Franciszek Smuda: „Walnie lufę i mu wszystko przejdzie”

Zawodnik walnął lufę. Andrzej się zdenerwował. Chorąży uspokajał, że się wyklepie.

Łukasz Surma: „Doświadczeni piłkarze muszą brać barki na swoją głowę”

Proszzz, pan sobie weźmie jedną…

Bogusław Leśnodorski: „Nie mam nic sensownego do powiedzenia”

„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1522.

Szymon Marciniak: „Fajnie jest popełniać te malutkie błędy”

…bo konsekwencji dla wyniku żadnych, a piłkarze tak zabawnie wtedy czerwienieją i piszczą.

Szymon Marciniak: „Diagon jest za wąski”

Ja, Diagon, witam pana, panie Hiram i życzę panu wszystkiego, czego pan mnie życzy

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

„Niepokonany klub”, mówili… – warczał prezes LZS Poligon, który miał w składzie Rzeźniczaka, Guilhere i Sa, co zamiast -nastu punktów na plus przyniosło jeden punkt w plecy i spadek o pięćdziesiąt jeden pozycji w klasyfikacji generalnej.

LZS Poligon kończy rundę jesienną na miejscu 351. – lekkie rozczarowanie, bo gdy się posmakowało pierwszej pięćdziesiątki…

…a nawet wyżej – zauważył dyrektor sportowy.

…to czwarta setka nie wydaje się jakimś szczególnym wyczynem. Z drugiej jednak strony cztery setki potrafią poprawić nastrój dość zasadniczo, a jeszcze bardziej poprawia go wspomnienie rundy jesiennej poprzedniego sezonu, którą LZS Poligon kończył w połowie trzeciego tysiąca.

W lidze „poligonowej” (kod: 521124413) LZS Poligon zajął miejsce 70. – tu także rozczarowanie (rok temu była to pierwsza dziesiątka) miesza się z satysfakcją (w lidze grają 1393 zespoły, więc konkurencja jest ostra), a humor poprawiają nazwy ligowych drużyn, bo inwencja współgraczy momentami zwala z nóg i z fotela.

W klasyfikacji lig prywatnych liga „poligonowa” (kod: 521124413) zakończyła jesień na miejscu ósmym. Mogło być lepiej, ale przecież bywało gorzej, a konkurencja kaperowała zawodników nagrodami (niektórzy posuwali się do kuszenia flaszką), więc możemy chyba uznać, że ósme miejsce w gronie 17 719 lig prywatnych, to…

Bardzo przyzwoity wynik? – ucieszył się dyrektor sportowy.

…znakomita pozycja wyjściowa do rundy wiosennej, w której pokażemy, co potrafimy i będzie rzeźnia, normalnie.

W samej lidzie „poligonowej” (kod: 521124413) emocje, że proszę siadać, napić się wody i oddychać spokojnie. Toruń! prezesa Destora potknął się na ostatniej prostej i o 11 punktów dał się wyprzedzić Waldzio Team (prezes Waldzio Team, 1239 punktów i czwarte – LateralusCF (prezes SpiralCF), z czwartego na jedenaste spadł SKP Słupca (prezes Rataj), a jego miejsce zajęli #DicksUnited (prezes Ecik1990). Pierwszą dziesiątkę uzupełniły: ŁKS Łomża, rogóźnia team, IskraDretyń, Drewniaki1906, Standart ŚwięcanyKSF.

Na miejscu 100. – E Street Club (prezes Boss, 1081 p.), na 500. – Gnieciuchy (prezes Torney, 954 p.), pełny tysiąc zamykają Odnawialni (prezes Maciej Tomaszewski, 821 p.), a całą tabelę – drużyna o wymownej nazwie Brakuje świeżości, prowadzona przez równie nomen-omenalnego prezesa Bylozacieplo).

Wszystkim grającym dziękuję bardzo i gratuluję gorąco. Mam nadzieję, że za dwa miesiące spotkamy się w pełnym składzie i wtedy pokażemy konkurencji, gdzie raki zimują, gdzie pieprz rośnie i gdzie cytryna dojrzewa.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli
Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Komentarze

0 komentarzy

Loading...