Z czym kojarzy nam się Henning Berg? Na pewno z umiejętnym doborem słów, opanowaniem i przesadną, czasami nawet nudną dyplomacją. Jego słowa na konferencji prasowej można przewidzieć z kilkudniowym wyprzedzeniem. Trudno wyobrazić go sobie wbiegającego na boisko, kopiącego w piłkarzy butami, czy wydzierającego się na sędziego. A jednak. Okazuje się, że jako piłkarz miał cięty język. W wieku 35 lat powinien świecić przykładem, a tymczasem publicznie zrugał swojego menedżera. Co ciekawe, przedmiotem konfliktu był… jego najbliższy rywal w Lidze Europy, prowadzący Ajax Amsterdam Frank de Boer.
Przenosimy się w czasie o ponad dekadę. Cała historia ma swój początek przed sezonem 2003/04. Kontrakt z Glasgow Rangers, po dziesięcioletniej, bogatej karierze w Premier League podpisuje Henning Berg. Menedżer Alex McLeish nie posiada się z radości. Zakontraktował doświadczonego, środkowego obrońcę. Dokładnie takiego poszukiwał na zastępstwo dla Lorenzo Amoruso, który przeniósł się do Blackburn – notabene byłego klubu Berga. Norweg miał minimalne zaległości fizyczne, ale już w drugiej kolejce wyszedł w podstawowym składzie. Grał regularnie, spisywał się nieźle, aż tu nagle, z końcem stycznia, kontrakt z klubem podpisał Frank De Boer, dołączając do swojego brata bliźniaka Ronalda.
Holender przez poprzednie pół roku zaliczył nieciekawy epizod w Galatasaray i szukał możliwości regularnej gry. Celem było przygotowanie do Euro 2004, czego nie ukrywał od samego początku. – Chcę zagrać na turnieju w Portugalii i godnie zakończyć reprezentacyjną karierę. By tego dokonać muszę regularnie grać. Wrócić na poziom, do którego przywykłem. Na szczęście będę mógł dokonać tego grając w Rangersach – mówił tuż po podpisaniu kontraktu. I rzeczywiście. Nie minęło kilka kolejek, a de Boer wskoczył do podstawowego składu, jak się pewnie domyślacie – kosztem Berga.
Norweg do pewnego momentu trzymał fason, ale po kompromitującej przegranej z Dundee United, którą obejrzał z ławki rezerwowych, coś w nim pękło. Na łamach norweskiej prasy opluł zarówno menedżera swojego klubu, jak i selekcjonera Holendrów, Dicka Advocaata. Pojechał po samej bandzie. Aż trudno uwierzyć, że powiedział to ten sam nudny Berg.
– Tuż przed zamknięciem okna transferowego sprowadził Franka de Boera, chociaż pozycja środkowego obrońcy była ostatnią, która potrzebowała wzmocnień. McLeish mówił, że wcześniej konsultował ten transfer z Advocaatem. To łatwe jak dwa plus dwa. Selekcjoner chce, żeby de Boer był przygotowany na mistrzostwa Europy. Menedżer potwierdzał, że dotychczas grałem dobrze. Absolutnie nie zgadzam się więc z jego późniejszym wyborem. Jeśli zbierasz dobre recenzje, to nikt nie posadzi cię na ławce, czy grasz dla Manchesteru United, czy dla jakiegokolwiek innego klubu. Nie mam nic przeciwko konkurencji, ale jeśli w grę wchodzą czynniki pozasportowe, to jest to zwyczajnie beznadziejne. Mógłbym puścić to płazem. Niedługo kończy mi się umowa, ale przyszedłem tu po to, by grać i wygrywać. Myślałem, że głównym celem Glasgow Rangers jest zwyciężanie, a nie robienie dziwnej przysługi de Boerowi – wykrzyczał na łamach norweskiego “Aftenposten”.
Echem tych słów była medialna burza i czołówki gazet. Berga poparł jedynie szef kibiców szkockiego klubu John McMillan. – Rozumiem jego irytację, bo to jeden z naszych najlepszych piłkarzy. To na pewno nie powód, żeby wyrzucać go z klubu. Szczerze mówiąc nie zazdroszczę McLeishowi. Gdy pozwoli mu grać, to oskarżą go o to, że jest miękki. Jeśli odstawi Berga, będą mówić, że jest uparty. Mimo wszystko jestem rozczarowany, że Norweg opowiada takie rzeczy publicznie. Nieważne czy są one prawdą, czy nie. Tego typu dyskusje niepotrzebnie szkodzą wizerunkowi klubu – powiedział.
De Boer ograniczył się jedynie do lakonicznego, ckliwego komunikatu na swojej stronie internetowej. – Henning Berg to wielki profesjonalista i dobry piłkarz. Wypchnięcie go z podstawowego składu nie było moją intencją. Myślę, że gram wyłącznie dzięki swoim cechom. Mam nadzieję, że Berg wystąpi w kolejnym meczu – zakończył w pojednawczym tonie.
Znacznie gorzej odebrali to McLeish i Advocaat. – Jestem menedżerem i to ja decyduję kto gra, a kto nie gra. Poza tym nie będę tego komentował – rzucił sucho. – Berg opowiada kompletne bzdury. McLeish nie wziął de Boera dla mnie, czy dla reprezentacji Holandii. Potrzebował go w Rangersach i tyle. Fakt, rozmawialiśmy o jego transferze jeszcze kiedy grał w Turcji, ale to świetny piłkarz i nie potrzebuje mojej rekomendacji. Nie znam Berga, ale myślę, że lepiej byłoby, gdyby siedział cicho – dodał Advocaat.
Co działo się później? Od momentu swojej krewkiej wypowiedzi Norweg zagrał zaledwie raz, a z końcem sezonu zakończył karierę. De Boer pojechał na mistrzostwa Europy, gdzie był kapitanem reprezentacji Holandii. Zagrał w grupowym meczu z Łotwą (3:0) i wygranym w karnych ćwierćfinale ze Szwecją, który zakończył się dla niego jeszcze w pierwszej połowie z powodu kontuzji kolana.
Minęło ponad dziesięć lat, a Henning Berg dostaje kapitalną okazję, by odegrać się na gościu, który wyłączył go z gry na ostatnim etapie jego bogatej kariery. Podrażniona ambicja, urażona duma, cios prosto w poczucie własnej wartości – grzechy dotyczące tych obszarów nigdy nie ulegają przedawnieniu.
Tym sposobem dwumecz z Ajaksem będzie miał jeszcze jeden, zupełnie wyjątkowy smaczek…