Ekstraklasa powoli dobiega końca. Ani się obejrzymy, a zaraz będą nas czekać weekendy bez naszych ligowców, za to z setkami plotek i spekulacji dotyczących ich przyszłości. Cieszmy się więc polskimi rozgrywkami, póki jeszcze trwają. Cieszmy się tym bardziej, że dziś czekają nas wyjątkowo atrakcyjne mecze. Najpierw potencjalny (a może i murowany?) spadkowicz przetestuje potencjalnego (a może i murowanego?) pucharowicza, a chwilę później mistrz przejedzie się do Zabrza. Na kim zawiesimy dziś oko? Oto kilka pytań przed piątkiem w Ekstraklasie.
1. Czy Igor Lewczuk potwierdzi, że jest luksusowym rezerwowym?
Niektórzy uznali już byłego obrońcę Zawiszy – trochę na wyrost – za niewypał, Leśnodorski podkreśla, że zawodnicy potrzebują pół roku, by zaaklimatyzować się w Legii, tymczasem Berg na wczorajszej konferencji nie krył komplementów pod adresem Lewczuka. – Igor miał trudne początki w Warszawie, ale bardzo się rozwinął, co potwierdził w meczu z Bełchatowem, w którym zagrał bardzo dobrze. Zyskał po nim dużo pewności siebie – stwierdził Norweg, dla którego Lewczuk powoli staje się – jak mawiają Hiszpanie – luksusowym rezerwowym. Z konieczności może zagrać prawie wszędzie. Na obu bokach obrony (na lewej z gorszym skutkiem), na środku (tak widział go Berg od początku), a i na prawym skrzydle – choć to raczej science fiction – pewnie nie przyniósłby wielkiego wstydu. Podsumowując – lepiej takiego Lewczuka mieć, niż nie mieć. Zawsze podniesie rywalizację na treningach plus daje duży komfort wyboru z ławki. Czy zagra dzisiaj? Mecz z Górnikiem po serii próbnych testów mógłby być prawdziwym egzaminem.
Piłkarz z przypadku? Lekko się zdziwiłem – przeczytaj długi wywiad z Igorem Lewczukiem
2. Czy Grzegorz Sandomierski oficjalnie wznowił karierę piłkarską?
Stare piłkarskie porzekadło mówi, że drużynę buduje się od obrony. A co jeśli tej obrony nie masz? Wtedy nic, tylko się modlić i liczyć na bramkarza. A co jeśli nie masz bramkarza? Wtedy gasisz światło, zamykasz drzwi i szykujesz się na Chojniczankę, GKS Tychy lub Bytovię. Tyle tylko, że w Zawiszy jakby coś drgnęło, w czym mimo wszystko tkwi pewna zasługa Sandomierskiego. Ostatnie dwie kolejki to dwa remisy, co – biorąc pod uwagę początek sezonu – Rumak może odbierać jako swoje osobiste resultados historicos. Wreszcie obudził się też Grzesiek (noty 5 i 6), który na spektakularny występ w ekstraklasie wciąż jeszcze czeka, ale przed tygodniem wreszcie, po wielu kolejkach stagnacji zaliczył pewny, solidny mecz, za który trudno się przyczepić. Imponował na przedpolu, dobrze wychodził do dośrodkowań, obronił też kilka groźnych strzałów. Widać, że z chłopaka schodzi ciśnienie i całe szczęście, bo szkoda byłoby, żeby tak poukładany gość o – bądź, co bądź – jakimś doświadczeniu międzynarodowym i reprezentacyjnym utonął w marazmie.
3. Czy Tadeusz Pawłowski znajdzie kogoś poważnego na dziewiątkę?
„Teddy” to ostatnia osoba, którą posądzalibyśmy o jakiekolwiek narzekanie, ale na jeden mankament często zwraca uwagę – po kontuzji Marco Paixao nie ma ani pół napastnika. Na „dziewiątce” z konieczności od jakiegoś czasu wybiega Machaj, ale im dłużej oglądamy go w akcji, tym bardziej Mateusz wydaje nam się „janotopodobny”. Daleko mu oczywiście do tej skali beznadziei, jaka charakteryzuje pomocnika Korony, ale od Machaja – czy gra w ataku, czy na ofensywnej pomocy – trzeba wymagać lepszych liczb niż jeden gol, trzy asysty i… zero kluczowych podań. Kompilacji raczej z tego nie ulepi. Kto w takim razie zagra dziś na ataku? Marco raczej dziś jeszcze nie zagra, Kaczmarek – wzmocnienie rezerw – nie sprawdził się z Ruchem, a Karol Angielski strzela w sumie regularnie, ale raczej Dębowi Przybyszów w trzeciej lidze. Kto więc przetestuje dziś Sandomierskiego? Pewnie znowu Machaj.
4. Czy Mateusz Zachara wykorzysta okno wystawowe?
Pytanie raczej nie brzmi już, CZY Zachara wyjedzie za granicę, ale KIEDY. Napastnika Górnika od wielu miesięcy obserwuje sporo klubów, głównie pisze się o Belgii, ale Mateusz nie wykorzystał ostatniej okazji, by się zwinąć już latem. Za sobą ma jednak kolejną bardzo udaną jesień, o czym świadczą statystyki:
– osiem goli
– dwie asysty
– zero kluczowych podań
– cztery stworzone sytuacje.
Czy Zachara już teraz przerasta Górnika, by móc liczyć, że nie przyniesie wstydu za granicą? Na takie stwierdzenie na pewno się nie pokusimy, ale – tak z czystej, ludzkiej ciekawości – chcielibyśmy go zobaczyć w innych realiach. Okazja, by się lekko podpromować lub przypomnieć niektórym o swoim istnieniu, dzisiaj będzie wyborna. Na Roosevelta zawita Legia, co naturalnie oznacza ciężarówkę skautów na zabrzańskiej trybunie.
Fot. FotoPyK