Reklama

UEFA blokuje kluby z Krymu. Co zrobią piłkarze? Co zrobi… Rosja?

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2014, 21:12 • 7 min czytania 0 komentarzy

Jakiś czas temu, mniej więcej w tym okresie, gdy UEFA rozpatrywała zgłoszenie od FARE dotyczące „haniebnej” flagi legionistów „Wilno-Lwów”, Rosjanie zakosili kilka ukraińskich klubów przyłączając je do swojej drugiej ligi. Tak, tak, gdy europejska federacja rozdrabniała się przy jakichś drobiazgach, Rosyjski Związek Piłki Nożnej nie bawił się w minimalizm i bezceremonialnie dokooptował do rozgrywek rosyjskiej trzeciego poziomu rozgrywkowego tercet z Krymu: PFK Sewastopol, Tawriję Symferopol i Żemczużynę Jałta. Po aneksji militarnej, po referendach i propagandowym ataku, przyszedł czas na piłkarskie żniwo.

UEFA blokuje kluby z Krymu. Co zrobią piłkarze? Co zrobi… Rosja?

Ukraińskie kluby z Krymu w kilka tygodni przeszły metamorfozę, która uczyniła z nich rosyjskie kluby z rosyjskimi nazwami, Rosjanami w składzie, w sztabach szkoleniowych, wśród władz oraz na trybunach. Dziś UEFA wreszcie zabrała głos: ta piłkarska aneksja, kradzież trzech klubów z Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej wprost w objęcia jego rosyjskiego odpowiednika nie ma prawa bytu. Francuska AFP podała, że Gianni Infantino ogłosił decyzję federacji w kwestii spornych klubów. Po kilku miesiącach walki – od 1. stycznia kluby z Krymu otrzymują oficjalny zakaz gry w rosyjskich rozgrywkach.

Chciałoby się krzyknąć: nareszcie. Dlaczego? Nie będziemy się powtarzać, wkleimy po prostu doskonale opisujący cały problem tekst Jakuba Olkiewicza:

Przez kilka tygodni, może nawet kilka miesięcy, trwała świetna zabawa – wywiady z prezesami, piłkarzami, analizy poglądów kibiców, ich opraw sprzed lat. Polityczne targi, plebiscyty i ciągłe spory Rosjan, Ukraińców i Tatarów stanowiły znakomite tło do reportaży o klubach sportowych, które znalazły się między młotem, kowadłem… i kowalem. PFK Sewastopol i Tawrija Symferopol. Do niedawna stały element krajobrazu ukraińskiej ligi, uczestnicy derbów Krymu w ramach Premier Liha. Dziś?

No właśnie. Gdzie dziś tak właściwie są PFK i Tawrija?

Reklama

16. marca 2014 roku. Sam środek rosyjsko-ukraińskiej zawieruchy. Trwają już prorosyjskie demonstracje na wschodzie Ukrainy, media powoli przekierowują dziennikarzy z okupowanego przez Rosjan Krymu w rejony Doniecka i Charkowa. Nikt nie ma wątpliwości, że dzisiejsze referendum nie ma praktycznie żadnego znaczenia – Rosjanie i tak nie poprzestaną na „wyzwoleniu” półwyspu z „ukraińskich, skorumpowanych rąk”, Ukraińcy zaś, choćby i przy stuprocentowej frekwencji nie zaakceptują wyniku zorganizowanego przez separatystów plebiscytu. Jeszcze przed otwarciem lokali wyborczych, wszyscy znają scenariusz tej sztuki. W referendum miażdżącą przewagę zdobywają zwolennicy zjednoczenia z Rosją. Ukraińcy i w ślad za nimi cały zachodni świat wskazują na szereg nadużyć, Putin ripostuje, że „vox populi, vox Dei”. Nikt rozsądny nie bierze całej szopki na poważnie – jedni i drudzy doskonale zdają sobie sprawę, że w tym wypadku i tak ostatecznie zadecyduje siła, a nie kartki z krzyżykami.

Złudzenia, że uda się odbić Krym z rąk Rosjan przedłużały także krymskie kluby. Tawrija Symferopol i PFK Sewastopol – jak zwykle w takich wypadkach bywa – stały się narzędziem skutecznej propagandy. Z konieczności wymeldowane ze swoich siedzib, rozgrywały mecze na neutralnych (czyli ukraińskich) terenach. Te zaś stawały się doskonałym pretekstem, by podkreślać – tak jak kluby z Krymu wciąż grają w lidze ukraińskiej, tak i ich miasta, aktualnie niezdolne do organizacji spotkań, należą do Ukrainy. Zresztą, marcowa zawierucha z referendum i początkiem działań wojennych (pierwsze placówki, także na Krymie były oddawane bez walki, ale wymiana ognia z separatystami już wtedy wydawała się nieuchronna) nie ominęła również Tawriji i PFK. Dwóch zawodników klubu z Sewastopola otrzymało powołania do wojska.

Tym mocniej wyglądały manifestacje na trybunach – kibice z Krymu przyjechali na mecz z Dynamo Kijów? „Symferopol jest ukraiński, Putin – paszoł na chuj”. Marsz zjednoczenia wszystkich kiboli z całej Ukrainy? Naturalnie w pierwszych szeregach wymienia się uczestników z Symferopola i Sewastopola. Każdy mecz w oczach Ukraińców stawał się przedłużeniem nadziei na to, że i kolejny sezon PFK i Tawrija zagrają w Premier Liha. Każdy mecz był okazją, by krzyknąć: Krym jest nasz, Krym należy do Ukrainy.

Jasne, w tym samym czasie w Sewastopolu czy Symferopolu nie brakowało manifestacji prorosyjskich, ale tradycyjnie pojawiały się pytania, zresztą tak jak i w przypadku deklaracji o odwrotnej treści – na ile te rosyjskie i ukraińskie flagi towarzyszące kibicom z Krymu to faktyczny patriotyzm, a na ile część wojny propagandowej? Czy kibice śpiewający o przyjaźni rosyjsko-serbskiej mieniący się „Ultras Sewastopol” byli faktycznie fanatykami PFK? Czy ci, którzy pojechali na mecz Dynama z Tawriją mogli być uznani za oficjalny głos kibiców z Symferopola? Czy „przebierańcami” są ci maszerujący w ukraińskich pochodach przeciw rosyjskiej okupacji, czy raczej ci manifestujący swoją miłość do Rosji?

Odpowiedzi na te pytania nie poznamy pewnie nigdy, ale przecież to nie jest najważniejsze. Kibicowskie nastroje to tylko boki, na Ukrainie, szczególnie w tych okolicznościach, niesłychanie istotne – ale jednak boki. Liczyło się to, jak zostaną potraktowane kluby. Jakie stanowisko zajmą działacze. Jak zachowają się piłkarze. Co na to wszystko międzynarodowe federacje, co na to mieszkańcy Krymu. Co dalej z Tawriją i PFK? Wiadomo było, że dniem sądu stanie się okres po ostatniej kolejce ubiegłego sezonu. Oba kluby dograły do końca Premier Lihę, PFK spadło do niższej klasy rozgrywkowej, Tawrija zajęła dziesiątą lokatę. Przyszedł moment decyzji. Decyzji, z którą Ukraina nie może się pogodzić do dziś.

Działacze obu klubów już wcześniej unikali jasnych deklaracji – prezes Tawriji Aleksander Boican tajemniczo wspominał, że „idzie czas dużych przemian” i „wszystko może się zdarzyć, jeśli formalnie staniemy się częścią Rosji”. Znamienne były też słowa: „Tawrija to aktualnie jeszcze członek Ukrainskiej Federacji Piłkarskiej i tamtejszej Premier Lihi”. Co ciekawe, Boican cały czas zaznaczał, że jest elastyczny, że rozumie władze ukraińskiej ligi, dla których problemem będzie wciąż utrzymywać w rozgrywkach kluby z terytorium obcego kraju. – Ostateczna decyzja będzie należeć do UEFA i FIFA.

Reklama

Wszystko wskazuje jednak na to, że UEFA była zbyt zajęta rozdawaniem kar za race, FIFA zaś tuszowaniem kulisów wyboru gospodarzy na kolejne dwa turnieje mistrzostw świata. Pół roku po referendum Tawrija Symferopol, pierwszy mistrz niepodległej Ukrainy z 1992, jedyny klub, który powstrzymał gigantów z Doniecka i Kijowa (w dotychczasowej historii Premier Liha mistrzostwo zdobywały tylko Dynamo, Szachtar i właśnie Tawrija), stał się „Tawriją Symferopol Krym”. Jednym z klubów występujących w „Professional Football League”. Na trzecim poziomie rozgrywkowym w… Rosji. Podobną drogę przeszedł również Sewastopol, który stał się FC Sewastopolem.

20. sierpnia 2014 roku. Pierwsza kolejka drugiej ligi rosyjskiej, czyli trzeciej klasy rozgrywkowej. Mimo protestów Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej, który złożył oficjalną skargę do UEFA, na murawę w Sewastopolu wybiegają obie drużyny z Krymu. Rosjanie ułożyli terminarz w sposób gwarantujący wielką fetę już na wstępie ligi. Sewastopol – Symferopol, na trybunach pełno rosyjskich flag, występy orkiestry, atmosfera radosnego festynu. Wszystko naturalnie nagrywają rosyjskie telewizje.

I znów pytania bez odpowiedzi – a może to nie propaganda? Może oni naprawdę nie mają nic przeciwko grze w lidze rosyjskiej? Wszystko wygląda odpychająco, typowa paździerzowa potańcówa propagandowa, ale czy jesteśmy w stanie udzielić pewnej odpowiedzi sprzed monitora w Łodzi czy Warszawie? Tak czy owak – mecz odbywa się bez żadnych zakłóceń porządku. Tawrija, teraz już funkcjonująca jako TSK oraz zespół z Sewastopola stają się pełnoprawnymi uczestnikami ligi rosyjskiej. Grają kolejne mecze. W składach – Rosjanie. Na trybunach – Rosjanie. Wśród działaczy – Rosjanie.

Piłkarsko? Z Tawriji według transfermarkt.de ubyło 22 zawodników, z Sewastopola trzydziestu. Zastąpili ich naturalnie rosyjscy grajkowie, którzy raczej nie narzekają na finanse w układanych na nowo klubach. Dzisiaj TSK zagrało swój piętnasty mecz w nowej lidze, zremisował bez goli z Biologiem Nowokubańsk. Krymski zespół wygrał do tej pory siedem spotkań, przegrał pięć. Derbowy rywal z Sewastopola radzi sobie gorzej – zajmuje przedostatnie miejsce z trzynastoma punktami na koncie. Co ciekawe – 9. listopada wygrał trzeci z rzędu mecz ligowy, pokonując inny klub ze spornych terenów – Jałtę. W poprzednich dwunastu meczach wygrał raz i raz zremisował…

UEFA na początku pogroziła palcem – nie uznając wyników obu (a właściwie trzech, bo z Ukrainy do Rosji przewędrowała również drużyna z Jałty) zespołów. Ostatnie wieści z federacji mówią o stworzeniu specjalnej grupy złożonej z działaczy obu zwaśnionych związków w celu pokojowego i zgodnego z przepisami rozegrania całego „spotkania”. Jak skończą się rosyjsko-ukraińskie targi o futbol z Krymu?

Dziś już wiemy. Mimo naszych prognoz – obstawialiśmy, że UEFA nie narazi swoich interesów z Gazpromem na szwank, poprzez walkę o ukraiński Krym – federacja choć w tej drobnej kwestii zachowała fason. Pozostaje jednak pytanie – co dalej? Bo że w całości rosyjskie kluby nie wrócą nagle od początku roku w szeregi ukraińskich lig nie trzeba nikogo przekonywać, a i w brak odwołania tamtejszych działaczy raczej nikt chyba nie wierzy. Tak naprawdę możemy być świadkami ledwie początku prawdziwej walki o piłkarski Krym.

I w tej kwestii zdania nie zmieniamy. Jeśli Rosja naprawdę o ten Krym zawalczy, jeśli naprawdę się uprze… UEFA będzie w potężnej kropce. Wyrzucić rosyjskich, sponsorowanych przez Gazprom klubów ze sponsorowanej przez Gazprom Ligi Mistrzów przecież raczej się nie da…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...