„Oświadczamy, że na Żylecie nie ma i nie będzie miejsca dla lewacko – tęczowej propagandy” – napisały „grupy kibicowskie Legii Warszawa”. Samo w sobie nie jest to złe, tylko niestety chyba zdanie zostało urwane w połowie. W całości powinno brzmieć: „Oświadczamy, że na Żylecie nie ma i nie będzie miejsca dla lewacko – tęczowej propagandy, tak jak nie będzie też miejsca dla propagandy prawicowej, albowiem na tej trybunie liczy się tylko futbol”.
O naiwności.
W rzeczywistości futbol się nie liczy, lub jest sprawą drugorzędną. „Żyleta” zdaje się informować, że jest trybuną prawicową, a nie trybuną dla najbardziej zagorzałych sympatyków Legii. Jeśli masz dwadzieścia lat, kochasz Warszawę, chcesz się wykrzyczeć, chcesz dopingować aktywnie, ale masz inne poglądy polityczne – np. uważasz, że związki homoseksualne powinny zostać uregulowane (co nie musi oznaczać zgody na adopcję) – to nie ma tam dla ciebie miejsca. Definicja „lewaka” jest dość płynna, niewykluczone nawet, że jeśli z ciebie wojujący ekolog, przejmujący się losem mrówek żyjących w pobliżu autostrady A2, to również pod nią podpadasz. Lewakiem w dzisiejszych czasach jest niemal każdy, każda organizacja lewacka, ogólnie po świecie panoszy się lewactwo, które jest regularnie masakrowane przez Janusza Korwin-Mikkego (z przerwami na chwile, gdy JKM masakruje się sam) oraz kibiców. UEFA to lewactwo, Platini lewak, wszystko nawet zmierza ku temu, by papież Franciszek był lewakiem, podobnie jak Komorowski, Wojewódzki, Michalczewski, Balcerowicz, Podsiadło, Kwiatkowski i Pochanke. Nie zostało jeszcze jasno sprecyzowane, czy na „Żyletę” mogą wchodzić zwolennicy Unii Europejskiej – jak wiadomo, mocno lewackiej – czy też powinni się od piłki nożnej trzymać z daleka. Dla elektoratu SLD i Twojego Ruchu z pewnością drzwi są zamknięte, dla elektoratu PO chyba też. Do rozstrzygnięcia, co ze zwolennikami aborcji oraz zapłodnienia in vitro.
W sumie to chyba moment, by „grupy kibicowskie” napisały swój regulamin, który jasno określi, kto na trybunie jest mile widziany, jakie powinien mieć poglądy i jak postrzegać świat. W przeciwnym razie kwestią czasu są nieporozumienia, wynikające z niewłaściwego zrozumienia słowa „lewactwo” (zwłaszcza, że słowo to nie doczekało się jeszcze precyzyjnej definicji). Oczywiście, taki regulamin powinien zostać później przedstawiony władzom klubu i dołączony do regulaminu stadionu, by nikt kto zakupił bilet nie poczuł się później nabity w butelkę.
Hmm… Nie tak znowu dawno na stadionach nie zajmowano się polityką, nie zajmowano się też historią. To były dobre czasy. Historii powinni uczyć ludzie o odpowiednich kompetencjach, a nie ci, którzy uzurpują sobie do tego prawo. Tymczasem cała ta zabawa w nauczanie historii przeobraziła się w nauczanie o teraźniejszości i dała niektórym osobom poczucie misji. Zaprowadziło do właśnie do tego momentu: podziału na tych, którzy są dostatecznie prawicowi, by usiąść na trybunie i zbyt lewicowi, by się na nią dostać.
Niestety, nikt do tej pory nie wytłumaczył, na jakiej podstawie „grupy kibicowskie” nabrały aż takiej władzy. Czy odbyło się jakieś referendum wśród posiadaczy kart kibica, czy też zdecydował argument siły? Głosowano, czy lepsze flagi lewackie, czy może te z symbolami nawiązującymi do SS? Na jakiej podstawie padło na opcję numer dwa? Zdaje się, że po prostu co silniejsi i energiczniejsi powiedzieli „teraz kurwa my” i jakoś nikt nie śmiał zaprotestować.
„Bo jak ci się coś nie podoba, to zamiast pisać w internecie, przyjdź i powiedz nam to w twarz”.
Oczywiście przyjdź na trybunie, sfinansowanej przez miasto zarządzane przez lewactwo i lewacką prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz.
* * *
Na koniec krótki słowniczek:
Odpalanie rac – walka o tożsamość, no i walka z lewactwem.
Małpie odgłosy – walka z lewacką poprawnością.
Zamieszki mniejsze i większe – prowokacje lewackiej policji.
Akty wandalizmu – odpowiedź na lewackość Zachodu.
KRZYSZTOF STANOWSKI