Reklama

W futbolu nie ma już słabych drużyn. Wyspy Owcze!

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2014, 16:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

To są zawsze trudne momenty. Przeglądasz wieczorem livescore’a i gdy widzisz taki wynik, zastanawiasz się, czy brnąć dalej, czy jednak na chwilę odłożyć trunki. Grecja – Wyspy Owcze 0:1. Dookoła komentarze o tym, że goście napierają, że obijają poprzeczki, w końcu wygrywają. A jednak! Rafał Ulatowski, który w trakcie mundialu uparcie przekonywał nas, że w piłce nie ma już słabych drużyn, miał rację! Dziś może wstać z fotela i krzyknąć: a nie mówiłem?

W futbolu nie ma już słabych drużyn. Wyspy Owcze!

To się naprawdę wydarzyło. Wyspy Owcze ograły byłych mistrzów Europy, z 2004 roku – ok, ale czy to aż tak dawno? Claudio Ranieri już spakował walizki. Już go nie ma. Takiego dramatu w Grecji nikt się nie spodziewał. Szczerze? Jan Tomaszewski, gdyby tylko obchodziła go grecka piłka, pewnie już z pięć razy wykrzyczałby, że pod federację należy podłożyć bombę, a najlepiej trzy.

Wysypy Owcze…

Dzisiaj wszyscy o nich, a co my tak naprawdę o nich wiemy? No chyba niewiele, skoro każda relacja zaczyna się i kończy na zdaniach o rybakach z końca świata. Poniżej więc kilka punktów. Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o tej kadrze, ale nie umiecie lub nie chce wam się grzebać w Internecie.

1. Jeśli oglądacie obrazki z Wysp Owczych, nie sposób nie skojarzyć ich z tolkienowskim Shire. Jeden z najmniejszych zakątków w Europie, z pewnością też jeden z najpiękniejszych, a największe zaskoczeniem nie jest to, że łatwo się tam zderzyć z owcą, tylko to, że co dziewiąty Farer regularnie trenuje futbol. Można się śmiać z wyników Wysp Owczych w ostatnich latach, ale tam od dłuższego czasu trwa wytężona praca. Kadrę narodową trenuje słynny Lars Olsen, system szkolenia próbują wszczepić duńscy trenerzy, a ogólnie na tej małej wysepce wielkości Radomia znajdują się trzy trawiaste i dwadzieścia wyłożonych sztuczną nawierzchnią boisk.

Reklama

2. Głośno o piłkarzach Wysp Owczych było przed Euro 2012. No może nie jakoś specjalnie, ale piłkarscy hipsterzy z wypiekami na twarzy obserwowali spotkanie Farerów z Estonią, kiedy ci ostatni przegrali 0:2 i zamiast pakować się na mistrzostwa Europy, musieli poczekać na baraż z Irlandią, z którą oczywiście przegrali.

3. Kiedy cały świat zastanawiał się wczoraj, jak to możliwe, że Grecy dostają baty od amatorów, na Twitterze zaczęły pojawiać się tweety o Gunnarze Nielsenie. Coś o tym, że niepokonany i że legenda Manchesteru City. Oczywiście wszystko w żartach, ale Nielsen faktycznie w latach 2009 – 2012 bronił na City of Manchester Stadium. Na treningach przybijał piątki z Edinem Dżeko i Sergio Aguero, a pewnego dnia zagrał nawet w Premier League. W 76. minucie zmienił kontuzjowanego Shaya Givena i stał się pierwszym reprezentantem Wysp Owczych, który zagrał w najlepszej lidze świata. Dziś występuje w Motherwell, więc dramatu nie ma.

4. Legendą jest też inny bramkarz, Jens Martin Knudsen. Od 1988 roku do 2006 był podstawowym zawodnikiem kadry. 16 lat, ostatni mecz w narodowej koszulce rozegrał 14 maja z… Polską, a wcześniej w 1990 roku wsławił się świetnymi interwencjami w meczu z Austrią. Do wczoraj był to największy sukces Farerów. Mecz eliminacyjny, wygrana 1:0. Strzelec bramki Torkil Nielsen zagrał potem w reklamie, a tak w ogóle częściej niż piłce poświęcał się szachom. Był trzykrotnym mistrzem Wysp Owczych. Jego gola piosenkarz Teitur Lassen porównał do lądowania na księżycu. Poza tym zarabiał na życie jeżdżąc ciężarówką.

5. Największy sukces reprezentacji Wysp Owczych miał miejsce w Szwecji, w Landskronie. Spowodowane było to klimatem i tym, że gospodarze nie mieli u siebie kępka zielonej trawy. Anton Polster powiedział wtedy: rozjedziemy ich 10:0. Zabawnie się to potem potoczyło. W sumie jak Greków: zwolnieniem trenera i głosami, że austriacka piłka cofnęła się o 5 lat.

6. To w ogóle jest dobry rok dla piłki na Wyspach Owczych, bo Víkingur Gøta przeszedł latem dwie rundy Ligi Europy, pokonując m.in. norweskie Tromsoe. Nie pytamy nawet, jak w słabej dyspozycji musieli być Norwedzy, skoro dwa tygodnie później chorwacka Rijeka pogoniła Owczarzy 5:1 i 4:0.

Reklama

7. To, że dla Farerów idą lepsze czasy pokazał już wcześniejszy mecz z Węgrami, gdzie przegrali tylko 0:1. Po Grecji do światowych mediów trafił jeden obrazek. I nie jest to wcale historyczna bramka.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...