Do tej pory jednym z największych sukcesów reprezentacji San Marino był udział w finale rozgrywek o Puchar Weszło. Jak pamiętacie, zmierzyli się wówczas z kadrą PZPN i przegrali zaledwie jednym golem (właściwie to 0:5, ale przyjęliśmy, że podopieczni Fornalika startują z wyniku 0:4). Niestety, nigdy wcześniej i nigdy później nie byli równie bliscy spektakularnego sukcesu, który byłby kamieniem węgielnym pod całe pokolenia tamtejszej piłki. Aż do dziś.
San Marino, służące do niedawna za regularnego żywiciela nadziei polskich kibiców (że nie jesteśmy tak żenujący, jak się do tej pory wydawało) oraz jedyny zespół posiadający antidotum na indolencję strzelecką naszych napastników, osiągnęło dziś historyczny sukces. Kto wie, może historie naszych narodów są ze sobą splecione? Jeśli ich lejemy – to lejemy tylko ich. Jeśli lejemy również mocarzy – oni także wznoszą się na wyżyny?
Tak czy owak, od czasów regularnych pogromów fundowanych przez Lewandowskiego i spółkę zmieniło się sporo. Kadra PZPN oczyściła się z lisów, na powrót stając się naszą reprezentacją. “Lewy” przestał wkurwiać, zaczął zachwycać. Selekcjoneriozę – straszną chorobę dopadającą wszystkich kolejnych trenerów naszej kadry – zatrzymał układ immunologiczny Adama Nawałki, a koniec końców i San Marino wzniosło się na wyższy poziom. Pod wodzą nowego trenera, bo legendarny Mazza, o którym pisaliśmy TU, odszedł na emeryturę.
Wybaczcie ten długi wstęp, ale chcieliśmy zbudować nastrój. Nasi serdeczni przyjaciele z San Marino… zdobyli dzisiaj cenny punkt w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Tak. Weekend cudów trwa, po kapitalnym zwycięstwie Wysp Owczych, również San Marino oczarowuje piłkarską Europę remisując na własnym terenie z faworyzowaną Estonią. Ekipa, w której jasno świeci gwiazda Henrika Ojamy, przyjeżdżała jak po swoje, ale na szczęście dla wszystkich fanów amatorskiego futbolu – estońska nawałnica została powstrzymana przez obrońców Twierdzy di Serravalle.
W barwach Estonii jak lew walczył również znany z Piasta Vassiliev, ale to wszystko na nic. San Marino po serii 61. porażek wreszcie odnosi historyczny sukces. Wyspy Owcze, San Marino, Polska (POLSKA! Bez lisów!) lejąca po kolei wszystko, co się rusza i nie ucieka na drzewo… Pozmieniało się!